Wydawnictwo Nowy Świat Wydawnictwo Nowy Świat
1972
BLOG

Kulisy porwania Krzysztofa Olewnika (8)

Wydawnictwo Nowy Świat Wydawnictwo Nowy Świat Polityka Obserwuj notkę 2

TROPY (I)



Do dziś nie wiemy w jaki sposób policja wpadła na pomysł przesłuchania Pazika. Musiały to być jakieś operacyjne podszepty. Tak wczesne przesłuchanie Pazika było oznaką co najmniej amatorszczyzny. Jak uczą psychologia śledcza i taktyka kryminalistyczna, skoro były jakieś informacje o Paziku, to należało go dyskretnie obserwować, inwigilować, zebrać o nim nieco więcej informacji, sprawdzić kogo zna, z kim się kontaktuje, a dopiero potem zapraszać na przesłuchanie. Policjanci przesłuchując go na tak wczesnym etapie sprawy, nie mając do niego konkretnych pytań, poza pytaniem, co wie o porwaniu Olewnika, w istocie poinformowali go tylko o tym, że się nim interesują. Po tym przesłuchaniu „Pedro” zapewne stał się znacznie bardziej ostrożny.
Nazwisko Pazika, jako osoby mogącej mieć jakiś związek z porwaniem, pojawia się w notatkach operacyjnych policjantów już po kilku dniach od porwania. Niestety, nikt nie weryfikuje tych informacji. Policjanci wpinają nazwisko do akt, po czym wiele energii poświęcają na sprawdzanie wątków pobocznych – być może celowo podsuwanych przez osoby zainteresowane zepchnięciem sprawy na boczny tor.


Trzydziestego października policjanci weryfikują informację, jakoby w jednym z lombardów pod Łodzią jakiś mężczyzna sprzedał złoty łańcuszek należący do Krzysztofa. Niestety, fałszywy trop. Szóstego listopada policjanci są pod jednym z moteli w Sierpowie, niedaleko Łodzi, gdzie rzekomo pojawiło się bmw, którym uprowadzono Krzysztofa. Niestety, znowu pudło.


W połowie listopada w aktach porwania pojawia się kolejna policyjna notatka, w której funkcjonariusz stwierdza, że związek z porwaniem może mieć pięciu mieszkańców Łowicza. Wymienia ich nazwiska. Policja angażuje swoje siły. Jednak i to jest zły trop.


Na początku kwietnia 2002 roku – kolejna policyjna notatka. Policjanci ustalili, że Krzysztof Olewnik w marcu był widziany w hotelu w Ożarowie Mazowieckim pod Warszawą. Portier podczas przesłuchania twierdzi, że Krzysztof Olewnik był w hotelu w towarzystwie mężczyzny, który mówił ze wschodnim akcentem. Przyjechali mercedesem.


Z przesłuchania portiera nic więcej nie wynika. Albo to kolejny fałszywy trop, albo zmarnowany ślad. Obsłudze hotelowej jest natomiast dobrze znany Jacek Krupiński, co może świadczyć tylko o tym, że bywał częstym gościem w hotelu lub w restauracji.


Podczas jednego z przesłuchań zaprzyjaźniony z rodziną Olewników policjant Wojciech K., wówczas wciąż cieszący się ich zaufaniem i prowadzący prywatne śledztwo powiedział, że pod koniec marca 2002 roku był w tym hotelu. Umówił się tam na spotkanie z „ludźmi z Ożarowa”, z którymi nawiązał kontakt za pośrednictwem „ludzi z Pruszkowa”. Wojciech K. – jak twierdził – szybko się zorientował, że ludzie, z którymi się spotkał, nic nie wiedzą o losach Krzysztofa Olewnika i dlatego zakończył spotkanie.


W jaki sposób Wojciech K. w poszukiwaniu Krzysztofa trafił do „ludzi z Pruszkowa”? Jak zeznał w śledztwie, oczywiście miał swoje policyjne kontakty i kolegów policjantów. Zaznaczył też, że razem z Jackiem Krupińskim jeździli do Pruszkowa i rozmawiali z ludźmi z marginesu. Jednemu z takich ludzi Wojciech K. dał swój numer telefonu, dlatego mogli później do niego zadzwonić i umówić spotkanie w Ożarowie.


Z Pruszkowa, matecznika jednej z najbardziej niebezpiecznych grup przestępczych, pochodzi była żona Jacka Krupińskiego. Z ustaleń śledztwa wynika, że znała ona kluczowych członków „zarządu Pruszkowa”. Jarosław S., znany jako „Masa”, były gangster „Pruszkowa”, a obecnie świadek koronny w wielu najpoważniejszych śledztwach, również potwierdza, że osobiście znał – obecnie już byłą – żonę Jacka Krupińskiego.

 

Na początku września 2002 roku jeden z funkcjonariuszy sporządza notatkę, z której wynika, że w rozmowie telefonicznej z policjantem z wydziału kryminalnego z Łodzi dowiedział się, że bmw o numerach rejestracyjnych takich jak bmw Krzysztofa „przewijało” się w materiałach operacyjnych tamtejszej policji. Osobnik poruszający się tym bmw ma być rzekomo handlarzem narkotyków. Jednak nikt dalej nie weryfikuje tej informacji, nie wiadomo skąd się wzięła i czy jest prawdziwa, czy fałszywa. Równie dobrze może to być zwykła „wrzutka”, informacja wytworzona tylko po to, żeby podsunąć fałszywe tropy.

 


Fragment książki Roberta Sochy "Nie chodziło o okup. Kulisy porwania Krzysztofa Olewnika", Wydawnictwo Nowy Świat.

W księgarniach od: 6 X 2010.

Następny odcinek - jutro o 16:00.




 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka