Szefowie sztabów 26 państw członkowskich NATO wybierali dziś nowego szefa Komitetu Wojskowego NATO. Faworytem wśród trzech kandydatów był szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Franciszek Gągor, doświadczony wojskowy, którego miały poprzeć Stany Zjednoczone. Takie informacje przynajmniej dochodziły ze źródeł w NATO od paru dni - do tej pory Amerykanie popierali raczej kandydaturę włoskiego admirała Giampaolo di Paola. Poparcie Gągora było rozpatrywane w dwóch kategoriach - po pierwsze miało być wyrazem wdzięczności za dotychczasową proamerykańską politykę naszego kraju, po drugie miało być "gestem" wobec nowego rzadu.
Dziś - wg pierwszych informacji nasz "żelazny" sojusznik zawiódł - i jednak postawił na Włocha.
To oczywiście tylko jedno głosowanie - ale mam wrażenie że znacznie ważniejsze niż może sie wydawać. Od jakiegoś czasu Polska przestała być "najlepszym przyjacielem" USA w tej części świata. Zarówno Angela Merkel jak i Nicolas Sarkozy prowadzą politykę całkowicie odmienną od swoich poprzedników. Co spotyka sie zresztą z dużą radością w Białym Domu - bo zarówno Niemcy jak i Francja są państwami o których przychylność warto się starać nawet takiemu mocarstwu jak USA.
Dość kuriozalnie w tym wypadku brzmią tłumaczenia Aleksandra Szczygło - który np stwierdził "zastanowiłbym się nad tym, czy kwestionowanie dotychczasowej aktywności wojskowej Polski, szczególnie na misjach, opowiadanie o wycofaniu wojsk z Iraku, o zmianie charakteru misji w Afganistanie, która ma decydować o przyszłości NATO, nie miało wpływu na wynik głosowania". Tym samym w opinii ministra naszą pozycję "podważyła" sama debata i dyskusja o celach i kierunkach polityki zagranicznej Polski. Co ciekawe - Niemcy, Francja oraz Włochy nie mają w ogóle żołnierzy w Iraku. Nie przeszkodziło to Bushowi kokietować Sarkozy'ego i Merkel (tą ostatnio woził pare dni temu po swoim ranczo - nie pamietam aby polski premier albo prezydent dostąpili takiego "zaszczytu", a Amerykanom ostatecznie poprzeć Włocha - choć z samych Wloch do Iraku osoby pochodzenia arabskiego wyjeżdzają - tylko że nie aby walczyć z Al-Kaidą ale wręcz odwrotnie - aby zasilić szeregi ugrupowań terrorystycznych. O tym jaki wygląd ma tam "debata" na temat "proamerykańskości" - lepiej nawet nie wspominać. W sumie chyba nawet debata na temat stosunku do białych przybyszów wśród Indian - zaraz po otrzymaniu kolorowych paciorków i szklanych kuleczek była bardziej agresywna niż debata której świadkami jestesmy w Polsce - gdzie obóz "anty-US" po prostu nie istnieje na pewnym szczeblu - i egzystuje jedynie w dołach społecznych na poziomie różnego rodzaju mniej i bardziej alternatywnych środowisk typu "Stop Wojnie"
Niezrozumiala wydaje się też retoryka Szczygły w odniesieniu do "proamerykańskości" i "prounijności". Politycy z "góry PiS " - mam tutaj na myśli szczególnie braci Kaczyńskich lansowali przez długi czas dość niezrozumiałe stanowisko którego założenia sprowadzały sie m.in do promowania wizji ścisłego sojuszu z USA jako przeciwwagi dla rosnącej pozycji Francji - a szczególnie Niemiec w UE. Problem w tym że politycy PiS nie rozumieli - że USA nie traktuje UE a tym bardziej Niemiec i Francji jako "wroga". Oczywiście - toczy sie pewna gra o ustalenie "parytetu wpływu i siły" - ale odbywa sie to wszystko na szczeblu współpracy międzysojuszniczej.
Co więcej - próba oparcia się jedynie na sojuszu z USA - przy demonstracyjnym okazywaniu niechęci pogłębiania współpracy w ramach UE z jej liderami - a więc Francją i Niemcami - skończyć sie może źle jedynie dla nas. Stany Zjednoczone nawet nie musza w takim scenariuszu walczyć o nasze poparcie - wiedząc że i tak i tak nie mamy poza nimi żadnej alternatywy.
Oczywiście wybory takie jak ten dzisiejszy to coś więcej niż tylko polityka i gra o wpływy - zadecydowac mogła też cała gama innych czynników.
Nie podlegają jednak wątpliwościom nastepujące fakty - Włochy wcale nie mogą pochwalić się skrajnie proamerykańskim rzadem. Włochy też nie starają się o budowę na swoim terytorium tarczy antyrakietowej. Włochy nie mają żołnierzy w Iraku. We włoszech frakcja anty-US jest bardzo silna.
To jednak włoskiego - a nie polskiego generała poparły wg ostatnich doniesień USA.
Jaki jest moral z tej historii? Ano taki - zamiast szukać "zelaznych sojuszników" którzy będa nam pomagali w niedoli pamiętajmy "staropolskie" przysłowie - umiesz liczyć - licz na siebie.
Lewacy uważają mnie za faszystę, "prawdziwi prawicowcy" za przebranego lewaka. Na stronie e-upr nazwano mnie kiedyś "neojakobinem" - i chyba było w tym trochę racji. "Nie ma wolności dla wrogów wolności". Najbardziej obrzydza mnie hipokryzja, włazidupstwo i oszołomizm. A oszłomów nie brakuje na żadnej stronie, od prawicy po lewicę. Jakby ktoś nie wiedział to jestem współautorem portalu o Bliskiem Wschodzie, islamie, zderzeniu cywilizacji oraz zagrożeniach które płyną z działalności europejskiej lewicy www.europa21.pl. Jak chcesz do mnie napisać - marcus@europa21.pl Motto: Nie okazujcie litości, bo sami jej nie otrzymacie. Tym osobnikom zakazuje się wstępu na bloga: emisariusz IV RP matrioszka25 Polish citizenshi & passport
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka