Wielu Polaków nie lubi Warszawy. Mamy w końcu prawo do własnych poglądów, i nikt nie musi kochać Stolicy. Argumenty są często bardzo nietrafione (np. "nie lubię Warszawy, bo tam są ci złodzieje" - tzn. politycy - ale przecież nie wszyscy są z Warszawy, czyż nie?). Co ciekawe, sporo osób bardzo chciałoby w niej mieszkać - wiadomo, Warszawa daje różne możliwości - można znaleźć dobrze płatną pracę, posłać dziecko do dobrej szkoły, a potem na renomowaną uczelnię (UW, Politechnika, ASP, UKSW, SGGW, SGH, AWF). Słowem - żyć, nie umierać!
Nie zamierzam dziś nawracać nikogo na miłość do Warszawy. Ja i tak będę kochał miasto w którym się urodziłem, wychowałem i mieszkam.
Zauważyłem jednak, że są tacy, którzy Warszawy i jej mieszkańców nie lubią dość mocno. Chodzi mi, rzecz jasna, o strajkujących. Niestety, w najbliższych dniach, czeka nas - Warszawiaków - kilka ostro zapowiadających się akcji.
Jutro przyjeżdżają górnicy ze związków zawodowych. Oczywiście, jak to związkowcy, grożą, że mogą rozpocząć strajk generalny na terenie całego kraju. Niestety, pewnie jak zwykle rządzący ustąpią strajkującym i znów my (podatnicy!) zapłacimy za realizację postulatów. Tak naprawdę, jedynym sensownym wyjściem jest prywatyzacja, ale na to związkowcy nigdy się nie zgodzą - boją się utraty ciepłych posadek.
Ale nie tylko górnicy zakłócą porządek w mieście. Jak pisze dzisiejsze "Życie Warszawy", we środę odbędzie się wiec pod hasłem "Stop fanatykom Romanom i Rydzykom", w którym wezmą udział 'gwiazdy' warszawki (celowo z małej litery! Według mojej definicji, warszawka to nie zwykli Warszawiacy, lecz szoł-biznesowi lanserzy), takie jak pani Szczuka czy pan Wojewódzki. Nie dość, że nie popieram ich działań (ale, jak już wspomniałem na początku - każdy ma prawo do wyrażania własnych poglądów!), to jeszcze szanowna pani krytyczka (według feministycznej nowomowy tak chyba należy określać panią krytyk) zapowiada, że spokojnie nie będzie:
"Tak zwani obrońcy życia to ludzie obłąkani (! - MzW), z którymi nie da się nawet dyskutować. Dlatego pozostało nam tylko jedno: robić zadymę."
A więc róbcie sobie zadymę - ale u siebie w domu (albo na wynajętym terenie)! Dajcie żyć zwykłym mieszkańcom miasta!
