Nie bede ukryac, ze nie moge sie w tym wszytkim polapac ;)
Wrecz dostaje JOBLA
Dlatego dla blogera, ktory posklada calosc do kupy , proponuje NOBLA
Mszy św. godz.10:00 w miejscu Grobów w Lasku Katyńskim.

http://1.bp.blogspot.com/_JH1tWYBExCQ/S8DjSjw4x3I/AAAAAAAAGFU/I92UItNxFmY/s1600/IMG_0031.jpg
http://zapiskijerzego.blogspot.com/2010/04/katyn-x-2-msza-sw-i-rozne-wypowiedzi.html
Godz. 08.00 czasu polskiego przybycie pierwszej grupy do Katynia,
Do Smoleńska jechaliśmy pociągiem cały dzień i całą noc, dojechaliśmy rano. Część harcerzy została z rodzinami katyńskimi na dworcu, a część – w tym i nasza grupa – pojechała z żołnierzami na miejsce, gdzie przygotowywaliśmy wszystko na uroczystości.
Koło godziny dziewiątej zaczęli przyjeżdżać członkowie rodzin katyńskich (ze Smoleńska trzeba było już jechać autobusem, tak więc autobusy musiały kursować wiele razy).
Niestety strone juz usunieto
webcache.googleusercontent.com/search
"Następnie podzieliliśmy się – część pojechała od razu do Katynia, żeby przygotować uroczystość, my natomiast zostaliśmy pomóc rodzinom katyńskim dostać się spokojnie do autokaru, który miał zawieść nas na cmentarz. Na miejscu byliśmy ok. godz. 10.00,czyli 1,5 godziny przed uroczystością. W Polsce była wtedy 8.00 rano. "
Godz. 08.06 czasu polskiego, godzina wykonania pierwszego zdjecia przez harcerzy z grupy ks. Zawislaka,
Original Date/Time {0x9003} 2010:04:10 08:06:02

www.e-sochaczew.pl/sochaczew,wszyscy-zaczelismy-sie-modlic8230,20086.html
Na zdjeciu widac poslow PiS. Jak i czym dotarli do Katynia? skoro
Do Smoleńska jechaliśmy pociągiem cały dzień i całą noc, dojechaliśmy rano. Część harcerzy została z rodzinami katyńskimi na dworcu, a część – w tym i nasza grupa – pojechała z żołnierzami na miejsce, gdzie przygotowywaliśmy wszystko na uroczystości.
Koło godziny dziewiątej zaczęli przyjeżdżać członkowie rodzin katyńskich (ze Smoleńska trzeba było już jechać autobusem, tak więc autobusy musiały kursować wiele razy).
i o godzinie Original Date/Time {0x9003} 2010:04:10 08:04:40 byli w Gniezdowie

