Myślę, ze nadszedł czas ogłosić w Polsce powstanie nowej religii z Donaldem Tuskiem, jako guru. Od jakiegoś czasu obserwuję wnikliwie scenę polityczną, analizuję motywacje wyborów różnych ludzi i uznałam, ze nie da się zrozumieć dlaczego nadal wygrywa partia Donalda Tuska mając do dyspozycji tylko pojęcia z zakresu politologii czy socjologii. Tutaj niezbędna do analizy będzie wiedza z zakresu teologii, gdyż nie ma żadnych racjonalnych, materialnych przesłanek, aby ta partia zdobywała wyborców(krach gospodarczy czyha za drzwiami, mit zielonej wyspy upada, raport Doing Buisnes wiele pokazuje) Prorokami, wieszczami, pastorami tej nowej religii są media – zaczynając od telewizji poprzez gazety, strony internetowe, na radiu kończąc. Wszyscy niczym modlitwę powtarzają zaklęcia o złym Kaczorze, o faszystowskim PIS-ie, sącząc jad, nienawiść, a jednocześnie w słowach pełnych uwielbienia, nie dostrzegając jak na fanatyków religijnych przystało, ewidentnych win swojego guru, swojej formacji religijno-politycznej. Skąd te skojarzenia z religią?? Otóż w polityce powinny odgrywać większą rolę kwestie materialne, policzalne, a nie wyłącznie jakieś fanatyczne, irracjonalne uwielbienie, które obserwuję u wyborców PO. Wyborcy wrzucając kartkę do urny powinni mieć, niczym dobry księgowy zrobiony bilans strat i zysków, powinni wystawić szczegółowy rachunek rządzącym, z wyszczególnionymi pozycjami zrealizowanych i niezrealizowanych obietnic tak jak to się dzieje w krajach ustabilizowanych, starych demokracji. Tam społeczeństwa nie wchodzą w jakieś niuanse partyjne, polityczne meandry – wybierają uprzednio patrząc na rachunek bankowy, sprawdzając paragon z zakupów, rachunki za prad i gaz. Krótko mówiąc analizują za rządów którego polityka mogli kupić więcej, zaoszczędzić itp. Casus USA jest wymowny. Przeciętny Amerykanin nie zajmuje się polityką w sensie partyjnych rozgrywek, ale mówiąc prosto liczy na ile hamburgerów go stać za rządów takiej partii, a na ile za rządów innej. Jeżeli wychodzi, że mu się pogorszyło nie odda już głosu na rządzących.
A w Polsce??? A w Polsce jest zupełnie odwrotnie – im gorzej rządzi partia, im bardziej każe zaciskać pasa obywatelom, tym większym cieszy się poparciem i uwielbieniem. Dziwi to tym bardziej, ze właśnie ci młodzi, wykształceni ludzie często nie zdają sobie sprawy, ze de facto właśnie przez PO jest tłamszona ich przedsiębiorczość, marnotrawiona energia, zaprzepaszczane szanse na dynamiczny rozwój. Nie potrafią dostrzec bezpośredniego związku między polityką centralną tej formacji z ich życiowymi problemami, jak choćby znalezieniem godnej pracy bez układów, przystąpieniem ich firmy do przetargów na uczciwych zasadach, a nie dzięki korupcji. Nie widzą wszechogarniającego nepotyzmu, kolesiostwa, zamiatania pod dywan niewygodnych spraw ( vide afera hazardowa). Dlatego uważam, że przy analizie stanu świadomości politycznej Polaków niezbędna jest wiedza wybitnych teologów, bo politolog niewiele pomoże.
Polacy nie kierują się żadnymi realnymi przesłankami w wyborach politycznych.Gdyby tak było rząd PO - wyjątkowo nieudolny, niekompetentny, którego dojmującą cechą jest impotencja decyzyjna, brak jakichkolwiek dalekosięznych planów, byłby zmieciony w kolejnych wyborach. Polakami rządzą emocje, medialne wzorce, które lansują wyłącznie jedna partię. Miał rację Piłsudski mówiąc: "Sztuką rządzenia Polakami jest umiejętność wzbudzania odpowiednich emocji" - tą maksymę PO i media jak widać opanowały do perfekcji. Przeciętny Polak nawet przed pójściem do urny nie robi bilansu strat i zysków, nie stara się rozliczać partii, tylko głosuje, bo tak mówią w TVN, bo głupio zostać moherem rydzykowatym. I to jest tragiczne. Nie ma żadnych realnych podstaw, aby PO wygrywała. Nie zrealizowali ani jednej obietnicy wyborczej, ba, nawet się wielu sprzeniewierzyli, robiąc zupełnie odwrotnie jak np. podniesienie podatków. Obietnice podniesienia radykalnego płac budżetówki ( tylko nauczyciele dostali kilkadziesiąt złotych), ograniczenia wzrostu długu państwa – dług rośnie w zastraszającym tempie itp. itd Przez trzy lata rządów nie mogą się pochwalić żadną większą reformą, która wychodziłaby naprzeciw obywatelom, zarówno prywatnym przedsiębiorcom, jak i pracownikom budżetówki. A jednak nadal prowadzą. PIS przez niecałe 2 lata rządów zrobił rzeczywiście dużo dla zwykłego obywatela: becikowe, ulga