obronanarodowa.pl obronanarodowa.pl
852
BLOG

Bitwa o Grozny 1999 - 2000

obronanarodowa.pl obronanarodowa.pl Polityka Obserwuj notkę 2

 

Bitwa o Grozny 1999 - 2000 jako współczesny przykład wykorzystania pododdziałów lekkiej piechoty w terenie zurbanizowanym.

Mimo upływu ponad 11 lat od Bitwy o Grozny (nazywaną także potocznie Grozny IV), która miała miejsce podczas II wojny czeczeńskiej starcie to jest wciąż aktualnym przykładem walki w terenie zurbanizowanym1(zabudowanym lub miejskim jak określają niektórzy) regularnej armii jaką reprezentowały siły rosyjskie z siłami lekkimi, pozbawionymi de facto wsparcia powietrznego i artyleryjskiego jakimi były siły czeczeńskie. Bardzo intensywnie analizą tych doświadczeń zajęli się zarówno Amerykanie jak i Kanadyjczycy (patrz: http://fmso.leavenworth.army.mil/documents/grozny2000/grozny2000.htm,http://smallwarsjournal.com/documents/jenkinson.pdf,http://www.rand.org/content/dam/rand/pubs/monograph_reports/MR1289/MR1289.ch3.pdf), którzy prognozują, iż w przyszłości większość starć będzie odbywać się w warunkach miejskich. Myślę, że także dla warunków polskich doświadczenia bitwy o Grozny mogą mieć fundamentalne znaczenie, zwłaszcza w kontekście pytań o potrzebę stworzenia Obrony Terytorialnej, opartej właśnie na lekkich siłach. 

1. Przyczyny i przebieg II wojny rosyjsko - czeczeńskiej2. 

Gdy na początku marca 1999 został porwany generał MWD (Ministerstwa Spraw Wewnętrznych) Giennadij Szpigun, w rosyjskich "ministerstwach siłowych" (MON, MWD) rozpoczęto planowanie operacji "antyterrorystycznej" na terenie Czeczenii, której celem miało być do września - sierpnia 1999 r. opanowanie terenów na północ od rzeki Terek. Plan operacyjny miał składać się z trzech etapów: 
1) blokowanie granic Czeczenii w celu izolacji i zajęcia obszarów kontrolowanych przez bojowników czeczeńskich, 
2) wytypowanie najważniejszych obiektów strategicznych w Czeczenii i ewentualne ich zniszczenie za pomocą ataków lotniczych, 
3) ustalenie alternatywnych struktur władzy i zakwestionowania legalności obecnego rządu Czeczenii3

Rosjanie zaczęli ściągać siły nad granice z Czeczenią. Na początku lipca przeprowadzono wspólne ćwiczenia wojsk MON i MWD na szczeblu zarówno operacyjnym jak i taktycznym, gdzie m.in. realizowano zagadnienia związane z taktyką walki w terenie zurbanizowanym. Konflikt na dobre zaognił się w sierpniu 1999 r. (co ciekawe 6 sierpnia 1999 Premierem Federacji Rosyjskiej zostaje dotychczasowy szef FSB Władimir Putin), kiedy do Dagestanu wkroczyły oddziały Szamila Basajewa i Amira Chattaba pod hasłem ustanowienia na Kaukazie islamskiego kalifatu. W sierpniu i wrześniu doszło do tajemniczych zamachów bombowych w Moskwie, Riazaniu i Wołgodońsku na bloki mieszkalne zawodowych żołnierzy. O przygotowanie zamachów rosyjskie media obwiniły "czeczeńskich terrorystów". Ciekawostką jest próba zamachu w Riazaniu, gdzie pojmano na gorącym uczynku dwóch agentów FSB przygotowujących ładunki w piwnicach jednego z budynków - fakt ten wytłumaczono jakoby sprawdzaniem czujności służb bezpieczeństwa. 
[...]
 