Kto podał oficjalną informację o tragedii?
– Wyszedł do nas ambasador polski i gubernator obwodu smoleńskiego, wyszli przed ołtarz. Zebraliśmy się przy nich. To oni przekazali nam oficjalną wiadomość. Złudzeń już nie było. Proboszcz parafii w Smoleńsku odprawił mszę za tragicznie zmarłych. Uroczystości katyńskie przerodziły się w wielką żałobę. Po mszy chcieliśmy zdobyć jak najwięcej informacji. Ktoś próbował łączyć się z Internetem przez komórkę. Byliśmy tak blisko miejsca tragedii, ale wiedzieliśmy mniej niż Polacy w kraju, którzy z minuty na minutę otrzymywali w mediach najświeższe informacje. Chcieliśmy jak najszybciej wracać do Polski. Udało się zorganizować pociąg. Po szesnastu godzinach nocnej podróży, ciągłych dyskusji o tym co się stało, zadawaniu sobie pytania: „dlaczego?”, dotarliśmy do Warszawy. Mieliśmy wrócić o 14, a byliśmy tu o 7.30.
www.zycie.pl/informacje.php
Nagle, około godziny 9.40, gruchnęła wiadomość:spadł samolot z prezydentem! Nikt nic nie wiedział, ktoś zaczął płakać, nagle rozdzwoniły się telefony z Polski. Ludzie zaczęli się żegnać, blada jak ściana posłanka PiS Jolanta Szczypińska rozmawiała z kimś przez telefon. Nagle zniknęła w tłumie. Razem z grupą parlamentarzystów PiS i rodzinami pomordowanych oficerów, przyjechała do Katynia pociągiem...
Jan Pospieszalski,który na miejscu prowadził transmisję telewizyjną, powiedział przez głośniki: „Tu odbędzie się msza święta. Nikt nie przewidział, że w intencji ofiar katastrofy. Nie mam potwierdzenia, kto zginął”. Któryś z duchownych odmówił 10-minutową modlitwę „za tych, którzy obecnie cierpią”. Ks. harcmistrz Dariusz Stańczyk, duszpasterz młodzieży z Wilna, powiedział: „Miałem łaskę odprawić różaniec święty przy trumnie Ojca Świętego. Można powiedzieć, że to co dziś odczuwałem, to podobne przeżycie”.
Ludzie wciąż nie dowierzali. Wciąż pocieszali się, że pomylono samoloty. Że ktoś przeżył. Ale tuż przed dziesiątą było już wiadomo: wszyscy zginęli. – Ta ziemia zabiera zawsze najlepszych Polaków – mówił zszokowany poseł PiS Marek Suski. – Nie jestem w stanie w to uwierzyć. To musi być jakaś pomyłka! – łudził się jeszcze poseł Wojciech Kossakowski.
W końcu słychać hymn Polski – rozpoczęła się msza święta w intencji ofiar...
www.fakt.pl/Reporter-Fakt-pl-Czekalem-na-prezydenta,artykuly,68950,1.html
R. Dzialuk: Zgodnie z planem uroczystości miały się rozpocząć na cmentarzu rosyjskim, a że zbliża się powoli godzina 11.20 czasu moskiewskiego, to idziemy pod prawosławny krzyż.Stoją tam przedstawiciele rosyjskich władz porządkowych. Chcemy z nimi ustalić czas złożenia przez naszą delegację wieńca, bo wcześniej nie zostało to uzgodnione. A oni mówią nam, że stała się straszna rzecz i uroczystości mogą się w ogóle nie odbyć. Nic więcej nie chcą powiedzieć. Odchodzimy zaniepokojeni. Wtedy podchodzi do nas inny rosyjski funkcjonariusz i cicho mówi, że rozbił się samolot z naszym prezydentem. Nic więcej nie wie. Na cmentarzu wszyscy jeszcze spokojnie czekają. My dowiadujemy się o nieszczęściu jako jedni z pierwszych.
M. Berft: Kwadrans potem widzimy, jak dziennikarze pędzą do samochodów i odjeżdżają w kierunku lotniska, ale tam jest już pełna blokada.(09.35 PL )Wszędzie dzwonią telefony. Ludzie, także parlamentarzyści, płaczą. Zaczynają się spontaniczne modlitwy. O 12.30, po oficjalnym komunikacie Jacka Sasina, ministra w Kancelarii Prezydenta, rozpoczyna się msza święta.Znamy już rozmiar nieszczęścia. Modlimy się za tych, którzy zginęli w katastrofie lotniczej.
R. Ziemblicki: Na cmentarzu któryś z księży rozpoczyna modlitwę – Koronkę do Miłosierdzia Bożego, później Różaniec. Rozpoczyna się msza celebrowana przez ks. Infułata Juliana Żołnierkiewicza z Olsztyna, którego znałem jeszcze z czasów, kiedy pracowałem w Olsztynie. On również nie potrafił opanować emocji i drżącym głosem przewodniczył mszy. Najbardziej przygnębiające wrażenie robią puste miejsca zarezerwowane dla Pana Prezydenta i najważniejszych gości.
old.lp.sachiel.stxnext.pl/media/prasa_l/gl/wybrane-numery-archiwalne/2010/gl_05-2010/uroczystosci-zostaly-odlozone-w-sposob-nagly-i-ostateczny
Kiedy się pani dowiedziała o tym co się stało?
- Tuż przed rozpoczęciem uroczystości. Miały się rozxpocząć za jakieś dwadzieścia minut.I raptem nastąpiło jakieś dziwne poruszenie. Poseł Tadeusz Woźniak, który organizował nasz wyjazd, mówi, że to chyba jakieś plotki, nawet nie chce ich powtarzać. Ale po chwili znów zasypaliśmy go pytaniami i powiedział, że są jakieś problemy z lądowaniem, może nawet doszło do wypadku.
- Nie chcieliście w to uwierzyć
- Po prostu wszyscy osłupieli. A po dziesięciu minutach już był oficjalny komunikat, że nastąpiła katastrofa. Wiadomość ta wprost nas poraziła. Nie wiem, czy nad tym miejscem ciązy jakieś fatum. Przyjechaliśmy tu po 70 latachuczcić pamięć elit polskiego społeczeństwa, które tu zginęły. A dziś zginęła tu elita naszego narodu, najlepsi z najlepszych...
www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article
Original Date/Time {0x9003} 2010:04:10 11:00:51