rodzinna, zmniejszenie opłat notarialnych, polepszenie sytuacji prywatnych przedsiębiorców poprzez skuteczna walkę z korupcją, rozwiązanie WSI, które stanowiły delegaturę wojskowego wywiadu Rosji na terenie RP. Za rządów PO ludzie mają bardzo znaczny wzrost cen żywności , podniesienie podatków, akcyz, w perspektywie likwidacja ulg prorodzinnych. Alarmistyczne są też prognozy emigracyjne – blisko milion Polaków chce wyjechać po otwarciu rynku przez Niemcy. A mieli wracać, znajdować pracę na takich samych warunkach, co za granicą. Jest źle, coraz gorzej, a jednak wygrywa ta wyjątkowo nieudolna, niekompetentna partia, której jedyną zasługą jest dobry PR, piękna buźka medialna. Jest tez inna przyczyna takich, a nie innych wyborów Polaków. Otóż PO nie wymaga od swoich wyborców niczego poza bezwarunkowych uwielbieniem. Widać jak koniunkturalnie traktuje swoich wyborców na podstawie haseł kolejnych kampanii, gdzie obywatel ma się interesować polityką, bo to jego przyszłość, albo ma być od niej z daleka. PO nie wymaga od wyborców żadnej, nawet pobieżnej analizy rzeczywistości, wyciągania wniosków, reprezentowania jakichkolwiek walorów moralnych, sprecyzowanych poglądów (oprócz antykaczyzmu), identyfikowania się z wartościami, tradycjami polskimi, chrześcijańskimi. PO stanowi dobrą alternatywę dla ludzi bezideowych, zajętych sobą, egoistów i egocentryków, którzy nie identyfikują się wystarczająco silnie z Polską, kosmopolitów. A że takich bezideowców jest coraz więcej właśnie w dużych miastach, stąd też taki wynik. Ludzie w dużych miastach mają nieuzasadnione poczucie wyższości nad mieszkańcami mniejszych miasteczek i wsi. Zupełnie bezpodstawnie, gdyż to właśnie w mniejszych miejscowościach, na wsiach mieszkają ludzie mający realny majątek w postaci ziemi, domów, firm, swoich gospodarstw i to oni de facto są warstwą średnią. Mieszkańcy dużych miast są bogatsi owszem, ale często jest to bogactwo chwilowe, fikcyjne, nieugruntowane – nie mają swojego majątku, wszystko na kredyt, praca w filiach zachodnich firm, które mogą w zależności od widzimisię zrezygnować z Polski na rzecz innego kraju. Dodatkowo moralność w niektórych wielkomiejskich kręgach pozostawia wiele do życzenia, więc i trudno popierać partię, która cokolwiek wymaga. Dzisiaj, aby być pisiorem trzeba mieć kręgosłup, odwagę cywilną, gdyż w wielu środowiskach jest stosowany ostracyzm wobec zwolenników PIS. Być „pisiorem” trzeba być nonkonformistą, być „platformersem” wystarczy płynąć z prądem, za dużo nie myśleć, nie zgłębiać, nie analizować. Jak wybrnąć z tego zaklętego kręgu?? Jak PIS ma zdobyć miasta?? To jest bardzo trudne, nie wiem czy nie niemożliwe. Dla wyznawców PO ideologia bezideowa jest silnym afrodyzjakiem, PO stanowi coś na kształt GW w latach dziewięćdziesiątych – przesądza o statusie społecznym: moher, ciemnogrodzianin albo „młody, wykształcony” - twój wybór. Wielu ludzi jest niestety leniwych, nieskorych do wysiłku poszukiwania, drążenia prawdy i sytuacji aktualnej państwa, im można wmówić wszystko, nawet to, ze podniesienie podatków to dobre, konieczne posunięcie. Brak im po prostu asertywności, szukają na siłę, nawet wbrew logice wewnętrznego komfortu, spokoju ducha, nawet jeżeli miałaby być to tylko ułuda i fałsz.
Patrząc na demokracje zachodnie ktoś moze rzec - ale tam tez jest manipulacja, pijarowskie sztuczki. Owszem, ale na zachodzie jest pluralizm mediów, dzięki czemu obywatele mają przekaz dnia z róznych stron, sami moga wyrobić sobie zdanie. W Polsce istnieje zawsze jeden medialny przekaz dnia, we wszystkich stacjach, portalach internetowych identyczny, wykrzywiony i skrajnie nieobiektywny. Taki przykład z brzegu - przez pół kampanii wyborczej media rozwodziły się na temat odejścia posłów z PIS, rwały włosy nad zamordyzmem w tej partii, nad fatalnym charakterem Kaczyńskiego, który ma zapędy dyktatorskie. Natomiast sprawa o wiele bardziej szokująca zdarzyła się kilka dni temu w małopolskiej PO, gdzie skreślono z listy wieloletnią działaczkę tej partii, bo jej syn startował z list PIS. Czy media równie długo i dobitnie rozdzierały szaty nad trudnym, dyktatorskim charakterem Tuska, który nie ma listości dla szeregowych członków PO?? Nie. I to jest ta zasadnicza róznica.
Niestety mamy dzisiaj w Polsce dyktaturę „żółtego paska” – media są głównym kreatorem sceny politycznej, stworzyły nową, oświecona religię – platformizm.