Całe życie wydawało mi się, że ten kto broni czyichś praw, nie chce śmierci tej istoty. Tak, dobrze napisałem - istoty, bo o zwierzętach mowa. Wielokrotnie słyszeliśmy apele rozmaitych "obrońców" praw zwierząt, którym nie podoba się, że ludzie jedzą mięso tych zwierząt. Argumentują to tym, że jedzenie mięsa jest nienaturalne - tak, jakby ludzie pierwotni nie polowali na dziką zwierzynę. Ja nie mam zamiaru wpływać na czyjeś poglądy, nie wszyscy muszą jeść mięso, tak samo, jak nie wszyscy muszą z tego zrezygnować. Ideowi "wegetarianie" chcą jednak, żeby wszyscy przestali zabijać zwierzątka.
"Obrońcy" praw zwierząt krytykują też osoby chodzące w futrach bądź skórzanych kurtkach. Podają argumenty, jak to biedne małe stworzonka są zabijane przez bezdusznych ludzi, aby "wredny kapitalista" miał z tego zysk, a jakaś gwiazda filmowa (choć np. aktorzy z Hollywood angażują się często po stronie "obrońców") chodziła po czerwonym dywanie w futrze.
OK, w niektórych aspektach zgadzam się z "obrońcami" - niejednokrotnie słyszałem o tym, jak źle traktowane są różne zwierzęta, zarówno podczas transportu, jak i w gospodarstwach, to jednak jeszcze nie powód, żeby wszyscy musieli zaprzestać życia zgodnie ze swoją naturą. Ci, którzy dręczą zwierzęta powinni ponieść karę, ale od tego mamy przecież Sądy!
No, ale jest jeszcze inny powód, dla którego piszę o "obrońcach". Jak podaje Wirtualna Polska, w berlińskim ogrodzie zoologicznym zaprezentował się publiczności mały niedźwiadek polarny o imieniu Knut (obok newsa widnieje zdjęcie, wygląda on bardzo sympatycznie). Malec i jego brat bliźniak zostali odrzuceni przez matkę, niestety drugi niedźwiadek nie przeżył.
Co natomiast chcieliby zrobić "obrońcy"? Jeden z nich wyraził pogląd, że "wychowywanie niedźwiadka przez ludzi jest ze wszech miar niewłaściwe".
No tak... Niech żyje "obrona" praw zwierząt! Gdy następnym razem jakieś stowarzyszenie będzie chciało zrobić akcję "ratującą" takie przemiłe stworzenia, przed podjęciem decyzji o jej poparciu trzeba się będzie długo zastanowić.
