W Polsce panuje chyba przekonanie, że rządzących stanowione przez nich samych zresztą prawo nie dotyczy. Oni poprzez sam fakt tworzenia prawa, stoją ponad prawem.
To co usłyszałem dzisiaj w "Wydarzeniach" Polsatu, to musi być jakaś prowokacja. Kolejne oszczerstwo układu rzucone w twarz ludziom walczącym z układem. No bo jak można uwierzyć, że Marszałek Sejmu, druga osoba w Państwie, zwraca się z pismem do Prezesa IPN, z prośbą o zlustrowanie nie tylko członków Trybunału Konstytucyjnego ale także ich rodzin?
Tak się składa, że przy okazji orzekania zgodności lub nie tej ustawy z konstytucją, przeczytałem ją sobie. I pamiętam, że w art. 22 czytamy:
Art. 22
1. Każdemu przysługuje prawo dostępu do informacji zawartych w dokumentach organów bezpieczeństwa państwa, znajdujących się w Instytucie Pamięci Narodowej, dotyczących:
6) Prezesa Trybunału Konstytucyjnego, wiceprezesa Trybunału Konstytucyjnego oraz sędziów Trybunału Konstytucyjnego;
Nie ma tu mowy o członkach rodzin. Na ten to właśnie artykuł powoływał się poseł Mularczyk lustrując TK. Na szczęście Szef IPN odmówił Dornowi udzielenia tych informacji. I w tej całej sprawie nie chodzi mi już nawet o to, czy Pan Marszałek przekroczył swoje uprawnienia. Ktoś powie informacji nie dostał, więc nic się nie stało. Nie nic. To, że ktoś chciał wykorzystać ewentualne informacje na temat rodzin sędziów TK, to nic. To drobiazg. Ale jak ja mam wierzyć, że ta sama władza nie będzie chciała wykorzystać nielegalnych podsłuchów do walki ze swoimi politycznymi przeciwnikami? Jeśli tam Dorn nie wahał się złamać prawo, to mam wierzyć że pan Wassermann ma skrupuły? Nie wierzę. Nie wierze władzy, która chce łamiąc prawo wprowadzać nas w IV RP. A jak pan marszałek nie zna ustaw, które jego ugrupowanie przepycha przez parlament, to niech sobie lepszego doradcę załatwi. W końcu to i tak my za niego zapłacimy. Ja. Pan. Pani. Społeczeństwo.
Lekko się załamałem jak to usłyszałem. Over and out.