a) przygotowania strony rosyjskiej 

Przygotowania do bitwy o Grozny musiały rozpocząć się od stworzenia planu zdobycia miasta, które w czasie pokoju zamieszkiwało około 220 tys. ludzi. Przecieki medialne mówiły o tym, iż rosyjskie dowództwo opracowało "taktykę salami", dzieląc miasto na 15 sektorów wzdłuż linii kolejowych oraz przepływającej przez Grozny rzeki Sunża. Sektory z kolei podzielono na podsektory i w ten sposób krojąc "kawałki salami" Rosjanie planowali opanowanie miasta. Po zdobyciu Groznego, w lutym 2000 r. pierwszy zastępca Dowódcy Połączonego Zgrupowania Wojsk gen. Giennadij Troszew wyjaśniał, że początkowo armia rosyjska nie miała w planach zdobywanie Groznego, a jedynie planowano zablokowanie miasta. Jednak "bandyci" (określenie gen. Troszewa) byli w stanie ze znacznej odległości niszczyć środki artyleryjskie oraz środki powietrzne, dlatego zapadła decyzja opanowania miasta. Pierwszą fazą planu miało być utrzymanie zewnętrznego pierścienia wokół miasta tak, aby obrońcy nie otrzymywali żadnego wsparcia oraz aby zapobiec zorganizowanemu wycofaniu się obrońców. Gen. Troszew wspominał, że wojska OGW tym razem były znacznie lepiej przygotowane do wejścia w teren zurbanizowany, ponieważ planiści "skrupulatnie zbadali nie tylko ulice i drogi podejścia do niektórych rejonów miasta, ale również do wszystkich obiektów użyteczności publicznej. Zebraliśmy wszystkie archiwa, znaleziono mapy... na ich podstawie mogliśmy określić, gdzie przebiegają linie kanalizacyjne oraz jak i gdzie przebiegają linie ogrzewanie... a to są labirynty tak wysokie jak mężczyzna i od 2 do 3 metrów szerokie. Dlatego też, zanim zaczęliśmy główny atak na miasto pododdziały inżynieryjne i pododdziały rozpoznawcze badały obiekty użyteczności publicznej. Gen. Troszew zwrócił uwagę, iż walka w mieście jest najbardziej złożoną formą walki, w związku tym możliwe są duże straty, dlatego działania prowadzono pod hasłem "oszczędzania czynnika ludzkiego"8. W praktyce oznaczało to, że wszędzie gdzie to możliwe pododdziały lądowe nie będą angażować się bezpośrednio w walkę. Swoje działania ograniczą do działań rozpoznawczych, w wyniku których zlokalizują pozycje przeciwnika, a bezpośredniego zmasowanego uderzenia dokona lotnictwo i artyleria.
[...]
stotnym czynnikiem (będącym zapewne nowością) w działaniach armii rosyjskiej, było prowadzenie wojny psychologicznej realizowanej na trzech kierunkach: 
- informacyjnym i propagandowym, 
- wykorzystaniem podziałów w społeczeństwie czeczeńskim, 
- strachu i terroru. 
Rosjanie wyciągnęli wnioski, jeśli chodzi o kwestie współpracy z mediami i roli czynnika informacyjnego. Dlatego uchwałą numer 1538 Prezydent Federacji Rosyjskiej utworzył rosyjskie Centrum Informacji, którego głównym zadaniem było filtrowania informacji przed przekazaniem ich do środków masowego przekazu. W strefę działań dopuszczono wybranych dziennikarzy, pilnowano aby w relacjach używali odpowiedniego nazewnictwa wojskowego, a nie określeń typu "bombardowanie" czy "napaść". Ustanowiono swoistą sieć rzeczników prasowych, mających na bieżąco informować wybranych dziennikarzy o sukcesach lub dementować i korygować informacje o porażkach i stratach. Rzecznicy Ci okazali się na tyle skuteczni, że do dziś jest ciężko oddzielić prawdę od fikcji na temat niektórych działań. Starano się zdeprecjonować przeciwnika, określając bojowników czeczeńskich mianem "bandytów". Celem rosyjskiej operacji psychologicznej było przedstawienie obrońców Groznego jako fanatyków muzułmańskich i przedstawicieli międzynarodowej siatki terrorystycznej fundamentalistów wypuszczając informację, że jakoby sam Osama Bin Laden wysłał 650 ludzi do wspierania "bandytów" w mieście11. Jeśli dodamy do tych informacji psychozę strachu związaną z wysadzaniem bloków mieszkalnych w centralnej Rosji to nie można się dziwić, że według badań przeprowadzonych w październiku 1999 r. 66,4% ankietowanych popierało siłowe metody rozwiązania problemu czeczeńskiego, a przeciw nim było 25,7%. 47,7% badanych opowiadało się za prowadzeniem wojny do pełnej likwidacji "bandyckich formacji"12. Aby wygrać wojnę informacyjną jednymi z pierwszych celów dla rosyjskich samolotów i rakiet były obiekty infrastruktury komunikacyjnej. Dalej Rosjanie sięgnęli po ulotki aby przekonać jak najwięcej osób do opuszczenia Groznego. Za pomocą specjalnych głośników podawano komunikaty o miejscach i rejonach, do których mogą udać się bojownicy Czeczeńscy w celu złożenia broni.
[...]
 
b) przygotowania strony czeczeńskiej.
[...]
 
Obrońcy zaczęli prace fortyfikacyjne od odnowienia, wzmocnienia i przystosowania wybudowanych jeszcze w czasach sowieckich schronów obrony cywilnej, które miały stać się stanowiskami dowodzenia, szpitalami polowymi, schronami przed napadem powietrznym i ogniem artyleryjskim. Sieć kanałów miała być wykorzystana jako drogi dojść do tych punktów oraz jako drogi ewakuacyjne. Kanały zamierzano wykorzystać także do działań taktycznych, głównie skrytych ataków na tyły przeciwnika. W przeciwieństwie do Rosjan, bojownicy czeczeńscy znali praktycznie przejścia kanałami, bowiem wykorzystywali je już w pierwszej obronie Groznego24. Pozostała w Groznym ludność cywilna została zatrudniona do wykonania rowów przeciwczołgowych i okopów łączących poszczególne budynki, a w budynkach wykonywano stanowiska ogniowe. Każde przygotowane stanowisko ogniowe miało swoją drogę ewakuacyjną. Okopy miały służyć nie tylko do skrytych przejść pomiędzy budynkami, ale jak pokazało życie w okopach tworzono doraźne stanowiska ogniowe, często wykorzystywane przez strzelców wyborowych. Przygotowano schrony na czas ogniowych ataków artylerii np. zakopując wagony kolejowe, gdzie na czas ogniowych przygotowań ataku obrońcy bezpiecznie przeczekiwali nawały artyleryjskie. Gro stanowisk ogniowych wykonano w piwnicach, zostały one w bardzo ciekawy sposób zamaskowane wykorzystując bloczki betonowe, które za pomocą podnośników samochodowych na czas nawał artyleryjskich były opuszczane, następnie podnoszone podczas podejścia przeciwnika. Czeczeńcy dokładnie planowali działania obronne, całkowicie minując budynki nieprzydatne w punkcie obrony, a wzorem rozwiązań z walk miejskich podczas II wojny światowej, w piwnicach i pomieszczeniach na I piętrze wybito przejścia ułatwiające poruszanie i zmianę stanowisk na zapasowe. Wszystkie okna na parterach i pierwszych piętrach zostały zabite deskami lub zostawały zamurowywane, klatki schodowe i drzwi były blokowane tak, aby całkowicie uniemożliwić wejście do bronionego budynku, natomiast na wyższych piętrach przygotowano stanowiska dla strzelców wyborowych, których sektory ognia pokrywały zablokowane wejścia i okna.
[...]
 
