"Są takie zbiegi okoliczności, które przypominają wyrafinowany plan." Stasiuk
Zaś plany potrafią dobić wrogim chaosem.
____
Stasiuk: Nigdy nie chciałem być pisarzem, ale tak bardzo lgnąłem do literatury, tak bardzo chciałem być blisko niej, że nim zostałem. Ale najpierw to chciałem być postacią literacką. Martinem Edenem Londona. Czytała pani?
Wodecka: - W dzieciństwie sądziłam, że to chłopacka książka.
- Ja czytałem w tę i z powrotem w swoim pokoiku u rodziców. Mama chyba podejrzewała, że coś jest z nią nie w porządku, że ma w sobie coś zbójeckiego, co dziecku może zaszkodzić. Uwielbiałem czytać tę historię, widziałem ją plastycznie, szczegół po szczególe. Czułem aromat jego skrętów z najtańszego tytoniu, widziałem jego ciasną izbę i wynajętą maszynę do pisania.
W jakimś sensie utożsamiałem się z Martinem. To bohater, który wypełnia twój wymarzony los. Chłopiec z dołów, z Oakland, który się zakochał nie tyle w okropnie zadufanej w sobie mieszczce, ile w jej świecie, w kulturze. Ona podsuwała mu książki, a on z czasem zaczął pisać. Codziennie uczył się ze słownika kilkudziesięciu nowych słów. Kilkanaście godzin ciężko fizycznie pracował, a drugie tyle tworzył, umierając z niewyspania. To nie był fiu-bździu spryciarz, który wykorzystał ofertę kulturalną.
On się dorwał do literatury jak do mięcha, jak do życia! I został uznanym pisarzem, czując czczość tego blichtru, sławy. To piękna amerykańska opowieść o zdobywaniu kultury. Być może płakałem, kiedy Martin pogrążał się w samobójczej śmierci w Pacyfiku, ale zgodziłem się na jego samobójstwo. Czułem, że ma rację. Pierwszą wielką lekcję z nim odrobiłem.
W.: Tak?
S. - Nigdy niczego nie dostajesz na zawsze. Wszystko może zamienić się w swoje przeciwieństwo, a zwycięstwo jest zawsze naznaczone klęską. Sięgnąłem do niego po latach. Fajne, proste, nieporadnie napisane zdania, które nie mają tego samego smaku i aromatu co kiedyś. Był to powrót jak do przyjaciół sprzed lat, którzy okazują się trochę nudni, trochę grubi, trochę nie tacy, jak kiedyś byli. Ale swoje zadanie spełnili. Wykoleiła mnie ta książka na całe życie.
Taki jest sens literatury, żeby cię wykoleiła z normalnej codzienności, żeby cię wystrzeliła w kosmos z tego zwykłego życia, żebyś się nie dał udupić. Żebyś nie słuchał rodziców, tylko żebyś słuchał Martina Edena, bo jednak, z całym szacunkiem dla rodziców, oferta, jaką on składa, jest ciekawsza.
Tak. To był czas lektur gwałtownych i bez reszty. Dzikich. Cudowny czas, kiedy wierzyło się, że fikcja jest prawdą, że ma taką moc jak świat rzeczywisty, albo i większą.
(...)
S. - Myślę Hauptem.
W. - Co to znaczy?
S. - Nie umiem tego opowiedzieć. Ale otwieram go sobie jak Pismo Święte, czytam dziesięć zdań i czuję, i wiem, że jest w nich wszystko to, o co mi chodzi. A jednocześnie napisane inaczej, głębiej. Przeszywa mnie ta proza, ale jest wielu, którzy pozostaną na nią obojętni. Bo ich nie zajmie.
Ale czy rzeczą prozy jest zajmować kogoś? Czas mu jego wypełniać?! Tym się różni wielka literatura od beletrystyki codziennego użytku, z którą po prostu spędzam tylko ciekawy wieczór. Bo wciąga mnie akcja, a poza tym mam kaca, nie mam telewizora, a coś robić trzeba. Ale odkładam i po chwili nic z tej książki nie pamiętam. A te niedoczytane, których nie można przeczytać za jednym dotknięciem, zostają.
Zrozumiałem, że literatura jest siłą, potęgą w samej swojej materii. Że język potrafi zabijać, zniewalać, wywracać światy. Proza musi się łączyć z ziemią. Jeśli coś się dzieje w idei, to jakoś mnie nie przekonuje.
(...)
W. - Na tej pana półce przy biurku nie ma żadnej beletrystyki.
S. - Ale nie straciłem namiętności do czytania. Rzeczywiście, teraz to głównie historia i eseistyka. Kiedyś czytałem książki, żeby w nich być, a teraz to interesowny jestem i chcę się czegoś dowiedzieć.
__________
Lata temu, gdzieś tam - Stasiuk jako dziecko przeżywał "Martina Edena".
W innym miejscu i czasie - 8 letnia dziewczynka, buszując w domowej, ogromnej bibliotece... wykradła "Martina Edena", by w nocy, pod kołdrą...ze światłem latarki odpłynąć w jego świat.
Czułam głęboką niechęć do lubej bohatera - i za to jaka była i dlatego, że to moje dziewczęce ramiona miały zaplatać się na jego mocnym, opalonym karku.
Nigdy potem już nie wróciłam do tej lektury - a i tak wybrane obrazy, dialogi są do dziś we mnie.
Podobnie z "Wilkiem morskim".
W rodzinnym domu całe ściany dzieł wszystkich twórców literatury polskiej i światowej. Nie wybrane tytuły, ale całe ciągi ich twórczości.
Połykałam w dziecięcej nieprzytomności...i by odwrócić twarzyczkę o siermiężnej komuny, i by doświadczać wszystkiego tego, co życie nie mogło mi zaoferować - także ze względu na metrykę.
Utonęłam we wszystkim co napisał Żeromski - ale jak mogłam intelektualnie go przetrawić jeśli miałam 9, 10 lat?
Percepcja intuicyjna, chaotyczna, w wielu miejscach ślepa - bo niedojrzała..
Ale to jaka potem byłam, jaka jestem teraz - ma swoje źródło w 'nachlaniu' się beletrystyką - do której jak Stasiuk - od kilku dekad mam silną awersję.
Dobre, odkrywcze eseje są dla mnie jak narkotyk, tylko coraz mniej dilerów z dobrym towarem...
_______
W. - Kerouac umarł samotnie.
S. - Po prostu zachlał się i umarł na wylew gdzieś na Florydzie. Przed telewizorem. Błysnął jak meteor, a kolejne książki to już nie było to. A potem zeżarły go pretensje do świata.
I umarł w zupełnym opuszczeniu, w biedzie właściwie, w pokoju hotelowym nad otwartym pudełkiem sardynek. Cassady też umarł od wódy i prochów, idąc wzdłuż torów kolejowych, chyba w Nowym Meksyku. Serce nie wytrzymało jednej wielkiej balangi.
Dziwnie się kończą opowieści niby o wolności, nie? Bo w zasadzie mamy tylko samotność, opuszczenie i trochę dragów. I znajdą cię, kiedy już zaczniesz cuchnąć trochę, samego zupełnie. Tak że odrobiłem z nimi kolejną lekcję rzeczywistości.
_____
Cokolwiek teraz, przy całej surowości życia, nieprzychylności wiernej do bólu - wolna jestem od pretensji do świata.
Nie zabrakło by materiału. Pomimo tego nie.
Odwracam się, pomijam tych - którzy żyją jedynie pretensjami. To ich dragi.
Wciąż jestem tą małą zaczytaną w życiu dziewczynką.
I tylko dojść do tych stron, w których odnajdę siebie jako postać, bohaterkę.
Poza beletrystyki nudą.
Inne tematy w dziale Rozmaitości