Godzina 10.56 czasu rosyjskiego w Katyniu. Nagłe poruszenie w służbach rosyjskich, za chwilę polskie z BOR-u biegną, niektóre samochody na sygnałach z piskiem opon odjeżdżają w stronę Smoleńska, biegną z głębi cmentarza znajomi kamerzyści z TVP. Myśl u wszystkich, chyba Pan Prezydent nadjeżdża! Lecz za kilka minut jeden z księży odbiera telefon i mówi, że „prawdopodobnie samolot prezydencki zawadził o drzewo i są ranni, ktoś zginął, ale nie ma informacji, co z Panem Prezydentem”. Bez paniki! Poczekajmy, a co mówi pani konsul?Potwierdza, że coś się stało na lotnisku. Widzimy szybką naradę agentów KGB i dyspozycje szefa. Napięcie rośnie u wszystkich! Coraz więcej pielgrzymów dowiaduje się, komórki w ręku prawie u każdego. Młodzi włączają laptopy i wyczytują pierwsze wiadomości, co się stało? Księża postanawiają czekać ambasadora RP w Moskwie Jerzego Bahra na przyjazd z lotniska.
kurierwilenski.lt/2010/04/16/katyn-czyni-wielkie-cuda-w-narodzie/
Do Smoleńska pociąg z Warszawy dotarł w sobotę, 10 kwietnia, nad ranem. Było pochmurno i bardzo zimno. - W pociągu zjedliśmy śniadanie, około 9.00 podjechały autobusy. Ruszyliśmy do Katynia. To ponad 20 km – wspomina pan Adam.
W katyńskim lesie byli na pół godziny przez rozpoczęciem uroczystości.Przeszli przez bramki, Rosjanie skrupulatnie każdego sprawdzali. Czasu na zwiedzanie nekropolii nie było. Mieli to zrobić po mszy.
Gdy samolot uderzał o tę ziemię, w katyńskim lesie wszyscy już czekali. Na głowę państwa. Na tych, którzy z Nim lecieli. - Jeden z harcerzy szepnął, że gdy przechodził przez bramkę, to słyszał jak Rosjanie mówili między sobą, że jakiś samolot spadł – przypomina sobie pan Cezary. - A potem zaczęły krążyć między ludźmi różne dziwne historie: że jakaś awaria, że wypadek, że ktoś zginął, że się uratowali. Ale nikomu nawet przez myśl nie przeszło, że chodzi o TEN samolot.
-Bo to niemożliwe, żeby los był aż tak okrutny - z niedowierzaniem kręci głową pani Urszula. Ale gdy widziała zapłakane oczy posłanki Kępy i Szczypińskiej, gdy zauważyła dziwne poruszenie wśród dziennikarzy i nerwowe ruchy Macierewicza, ogarnęło ją złe przeczucie. I wtedy zadzwonił wnuk. I zapytał, czy wie co sie stało. Nie wiedziała. Nie wierzyła. Rozdzwoniły się inne komórki. Ludzie jeden po drugim zaczęli płakać. Cały cmentarz wypełnił się ich szlochem.
-Wtedy do mikrofonu podszedł młody ksiądz, który jechał z nami pociągiem. I zaczął odmawiać koronkę do Pana Jezusa. Uciszyło się. Chwilę później przy mikrofonie stał już polski ksiądz ze Smoleńska, rozpoczął mszę. Powiedział tylko, żeby modlić się za tych, co tu zginęli i za tych, którzy teraz potrzebują miłosierdzia i modlitwy – opowiada pani Urszula. - I nic więcej nie powiedział.
-Czy ktoś oficjalnie poinformował was o katastrofie?
-Nie. Nikt nam niczego nie mówił. Ani o katastrofie, ani o zabitych czy rannych. Może bali się paniki? Zresztą, kto miał to zrobić, skoro na cmentarzu nie było żadnego zwierzchnika kościoła, wojska, parlamentu... Nikt nie chciał brać na siebie takiej odpowiedzialności. Tylko mały chłopczyk w pelerynce stał i wybijał na werbelku.
Tuż po mszy kazano wszystkim wsiadać do autokarów. Kto? Nie wiadomo. Po prostu: wsiadać i już. Jedni poganiali drugich. - Nie było czasu ani na zadumę, ani na zwiedzanie cmentarza. Tak się porobiło, że w pewnym momencie wyleciało nam z głowy to, że pomordowano tutaj naszych ojców – dodaje pan Adam.
W autobusie konsul oznajmiła krótko: siedem minut na zjedzenie obiadu i szybko do pociągu. Obiad był się w garnizonowej stołówce, a nie w hotelu.
Nie wiem, jak Rosjanie to zrobili, że w ciągu godziny zorganizowali posiłek dla 500 osób w zupełnie innym miejscu. Hotel "Nowy" sąsiadował z lotniskiem i pewnie dlatego zamienili go w ostatniej chwili na stołówkę. Uwinęli się w mig – opowiada pani Urszula.

www.gazetalubuska.pl/apps/pbcs.dll/article
Na Cmentarz Wojskowy w Katyniu przyjechaliśmy jeszcze przed 10tą czasu miejscowego. Uczestników obchodów było jeszcze nie wielu. Tylko harcerze i wojsko – pilnują porządku i nie pozwalają podejść zbyt blisko. Trudno było zając „dobre” miejsca. Mnie jako trzymającego sztandar Ne cedat Academia, wpuszczono dość blisko ołtarza. Cieszyłem się, że podobnie jak 10 lat temu, na poświęceniu, i tym razem będę mógł chłonąc wszystko co się dziać będzie. Ok. 11. Wysłałem sms do żony i matki – może ktoś mnie zobaczy w TV – ot, zwykła ludzka słabostka. Zaraz potem pierwsze poruszenie wśród przybyłych z pociągów: katastrofa, różne liczby ofiar, para prezydencka się przesiadła, samolot się zapalił podczas lądowania. Pomyślałem: żart. Ale widzę znane osoby z telefonami – Macierawicz, Suski, Mularczyk, jednak coś się wydarzyło. Oficerowie biegają we wszystkie strony, już nikt nie wzbrania się przemieszczać. Krótka informacja z ust ambasadora Bahra i wiceszefa prezydenckiej kancelarii Sasina. I wszystko się zmieniło. Mszę koncelebrował nasz „autokarowy” ksiądz, którego wcześniej jako nie zgłoszonego nawet nie chciano wpuścić, do mszy służyli nasi koledzy z autobusu. Prosta modlitwa. Studenci i harcerze z naszej grupy poczęli zapalać porzucone znicze. Ułożyliśmy biało-czerwony krzyż. Kamerzysta Pospieszalskiego wyraźnie zignorował ten nasz gest. Szukał wieńca Prezydenta, starałem się mu pomóc. Wieńca nie było. Musiał się zadowolić wiązankami od Prezesa NBP. Wcześniej kręcono puste krzesła z kartkami informującymi dla kogo miały być przeznaczone. Mateusz Szpytman wziął do rąk kartonik z nazwiskiem Janusz Kurtyka – kamerzysta się skrzywił, ale Pospieszalski już to zauważył – jednak nakręcił nasz prosty krzyż. I już było po wszystkim. Pozostało nam się raz jeszcze pomodlić i opuścić jako ostatnia grupa Las Katyński. 10 kwietnia 2010.