3. Bitwa o Grozny - szturm i prowadzenie obrony. 
[...]
 
Do 28 grudnia pododdziały OGW Grozny gen. Bułhakowa poruszając się z trzech kierunków (wschód, północ, zachód) wzdłuż osi sektora północnego, przeniknęły przez zewnętrzny pierścień obrony i zabezpieczyły przedmiejską dzielnicę Groznego Starą Sunżnię zdobywając główny most na rzece Sunża. Pododdziały OGW Grozny tym samym uchwyciły przyczułek na podejściu do miasta i rozpoczęli przygotowania do wyprowadzania natarcia w stronę centrum Groznego. Do walki włączyła się też milicja Gantamirowa, ale tempo natarcia spadło do 100 metrów w ciągu dnia. Rosjanie natrafili na bardzo dobrze przygotowane punkty oporu. Drzwi i okna były albo zablokowane albo zaminowane, próbujących dostać się za pomocą drabin lub wybijających przejścia w drzwiach szturmujących żołnierzy rosyjskich raził celny ogień czeczeńskich snajperów, rozmieszczonych na wyższych piętrach poszczególnych budynków. Kiedy Rosjanie koncentrowali ogień na wykrytych jaki im się wydawało stanowiskach ogniowych snajperów, oni w tym czasie zdążyli dokonać przejścia na stanowiska zapasowe, znajdujące się w rowach łącznikowych i okopach. Rosjanie ponownie próbując wedrzeć się do budynków orientowali się, że są rażeni ogniem z zupełnie innych stanowisk. Czeczeńcy byli zorganizowani w dwie linie obrony, słabiej wyszkolonych bojowników wyposażonych w karabinki AK i RPG-7 umieszczano na pierwszej linii, lepiej wyszkoleni bojownicy wyposażeni w broń wyborową (nie tylko karabiny SWD, ale co ciekawe karabinki kbk AK z optyką, które podobno o wiele lepiej sprawdzały się w warunkach walki w terenie zabudowanym) znajdowali się na drugiej linii. Bojownicy czeczeńscy bardzo skutecznie - podobnie jak w I wojnie czeczeńsko-rosyjskiej - wykorzystywali taktykę "przytulania" się do przeciwnika, czyli utrzymywali w miarę bliski kontakt ogniowy z wycofującymi się ze szturmu pododdziałami rosyjskimi w celu uniknięcia ognia artyleryjskiego, następnie zrywali kontakt i przeciwnik był zdezorientowany co do faktycznej pozycji obrońców. Aby zwiększyć swą mobilność i szybkość poruszania się bojownicy czeczeńscy zrezygnowali z używania kamizelek, rzadko też używali hełmy. Bojownicy często przeprowadzali kontrataki, wykorzystując dwa istotne czynniki pozwalające uzyskać zaskoczenie i skrytą zmianę pozycji. Pierwszy czynnik to noc, pod osłoną której znający doskonale teren bojownicy przenikali przez linie Rosjan i dokonywali ataków na tyły lub flanki zaskoczonego przeciwnika. Drugim czynnikiem, dzięki któremu Czeczeńcy mogli przeprowadzać takie akcje były kanały i tunele, które dla Rosjan mimo studiowania planów i map były trudnym problemem do rozwiązania34. Innym istotnym czynnikiem, który miał wpływ na prowadzone działania była pogoda, gwałtowne opady śniegu przez które widoczność spadła do 100 metrów praktycznie eliminując wsparcie rosyjskiej artylerii i lotnictwa. Na początku stycznia 2000 r. agencja Interfax podała, że wciągu ostatnich 10 dni w bitwie o Grozny zginęło 84 rosyjskich żołnierzy a 180 zostało rannych35. Rosjanie znaleźli się w impasie.
[...]
 
18 stycznia prowadząc osobiście żołnierzy do szturmu poległ gen.mjr. Michaił Małofiejew, a jego ciało żołnierzom rosyjskim udało się odzyskać dopiero 5 dni później. 20 stycznia jeden z rosyjskich pododdziałów został zaatakowany przez grupę czeczeńskich bojowników, którzy kanałami przeszli na jego tyły, w wyniku czego Rosjanie stracili 20 żołnierzy39. Obraz walk w tym okresie oddaje relacja dowódcy OMN-u z Niżniego Nowgorodu ppłk. Andrieja Kowylina: 

Czeczeni świetnie przygotowali swoją stolicę do obrony. Wyobraź sobie wielką jamę wyrytą na podwórku między domami. Naprawdę wielką. Pakują do niej wa¬gon kolejowy. Zakopują, zalewają betonem. Kiedy jest nalot, ostrzał artyleryjski, siedzą bezpiecznie pod ziemią. Samoloty, armaty nic im nie zrobią. A kiedy pod¬chodzi nasza piechota, wyskakują. Wszystkie okna wypalonych domów zamienili w strzelnice. Pięciu, sześciu ludzi, co chwila zmieniając pozycje, skutecznie broni ośmiopiętrowego bloku. Młodzi dowódcy gnani przez generałów do ataku dawali się nabierać na stare numery. Na skrzydłach stawiają zacięty opór. W centrum trochę strzelają ale chaotycznie. Piechota wyrywa się do przodu, idzie do ataku na "słaby odcinek" i wpada w gotowy "worek ogniowy". Z wysokich pięter strzelają do piechoty, z granatników rozwalają transportery. Był pluton, nie ma plutonu. Potem piechota wycofuje się, rejon zaczyna ostrzeliwać artyleria, samoloty sztur¬mują. A tamci spokojnie siedzą sobie w wagonie pod ziemią i czekają na kolejnego młodego oficera, który w prezencie przyprowadzi im pod lufy następny pluton. Co tu zresztą mówić o młodych dowódcach! A czego szukał gen. major Michaił Mało¬fięjew na pierwszej linii z automatem w rękach? Jeśli na nic innego go nie stać, to znaczy, że nie dojrzał do swojego stopnia i powinien skończyć karierę jako młodszy oficer liniowy".
 
Cały artykuł dostępny na portalu obronanarodowa.pl:
 
 
 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka