Pojmowaniem sprawiedliwości zajmowali się już dawno liczni filozofowie i rozmyślali oni nad jej istotą, dzielili na kategorie, wymyślali warunki konieczne. Pewnego razu wybrałem się na pewien marsz, szła ze mną kobieta. Była już starsza opowiadała mi co gdzie kiedyś znajdowało się w Warszawie. Pokazywała palcem na budynek i mówiła „O tu, tu była główna siedziba PZPR!”. Widać w jej oczach było zmęczenie życiem, zmęczenie tym co działo się w czasach jej młodości i obecnie. Na koniec powiedziała mi „Pan wie dobrze, sprawiedliwość sprawiedliwością, ale granaty w ziemi nasze!”. Całe lata rozmyślania padły w gruzach, filozofowie poprzewracali się w grobach. Jak to tak podchodzić do sprawiedliwości?
Co ciekawe sprawiedliwość jest czym innym niż stanowione prawo. To pewne poczucie, że coś jest właściwe. Prawo mija się ze sprawiedliwością. Tylko, że każdy ma inne poczucie sprawiedliwości. A oni tu jeszcze mówią o sprawiedliwości społecznej... Jak tu o tym mówić, skoro każdy ją inaczej odbiera? Dla mnie sprawiedliwością jest zapewnienie wszystkim równych szans. A kto tę szansę wykorzysta, a kto nie, to już zależy od jednostki. Ale tu znów temat niebezpieczny, bo o równość chodzi. A co to jest równość? Automatycznie niczym taśma załącza mi się z wykładów „równość wobec prawa polega na takim samym traktowaniu sytuacji podobnych, bez względu na cechy...” i tak dalej... Przecież to też żywcem z konstytucji art. 32 „Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne.” A tu psikus bo przyszedł Pan Michnik i zburzył moją ugruntowaną na studiach wiedzę. Bo wszyscy wobec prawa to są równi, ale on to jest .... równiejszy! Taki równy koleś z niego, że sędziowie nawet się go boją. Boją? A może właściwie podziwiają?
A o co się rozchodzi? Tu nawiązuje do Ziemkiewicza, który opisał spory Michnika w sądzie. Prawnikiem nie jest, ale mądrze chłop prawi. Michnik od lat mówiąc za Ziemkiewiczem wali „po gębie” innych, szczególnie prawicę, a sam obraża się niczym księżniczka, gdy coś złego się o nim powie. Wszystko byłoby do zniesienia, ale nie, on musi jeszcze wytoczyć powództwo! Zniósłbym i to, ale to czego nie zniosę to Sąd mówiący: „negatywne opinie o Adamie Michniku godzą w zasady współżycia społecznego”. Patrzcie i znów 4 lata wykształcenia na marne poszły. Bo nikt mi w książce, ani na wykładzie, ba nawet w komentarzu do kodeksu cywilnego nie powiedział, nie napisał, że negatywne opinie o Michniku godzą w zasady współżycia społecznego. Powiem nawet więcej, jacy głupi oni byli, że tego nie zauważyli! Dlatego proponuję zmienić art. 5 Kodeksu Cywilnego. Artykuł ten otrzymuje brzmienie „Nie można czynić ze swego prawa użytku, który by był sprzeczny ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem tego prawa, zasadami współżycia społecznego lub dobrym imieniem Adama Michnika. Takie działanie lub zaniechanie uprawnionego nie jest uważane za wykonywanie prawa i nie korzysta z ochrony.”
O ile tezy przez Ziemkiewicza w większości są trafne i mnie również oburza fakt takiego traktowania pewnych osób, to trochę przesadził. Bo opinia może być oparta na faktach lub na fałszu. Opinia oparta na faktach należy uznać za dozwoloną. Natomiast jeśli ktoś opiera opinię na kłamstwach to niby dlaczego mamy to tolerować? Prosty przykład. Ktoś mówi, że jestem faszystą. Opiera swoją opinię na błędnym zrozumieniu istoty faszyzmu, myli pojęcia z faszyzmu z patriotyzmem. Czy taka opinia jest krzywdząca dla mojej osoby? Owszem jest. Czy jest bezpodstawna? Owszem jest. To dlaczego miałbym nie dochodzić tego na drodze sądowej? Przykład opinii słusznej. Kłamca to osoba, która kłamie. Tusk powiedział, że poda do dymisji każdego ministra, któremu przyjdzie do głowy jakakolwiek podwyżka podatków. Rostowski podwyższył stawkę VAT. Tusk go nie zdymisjonował. Tusk jest kłamcą w ramach wyznaczonych powyższą definicją. To również opinia, ale oparta na określonej decyzji i prostym wnioskowaniu.
Inne tematy w dziale Polityka