Original Date/Time {0x9003} 2009:10:14 06:17:06

www.theatrum-mundi.pl/podroze.html
Wspomnienia Adama Abramowicza
Data publikacji: 15.04.2010
W Katyniu znalazłem się jako jeden z 60 posłów Prawa i Sprawiedliwości, którzy zgłosili chęć wyjazdu na obchody rocznicowe. Jechaliśmy w dwóch wagonach w specjalnym pociągu który wiózł przedstawicieli "Rodzin Katyńskich" , harcerzy i dziennikarzy. Do Smoleńska pociąg przyjechał o 6 rano czasu moskiewskiego. Była ładna pogoda, świeciło słońce chociaż temperatura była bardzo niska. Kiedy około godz. 10 wyjeżdżaliśmy do Katynia ( który jest położony bardzo blisko Smoleńska) niebo się zachmurzyło ale warunki pogodowe były nadal dobre. Po pertraktacjach z rosyjskimi milicjantami z samochodu eskortującego nasze autobusy udało nam się uzyskać zgodę zjazdu z wytyczonej trasy do stacji Gniezdowo
Tuż przed 12 , a więc przed godziną rozpoczęcia uroczystości ludzie zaczęli między sobą rozmawiać o kłopotach prezydenckiego samolotu. Ktoś mówił, że to tylko awaria i nic się groźnego nie stało. Napięcie jednak z każdą minutą rosło. Wszyscy czekali na jakiś oficjalny komunikat. Niestety minister kancelarii prezydenta Jacek Sasin nie miał dobrych wiadomości. Podczas swojego wystąpienia ogłosił, że nastąpiła katastrofa samolotu, stan jest bardzo poważny ,w związku z tym uroczystości zostają odwołane.
Odbędzie się tylko Msza św. Na placu zapanowała cisza , ludzie byli w szoku. Przed ołtarzem ustawione były krzesełka z nazwiskami osób które miały na nich zasiąść i które pozostawały puste. Nikt wcześniej dokładnie nie wiedział kto będzie leciał z parą prezydencką samolotem. Ktoś podbiegł do tych krzesełek i zaczął głośno czytać. Padały nazwiska znajomych, przyjaciół, osób z którymi jeszcze w czwartek przed wyjazdem razem pracowaliśmy w Sejmie. Rozległy się szlochy i płacz. Na tych pustych krzesełkach ułożyliśmy biało-czerwone chorągiewki.
Po zakończonej celebracji chcieliśmy jechać na lotnisko ale nam nie pozwolono. Oświadczono, że godzina odjazdu pociągu została przełożona z 22.30 na 16. Mamy się udać na obiad i potem bezpośrednio do pociągu. Podczas jazdy otrzymałem dziesiątki smsów z pytaniami czy żyję i wyrazami współczucia.
Original Date/Time {0x9003} 2009:10:14 05:00:46
www.abramowicz.com.pl/index2.php
zpb.org.pl/node/30
Na koniec moich wypocin, prosze o wskazanie roznic na ponizej zamieszczonych zdjeciach

Original Date/Time {0x9003} 2010:04:10 12:06:58
Czekaliście na rozpoczęcie uroczystości? Co się działo po tej informacji?
– Po tych, którzy nie dolecieli, pozostały puste krzesła. A na nich kartki z nazwiskami. Pobiegliśmy sprawdzać, kto tak naprawdę leciał. Ta lista z godziny na godzinę się zmieniała.


www.albumpolski.pl/artykul/Katyn-podwojnie-tragiczne-miejsce/50/1684


Original Date/Time {0x9003} 2010:04:10 10:51:20

www.zycie.pl/informacje.php
Inne tematy w dziale Polityka