M.Sobiech M.Sobiech
467
BLOG

Polska chce wspierać powstanie na Białorusi, czyli szaleństwa ciąg dalszy

M.Sobiech M.Sobiech Polityka Obserwuj notkę 43

Wielokrotnie już napisano, że jednym z największych problemów z konfliktami wojennymi jest fakt, że uruchamiają one lawinę, której nie da się zatrzymać. Ma to szczególne znaczenie we współczesnym świecie, w którym nadskomplikowanie życia społecznego i stosunków międzynarodowych sprawia, że potencjalnych skutków politycznych decyzji właściwie nie da się ocenić. Zdaje się, że w Polsce taka lawina ruszyła -- i, jak zwykle, z gadania o "uzasadnionej moralnie wojnie obronnej" przechodzimy do działań zgoła nieobronnych. Na przykład, wielu ludzi mówi ostatnio o konieczności uderzenia na Białoruś w wypadku, gdyby zaczęło się w tym kraju zbrojne powstanie. Biorąc pod uwagę, że większość białoruskiej opozycji przebywa w Polsce i korzysta ze wsparcia rządu i wywiadu, wypowiedzi te implicite zawierają także deklarację, że to Polska to powstanie przygotuje. Mamy zatem do czynienia de facto z zapowiedzią, a przynajmniej z deklaracją możliwości, rozpoczęcia najnormalniejszej w świecie wojny ofensywnej przeciwko naszemu wschodniemu sąsiadowi, prowadzonej przy wykorzystaniu tak działań konwencjonalnych, jak i partyzanckich. Więcej w linku, w tym wypadku w wersji gen. Skrzypczaka: https://dorzeczy.pl/obserwator-mediow/442722/gen-skrzypczak-na-bialorusi-wybuchnie-powstanie.html Sprawę ochoczo komentują już rosyjskie i białoruskie media, a rzecznik rządu rosyjskiego, Dymitr Pieskow, zajął oficjalne stanowisko.

Takie są właśnie skutki prowadzenia polityki militarystycznej. Zawsze, wszędzie i w każdych okolicznościach. Gdy organizacje pacyfistyczne na początku przed tym przestrzegają, to wszyscy się z nich śmieją. Gdy dojdzie co do czego, to mówi się nam: "No, przecież to normalne". Człowiek zrobi wszystko, aby zracjonalizować swoją rzeczywistość. Szkoda tylko, że z powodu tego tchórzostwa mogą cierpieć, i być może będą cierpieć i umierać, inni ludzie.

Pozostaje mieć nadzieję, że społeczeństwo obudzi się w odpowiednim momencie i powściągnie zapędy rządzących. Szans na to wielkich nie ma -- ale jakieś są; podstawowym warunkiem wszakże pozostaje to, abyśmy zrozumieli, że tak zwana na zachodzie machina wojenna naprawdę jest machiną wojenną -- swego rodzaju systemem, który puszczony w ruch zaczyna działać w określony sposób. Wchodzimy w pewną logikę, która rządzi się zupełnie swoistymi prawami. I tak od eskalacji do eskalacji, sprawa zaczyna wymykać się nam z rąk. Wiele czynników odgrywa rolę w tym procesie, od psychologicznych przez polityczne po materialne. Ciekawy to temat, godny osobnej rozprawy, której ja na pewno nie napiszę, bo nie jestem psychologiem ani socjologiem, no, tym niemniej jako człowiek obdarzony rozumem mogę przynajmniej obserwować i wyciągać wnioski. Tak czy inaczej, jedno wydaje mi się pewne: że wojnę -- każdą, w tym tę na Ukrainie -- trzeba zatrzymać, a nie eskalować; i że dotychczasowa retoryka "twardego faceta" (względnie husarza) o honorze, nienegocjowaniu ze złem, konieczności stawienia czoła "mongolskiej nawale" i tym podobnych sprawach, a także skorelowana z nią strategia polityczna i gospodarcza wobec rosyjsko-ukraińskiego konfliktu przyjęta, do tego nie prowadzi, a wręcz przeciwnie, co nie jest korzystne dla nikogo poza przemysłem zbrojeniowym i kilkoma politykami -- na pewno nie dla samych udręczonych i żyjących nieraz w istnym piekle na ziemi Ukraińców.

Maciej Sobiech

M.Sobiech
O mnie M.Sobiech

Pacyfizm, anarchopacyfizm i krytyka społeczna. Dumny członek Peace Pledge Union i War Resister's International. Żyję w świecie 4D: degrowth, dystrybucja, demilitaryzacja, demokracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka