Marek Ciesielczyk Marek Ciesielczyk
234
BLOG

Czy Kapuściński albo Rosati mogli zaszkodzić innym?

Marek Ciesielczyk Marek Ciesielczyk Polityka Obserwuj notkę 7
Od czasu do czasu pojawiają się opinie, że o aktach IPN nie warto pisać, gdyż była i jest to rzecz dla nas drugorzędna, a tacy Tajni Współpracownicy, jak Ryszard Kapuściński czy Dariusz Rosati tak naprawdę nikomu nie zaszkodzili. Czy to prawda?


Chciałbym przedstawić kopie kilku dokumentów z archiwum IPN, napisanych na podstawie donosów na mnie w latach 70. i 80. Donosów nie tylko ludzi zakwalifikowanych przez komunistyczną Służbę Bezpieczeństwa jako TW, ale także raportów osób uznanych przez SB jako "kontakty operacyjne" czy nawet takich, którzy nie byli ani TW, ani KO. Donosy te na pierwszy rzut oka mogą się wydać tak "niewinne" jak te, które pisał np. Kapuściński. Opiszę więc konkretne konsekwencje nie tylko dla tych, na których donosili TW i KO, ale także dla ich rodzin oraz znajomych.

Nr 1 - Meldunek operacyjny z 1978 roku nt. "Żaczka" / Fot. Marek Ciesielczyk
Nr 2 - Słowny opis zagrożenia (faktu) - nt. "Żaczka" / Fot. Marek Ciesielczyk


Dokument nr 1 i 2 to tajny "Meldunek operacyjny" z 1978 r. Druk został wypełniony przez krakowską SB. Oficer Służby Bezpieczeństwa zakwalifikował zdarzenie opisane prze konfidenta jako "Zagrożenie". Chodzi o "nastrój niezadowolenia w postaci przygotowania i wysyłania petycji i skarg". Donosicielem był w tym przypadku nie TW, ani KO, lecz "Kontakt służbowy" - w tym przypadku Kierownik Domu Studenckiego Żaczek". Z dokumentu tego wynika, że informacje o petycjach studentów UJ zostały przekazana przez SB "wojewódzkim władzom politycznym", czytaj Komitetowi Krakowskiemu PZPR.

Informacja, którą SB przekazał kierownik domu studenckiego Żaczek, w którym mieszkałem, na pierwszy rzut oka wydaje się tak "niewinna", jak te, które SB przekazywał np. Kapuściński. Oficer Służby Bezpieczeństwa pisze w swoim "Słownym opisie zagrożenia (faktu)":

"W dniu 28.11.1978 r. uzyskano informację od Kierownika Domu Studenckiego "Żaczek", że w środowisku mieszkańców "Żaczka" zainicjowana została zbiórka podpisów pod petycją do Rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego. Powyższa petycja została zainicjowana w związku z trudnymi warunkami sanitarnymi w DS "Żaczek", a mianowicie: brak ciepłej wody, mała ilość łazienek (...) Organizacją zbierania podpisów zajął się głównie student III roku filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego: CIESIELCZYK Marek (...) Ciesielczyk M. zebrał do dnia 29.11.1978 r. około 300 podpisów (...) Na fakt nastroju niezadowolenia w środowisku DS "Żaczek" postanowiono założyć sprawę operacyjnego sprawdzenia kryptonim "AKADEMIK". Celem sprawy będzie: - ustalenie jakimi pobudkami kierował się inicjator petycji, - ustalenie inspiratorów i osób zaangażowanych w zbieraniu podpisów, - rozpoznanie nastrojów oraz atmosfery obecnie panującej wśród mieszkańców DS "Żaczek" (...) "

Po naszej akcji zbierania podpisów pod w/w petycją nastąpiła intensywna inwigilacja esbecka naszego środowiska. Co prawda nikt z nas nie został wtedy zamordowany (jak wcześniej Stanisław Pyjas), ale później zostałem pozbawiony miejsca w akademiku, co przy bardzo niskich dochodach w mojej rodzinie poważnie utrudniało kontynuowanie studiów. Kolega zaangażowany w akcję, został wyrzucony ze studiów, a Instytutowi Filozofii UJ, gdzie studiowałem, groziła likwidacja. Dom studencki "Żaczek" (wcześniej mieszkał w nim także Pyjas) został zamknięty jako "siedlisko opozycji". Wielu studentów straciło miejsce noclegu. Czy to mało? Ciekawe, jakie zdanie na temat esbeckich donosicieli mieliby ci, którzy dzisiaj np. na łamach Wiadomości24.pl piszą o nikłej szkodliwości tego typu donosów, gdyby sami jako studenci z biednych rodzin znaleźli się wtedy na bruku?


