Gdy patrzę na kokpit, (....) a właściwie miazgę, jaka po nim pozostała, nie odważyłbym się powiedzieć: w tym samolocie na pewno nie było eksplozji – tak mówi „Gazecie Polskiej” Ignacy Goliński, były członek Komisji Badania Wypadków Lotniczych (od 2002 do 2007 r.), pilot z 42-letnim stażem, sekretarz powołanej przez prokuraturę wojskową komisji odwoławczej rodzin ofiar katastrofy samolotu Casa, który rozbił się pod Mirosławcem.
Przy katastrofach o małej energii uderzenia ( jak ją zakwalifikowała komisja Laska) z konstrukcji samolotu nie są wyrywane jej spore elementy i nie są daleko odrzucane.
Na wybuch w Tu-154 wskazuje też, zdaniem dr. inż. Bramskiego, zdjęcie na rys. 33 z raportu MAK przedstawiające wręgę nr 65. – Jej stan świadczy, że została oderwana od pozostałej części samolotu w wyniku działania siły rozrywającej, nie zaś zgniatającej, jak powinno być przy upadku z wysokości. Jest okrągła, w ogóle niespłaszczona. Wystające z niej przewody są wyciągnięte, proste. Jeśli samolot uderzyłby dziobem w ziemię, byłyby zgniecione. Rys. 33 z raportu MAK jest według mnie dowodem rzeczowym wybuchu w kadłubie samolotu – mówi ekspert i dodaje: – Tylna część kadłuba leży na polu szczątków tyłem do przodu, a więc musiała koziołkować w powietrzu po uderzeniu fali ciśnieniowej w osi kadłuba, rozrywającej złącza na wrędze nr 65.
A tu -co spadło ?
i jeszcze:
https://www.youtube.com/watch?v=OmTXNzaJm4o
Tutaj zagadka: jakiś kawałek drewna (?) wbity od wewnątrz w klapę skrzydła - widać ,że to coś przebiło klapę od wewnątrz - blacha na krawędzi otworu wybitego przez ten element jest wygięta na zewnątrz, w stronę patrzącego; jeśli tak - to samolot musiałby spadać na ziemie w pozycji normalnej; wtedy poruszając się do przodu klapa mogłaby nadziać się na coś.