Zastanawiam się, dlaczego żadnemu z przywódców państw europejskich nie przyszło do głowy następujące rozwiązanie problemu radykalnego islamu w jego kraju (według mnie, jedyne sensowne): islam w wersji narodowej. Z punktu widzenia tradycji islamskiej nie jest to bynajmniej nie do pomyślenia. Nie istnieje jeden najwyższy autorytet religijny (jak papież w przypadku katolików), a islam w poszczególnych krajach różni się, i to dość znacznie. Zasadnicze znaczenie ma lokalna tradycja i fatwy muftich lub wyroki sądów muzułmańskich. Między innymi dlatego islam w Egipcie czy Maroku wygląda zasadniczo inaczej niż w Arabii Saudyjskiej.
Dlaczego w Niemczech, Francji czy Anglii ma funkcjonować islam w wersji fundamentalistycznej, radykalnej, związany z interpretacją wahabicką czy salaficką? O ile w krajach Bliskiego Wschodu może to mieć uzasadnienie, bo wspomaga interesy tamtych krajów, w Europie powinno się "zainwestować" w powstanie uczelni i instytucji islamskich, które promowałyby nowoczesną interpretację islamu, pozbawioną elementów radykalizmu i tradycji właściwych krajom arabskim. Takich nowocześnie myślących uczonych islamskich, wbrew pozorom, nie jest trudno znaleźć. Tego zresztą najbardziej obawia się fundamentalistyczny islam (patrz alergia prezydenta Turcji na Fetulaha Gullena).
Drugim krokiem powinno natomiast być zdelegalizowanie innych interpretacji islamu na terenie własnego kraju. Jeśli jakikolwiek "importowany" mułła czy imam odważyłby się głosić poglądy wahabickie, podlegałby natychmiastowej deportacji, a jego meczet czy medresa byłyby zamykane. Rozpowszechnianie fundamentalistycznych interpretacji islamu powinno być karane z całą surowością prawa.
Oczywiście wprowadzenie "koncesjonowanej" interpretacji islamu nie rozwiązuje całego problemu, który ma podłoże społeczne (frustracja imigrantów, i to nie tylko tych świeżych), ale przynajmniej odcina jego najgroźniejszy element: inspirację religijną.