Nr 3 - Informacja operacyjna z 17.04.1980 roku - nt. ulotek i ARO / Fot. Marek Ciesielczyk
Nr 4 - ciąg dalszy Informacji z 17.04.1980 / Fot. Marek Ciesielczyk


Dokument nr 3 i 4 to esbecka "Informacja operacyjna" z 17.04.1980, napisana na podstawie donosu tajnego współpracownika o pseudonimie "Michał" (IPN ujawnił mi jego nazwisko). Był to mój kolega. Czytamy w niej:

"W dniu 15.04.1980 r. w godzinach wieczornych grupa Ciesielczyka rozpoczęła kolportaż ulotek w Domach Studenckich "Żaczek", "Nawojka", "Piast" i na miasteczku studenckim.(...) Część ulotek była dostarczona do pokoju 302 w "Piaście", gdzie zamieszkuje "Jankes" Jankowski, ogółem zebrano około 1710 podpisów pod petycją o rozwiązaniu SZSP (Socjalistycznego Związku Studentów Polskich, przyp.MC). W dniu 16.04.1980 r. Ciesielczyk powołał organizację Wolnych Związków Zawodowych Studentów, przy czym opracował statut dla tej organizacji (...) (Faktycznie organizacją tą był swego rodzaju "następca" SKS - Akademicki Ruch Odnowy, przyp.MC). (...) Nowe organizacje studenckie planowane są we wszystkich ośrodkach kraju i w związku z tym Ciesielczyk podjął już konsultacje z Warszawą (...) TW Michał dowiedział się ponadto, że w dniu wczorajszym....(nazwisko zamazane przez IPN) będący u ... (zamazane przez IPN) mówił, że sekretarka Wydziału Filozofii zabroniła wydawać kluczy jakimkolwiek studentom, co skomentowano, że SB wie o mającym się odbyć zebraniu. (...) Ponadto ... (nazwisko zamazane przez IPN) poinformował TW, że w Tarnowie w czasie imienin ... (nazwisko zamazane przez IPN) był jego kolega por ... (nazwisko zamazane przez IPN) i razem pod wpływem alkoholu starali się pozyskać do współpracy Mojka (był to tarnowski współpracownik KOR-u, przyp.MC), który przyszedł na imieniny do ... (zamazane przez IPN)

(...) ... (nazwisko zamazane przez IPN) zamierza prawdopodobnie w sobotę i niedzielę coś robić, chodzi o poligrafię, bo prosił TW, by został na sobotę i niedzielę w Krakowie, ponieważ będzie potrzebny".

Jakie były konsekwencje tego donosu TW "Michała"? Mój kolega Zbyszek Jankowski "Jankes" miał poważne problemy na studiach. SB mogła konfiskować nam mnóstwo materiałów poligraficznych, bo wiedziała, gdzie je magazynujemy, a np. z donosu tarnowskiego wiedziała dokładnie kiedy mieliśmy zamiar drukować "bibułę" w Krakowie. Wielu kolegów, którzy mi pomagali, zostało wyrzuconych ze studiów. Ja ukończyłem je tylko dlatego, że pracownicy Instytutu Filozofii UJ sympatyzowali z opozycją. Ze względu na donosy TW wyrzucony zostałem natomiast z drugiego kierunku studiów - historii sztuki.

Kapuściński jeździł sobie po całym świecie dzięki temu, że współpracował z SB. Rosatiego wysyłano na zagraniczne stypendia. Gdy dzięki donosom tajnych współpracowników SB "namierzyła" mnie, nie miałem już najmniejszych szans, by otrzymać paszport.


