Newsweek Polska Newsweek Polska
261
BLOG

Zwycięstwo wypędzonych

Newsweek Polska Newsweek Polska Polityka Obserwuj notkę 19

Erika Steinbach nie wejdzie do rady fundacji „Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie”. Ale za jej rezygnację niemiecki rząd zapłacił bardzo wysoką cenę.

To koniec ciągnącego się od wielu miesięcy konfliktu. W radzie fundacji „Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie”, nadzorującej powstające w Berlinie muzeum wysiedlonych, nie będzie kontrowersyjnej szefowej niemieckiego Związku Wypędzonych. Ale to jej organizacja najbardziej skorzysta na dzisiejszej decyzji►.

Nominacji dla Steinbach od dawna sprzeciwiała się Polska. Władze w Warszawie nie chciały zaakceptować kogoś, kto głosował przeciwko granicy na Odrze i Nysie i straszył zablokowaniem naszych negocjacji z Unią Europejską. Steinbach była też oskarżona o szerzenie kłamliwej wersji historii, w której niemieccy wypędzeni są ofiarami II wojny światowej, a Polacy znajdują się po stronie sprawców.

Polscy politycy i publicyści popełnili jednak błąd, dając do zrozumienia, że spór toczy się przede wszystkim o Steinbach. Błąd ten powtórzył później niemiecki minister spraw zagranicznych Guido Westerwelle. Wejście Eriki Steinbach do rady rządowego muzeum bez wątpienia byłoby zgrzytem w stosunkach-polsko niemieckich, ale w gruncie rzeczy miałoby znaczenie głównie symboliczne. Ważniejsze było tymczasem, jak silną pozycję wywalczy w Niemczech Związek Wypędzonych i na ile będzie mógł wpływać na świadomość historyczną Niemców.

Zwycięstwem Steinbach była już zgoda poprzedniego niemieckiego rządu, by w Berlinie – za publiczne pieniądze – powstało muzeum dokumentujące wysiedlenia. Dziś zapadła decyzja, że wystawa będzie większa, niż początkowo planowano. A Związek Wypędzonych umocnił swoją pozycję w gremiach tej placówki.

Do tej pory w 13-ososobowej radzie fundacji „Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie” Związkowi Wypędzonych przysługiwały trzy miejsca. Teraz w powiększonym do 21 osób gremium będzie ich miał sześć. Przy wsparciu innych konserwatywnych członków rady dość łatwo będzie mógł forsować swoje interesy i decydować o kształcie przyszłego muzeum. W dodatku w przyszłości obsadę rady będzie zatwierdzał Bundestag, a nie – jak dziś – niemiecki rząd. Polskim władzom dużo trudniej będzie zablokować kontrowersyjne kandydatury.

– To nasz ogromny sukces – mówi o dzisiejszym porozumieniu Stephan Mayer z prezydium Związku Wypędzonych. Erika Steinach istotnie może być zadowolona. Najpierw potrafiła skłócić koalicję rządową w Berlinie i pokazała, że niemiecki minister spraw zagranicznych musi się z nią liczyć. Teraz dla konserwatystów za Odrą będzie bohaterką, która w imię kompromisu umiała poświęcić osobiste ambicje. I również duża część niemieckiej opinii publicznej tak właśnie będzie ją postrzegać.

Filip Gańczak

>>> Czytaj więcej opinii publicystów Newsweeka

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka