Pan Michał Borowski nie jest osobą z mojej bajki, ale oburzające jest zaszczuwanie człowieka przez prasowe insynuacje. Jak widać „Rzeczpospolita” prowadzi w tym państwie politykę kadrową. Jakie ma znaczenie dla budowy stadionu, że być może Pan Borowski niezbyt dokładnie wypełnił przed laty deklaracje o udziale w swoich spółkach. Czy coś ukradł, zdefraudował, oszukał? Nie. Jest przy tym niewątpliwie specjalistą. A nasz rząd pozbawia się fachowca wskutek insynuacji jakiejś gazety. Wstyd panowie.
Inne publikatory uwzięły się na PSL. Dowiadujemy się, że syn przewodniczącego klubu parlamentarnego tej partii pracuje w przedsiębiorstwie młynarskim, a brat innego działacza z Warszawy zatrudniony jest w jakimś przedsiębiorstwie rolnym w Zamościu. Nikt nie kwestionuje, że obaj mają kwalifikacje do wykonywanej pracy. O co więc chodzi? Czy krewny, posła ministra itd. nie może w Polsce pracować? Jeżeli zatrudni się w państwowej firmie źle, w prywatnej jeszcze gorzej. Julia Pitera będzie krzyczeć, że to konflikt interesów. A w ogóle czy to nie skandal, że Kasia Tusk pracuje w butiku w Sopocie za 7 zł na godzinę? Wiadomo sopocki układ, a poza tym nepotyzm, bo kto odmówi premierównie zatrudnienia. Polska staje się coraz bardziej nienormalna.
W takiej np. Francji krewni polityków, ministrów itd. są chętnie zatrudniani w państwowych i prywatnych instytucjach, a w takim ministerstwie spraw zagranicznych pracują często dwa pokolenia tej samej rodziny. To bardzo dobrze, bo dziedziczy się tradycje i ethos służby państwowej.
Inne tematy w dziale Polityka