Nr 5 - Zaszyfrowana odmowa wydania paszportu z 2.07.1980 roku / Fot. Marek Ciesielczyk
Nr 6 - odręczna notatka nt. mojej współpracy z KOR / Fot. Marek Ciesielczyk



Nr 7 - zgodę na paszport otrzymałem dopiero w kwietniu 1981 / Fot. Marek Ciesielczyk


Dokumenty 5,6 i 7 obrazują moją "przygodę" z Wydziałem Paszportów KW MO (czytaj: SB). Służba Bezpieczeństwa w Krakowie, gdzie studiowałem, wiedziała o mnie sporo dzięki tajnym współpracownikom. W tajnym teleksie (wtedy było to coś w rodzaju dzisiejszego faksu), wysłanym 2 lipca 1980 roku z Krakowa o godzinie 23.00 (w nocy!) do Biura Paszportów w Tarnowie (gdzie byłem zameldowany na stałe), krakowski oficer SB pisał: "w naszym operacyjnym zainteresowaniu pozostaje: ciesielczyk marek s.karola i heleny (...) student IV roku filozofii UJ. Z uzyskanych informacji wynika, iż m.ciesielczyk w bieżącym roku ubiega się o wyjazd do krajów kapitalistycznych. W związku z powyższym proszę o niewydawanie w/wymienionemu paszportu z uwagi na to, iż wnosimy mu formalne zastrzeżenie wyjazdu za granicę. naczelnik wydz. iii /3/ kwmo krakow /-/ ppłk ... (nazwisko podpułkownika SB zamazane przez IPN) zaszyfrował... (nazwisko szyfranta SB zamazane przez IPN) dnia 2.07.1980 r - godz. 23.15 - rozszyfrował: ++ ... (nazwisko esbeckiego deszyfranta w Tarnowie zamazane przez IPN), dnia 2.07.1980, godz. 3.00."

Pewną ciekawostką tego teleksowego polecenia krakowskiej SB dla tarnowskiego biura paszportów (kontrolowanego oczywiście także przez SB) jest to, że było ono nie tylko zaszyfrowane(!), ale że rozszyfrowywano je w Tarnowie w nocy, o godzinie 3 nad ranem! Kolejny dokument przedstawia odręcznie napisaną uwagę Naczelnika Wydziału Paszportów KWMO w Tarnowie z 23 lipca 1980 roku na moim odwołaniu od esbeckiej decyzji o odmowie wydania mi paszportu: "Zainteresowany przechodzi w materiałach Wydz.III KWMO w Krakowie i Tarnowie. Sympatyzuje z nielegalnym ugrupowaniem KSS KOR. Proponuję odmowę."

Po prawej stronie widoczna jest pieczątka "ODMÓWIĆ". Stwierdzenie naczelnika, że "przechodziłem w materiałach Wydz. III" znaczy, że SB prowadziła moją kartotekę dysydenta.

Trzeci z tej serii dokumentów to też rozszyfrowany teleks z 21 kwietna 1981 roku. Dopiero wówczas SB zgodziła się na wydanie mi paszportu. Musiałem starać się o niego wielokrotnie, choć był to już okres "Solidarności". Wielu kolegów ze studiów, którzy także "przechodzili w materiałach Wydziału III" nie otrzymało nawet wtedy paszportu. Np. jedna ze studentek dostała go po ogłoszeniu stanu wojennego ze "słynnym" wpisem "z prawem jednokrotnego przekroczenia granicy PRL". W praktyce oznaczało to wydalenie z Polski. Ani Kapuściński, ani Rosati takich paszportów nigdy nie otrzymali.



Nr 8 - Meldunek operacyjny z 23.12.1982 - donos TW ZAWISZY / Fot. Marek Ciesielczyk
Nr 9 - cd. donos ZAWISZY / Fot. Marek Ciesielczyk



Nr 10 - Meldunek operacyjny z 19 maja 1983 roku - donos taksówkarza z Nałęczowa nt. Monachium / Fot. Marek Ciesielczyk
Nr 11 - cd - donos taksówkarza z Nałęczowa nt. Monachium / Fot. Marek Ciesielczyk


Dokumenty nr 8, 9, 10, 11 obrazują efekty donosów na mnie KO i TW, gdy przebywałem już na emigracji politycznej w RFN. Tajny współpracownik o pseudonimie "Zawisza" przekazał tyle informacji na mój temat oraz moich kolegów, iż zaszkodził nam w istotny sposób np. przesyłać w paczkach "bibułę" do Polski.

W meldunku operacyjnym nr 48/82 z 23.12.1982 roku czytamy: "Dnia 4.12.1982 r. powrócił z zagranicy TW ps."Zawisza", gdzie realizował zadania ogólnorozpoznawcze. Będąc w Monachium ponownie nawiązał kontakt z pracownikami RWE (Radia Wolna Europa, przyp.MC).... Przed wyjazdem do Polski kontakt z TW nawiązał Marek Ciesielczyk (...) prosząc o przewiezienie do kraju zaproszenia dla .... (nazwisko zamazane przez IPN) (...) Ponadto wręczył TW kartkę z następującymi nazwiskami osób, na które winna się powołać (ta osoba, przyp.MC) w Ambasadzie RFN przy załatwianiu wizy: Hans Graf Huyn, Bundesabgeordnete (poseł do parlamentu RFN, przyp.MC) (...) Przypadkowo poznany, również powracający do Polski ... (nazwisko zamazane przez IPN) zam. Łąki 24 k/Nałęczowa, poinformował TW w zaufaniu, że M.Ciesielczyk związany jest z wywiadem zachodnioniemieckim mającym siedzibę w jednym z miast koło Monachium. Opinię swą opierał na tym, że kilkakrotnie go tam widziano (...)"

Faktycznie wysyłałem wówczas zaproszenie z RFN dla członka opozycji antykomunistycznej z paszportem z prawem jednokrotnego przekroczenia granicy oraz rekomendację od ówczesnego posła do Bundestagu, który także chciał pomóc wtedy wydostać z Polski tę osobę, ułatwiając jej otrzymanie wizy niemieckiej. Dzięki esbeckiemu donosicielowi komuniści wiedzieli, kto i jak miał pomóc temu dysydentowi, co nam wtedy utrudniło całą operację. Gdy esbecy otrzymali informację od TW, że współpracuję z wywiadem zachodnioniemieckim, moja matka najpierw straciła pracę, a później przeżyła zawał serca i o mało co nie zmarła. Informacja ta wzięła się stąd, że mieszkałem między Pullach (gdzie faktycznie mieściła się siedziba Bundesnachrichtendienst - odpowiednika CIA) i Monachium i często robiłem sobie wycieczki rowerowe wzdłuż rzeki Isary w kierunku Pullach. Tego typu "niewinny" donos TW mnie co prawda nie zaszkodził, ale spowodował utratę pracy i zdrowia mojej matki. Zapewne rodzina Kapuścińskiego i Rosatiego nie była wtedy poddawana tego typu represjom?

Meldunek operacyjny z 19 maja 1983 roku napisany został przez esbeków z Lublina, gdyż bazował na donosach człowieka, który wrócił z Niemiec i był taksówkarzem w Nałęczowie. "Latem 1982 r.

.... (nazwisko taksówkarza zamazane przez IPN) zetknął się z ulotką wzywającą Polaków i Niemców do udziału w manifestacji i przemarszu przez ulice Monachium w ramach akcji poparcia dla "Solidarności" (...) Ulotka była podpisana przez 4 NN Polaków oraz M.Ciesielczyka, który określany był na niej jako główny organizator powyższej manifestacji. M.Ciesielczyk organizować miał także wyjazdy Polaków do Kolonii na podobnego typu manifestacje (np. w czasie wizyty Breżniewa w RFN, przyp. MC)".

Po tym donosie na mnie człowieka, który nie był ani TW, ani nawet KO, moja rodzina w Polsce była jeszcze bardziej prześladowana, w wyniku czego matka przeżyła drugi zawał serca. Ja oczywiście nie mogłem wrócić do Polski przez kilkanaście lat. Ciekaw jestem, czy osoby, które dzisiaj wypowiadają się z lekceważeniem o skutkach działań esbeckich agentów w latach 80., miałyby takie właśnie poglądy na ten temat, gdyby tego typu los spotkał członków ich rodzin?

oryg.w:W24

_________________________________________________ w czasie mojego wykładu w Chicago w lutym 2009 _________________________________________________ _________________________________________________ patrz: www.marekciesielczyk.com _________________________________________________ dr politologii Uniwersytetu w Monachium, Visiting Professor w University of Illinois w Chicago, pracownik naukowy w Forschungsinstitut fur sowjetische Gegenwart w Bonn, Fellow w European University Institute we Florencji, europejski korespondent Radia WPNA w Chicago, autor pierwszej książki w jęz.polskim nt.KGB, 12 lat radny Rady Miejskiej w Tarnowie, Dyrektor Centrum Polonii w Brniu do 31 marca 2011, Redaktor naczelny pisma i portalu Prawdę mówiąc - www.prawdemowiac.pl _________________________________________________ skopiuj poniższy adres i wklej - jest tu relacja telewizji POLONIA z mojego wykładu w Chicago w lutym 2009: http://vids.myspace.com/index.cfm?fuseaction=vids.individual&VideoID=52245621 _________________________________________________

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka