Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk
1933
BLOG

Janusz Korwin Mikke - hipster polskiej polityki?

Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk Polityka Obserwuj notkę 72
      Pisałem o tym już wcześniej, ale powtórzę: pomijając okropnie przygnębiający fakt, że prawdopodobnie jeszcze dziś System da zwycięstwo Platformie, to co mnie naprawdę dziś martwi, to dobry wynik Korwina Mikke. Od paru lat, wedle wielu mniej lub bardziej oficjalnych prognoz, poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości wśród tych, którzy będą głosować po raz pierwszy miało tendencję bardzo wyraźnie rosnącą. Od paru lat można było podejrzewać, że najmłodsi wyborcy – z zasady nieufni wobec wszystkiego tego, co dostali w spadku od starszych i bardzo się garnący do wszelkiej kontestacji – w kolejnych wyborach poprą PiS nie dlatego, że oni tak bardzo lubią Kaczyńskiego i jego program, ale właśnie na zasadzie kontestacji popularnego trendu. No i w tym momencie System uznał, że na tę okoliczność należy przedstawić młodym wyborcom ofertę, która w jeszcze większym stopniu da satysfakcję ich hipsterskim emocjom… i wyciągnął z najciemniejszych piwnic politycznego zapomnienia Janusza Korwina Mikke, człowieka, który od zawsze potrafił najlepiej jak tylko można łechtać ów dziecięcy zachwyt tą pozorną bezkompromisowością. Wygrzebał więc z tego niebytu Korwina Mikke i kazał mu gadać. Co? Nieważne, byle to co zawsze. No i w ten sposób Prawo i Sprawiedliwość straciło większość młodzieży.
      Mój syn siedział dziś całą noc w jednym z punktów wyborczych tu w Katowicach i relacjonuje mi właśnie, że Jerzy Buzek dostał tam więcej głosów, niż wszyscy pozostali kandydaci razem. List z poparciem dla Platformy było tak dużo, że nie było gdzie układać tych kart. Na drugim miejscu był Piecha z PiS-u, ale już zaledwie parę głosów za nim wspomniany Korwin Mikke. Ja oczywiście wiem, że to są Ślązacy, a więc plemię zaledwie minimalnie dziwniejsze niż Kaszubi, którzy prawdopodobnie za Donaldem Tuskiem i ludźmi przez niego wskazanymi gotowi będą wskoczyć w ogień nawet wtedy, gdy oni wszyscy będą gnili w więzieniu z oskarżenia o członkostwo w gangu, a więc po nich można się spodziewać wiele, jednak z jednej strony ten Buzek, a z drugiej Korwin, robią wrażenie.
     W okresie przedwyborczym, bardzo się starałem wyjaśnić, gdzie się tylko da, że nie ma najmniejszego znaczenia, co Korwin głosi i z jaką klasą to robi, dopóki wiadomym jest, że jego rola w polityce wynika wprost z planów, jakie wobec nas ma System. W ostatnim wydaniu „Warszawskiej Gazety” zamieściłem nawet poświęcony osobno reprezentowanemu przez niego fenomenowi felieton. Wydaje się, że wszystko na nic. On dziś triumfuje i wiele wskazuje na to, że to nie jest jego ostatnie słowo. Już drugi raz w czasie swojej kariery politycznej zademonstrował swoją gotowość dla służenia Systemowi, może więc zostanie tak samo wykorzystany już w przyszłym roku. Proponuje więc zapoznać się ze wspomnianym felietonem i potraktować go, jako z jednej strony mój głos przeciwko liberalizmowi, a z drugiej, jako pierwszy kamień rzucony przez mnie w tę marionetkę w kampanii do przyszłorocznych wyborów parlamentarnych.
 
 
     O Korwinie-Mikke napisałem tu niedawno duży tekst, będący trochę wyrazem moich naturalnych emocji, a trochę reakcją na bezczelne nadmuchiwanie tego człowieka na okoliczność niedzielnych wyborów. I kiedy wydawało się, że sprawę mamy odfajkowaną i zamkniętą, okazało się, że nic podobnego. Panika, w jaką wpadł System w obawie przed wyborczym zwycięstwem PiS-u, osiągnęła taki rozmiar, że nazwisko Janusza Korwina-Mikke praktycznie nie schodzi z głównych wiadomości.
      I, co moim zdaniem, niezwykle ciekawe, metoda, wedle której prowadzony jest ów przekręt, nie zmieniła się od lat. Zaprasza się to dziwadło do studia, sadza przed mikrofonem, albo pisze się na kartce kilka bardzo precyzyjnie określonych pytań, każąc mu na nie odpowiadać, licząc, że młodsza część wyborców, bardziej łasa na proste, a jednocześnie maksymalnie szokujące paradoksy, połknie haczyk. W tych dniach media maglują na okrągło opinię Korwina na temat rzekomo empirycznie potwierdzonego pragnienia większości kobiet, by je choć raz w życiu porządnie zgwałcono. Korwin gada, publiczność ryczy ze śmiechu, albo mdleje z zachwytu, pracownicy mediów udają szok i oburzenie, a my się już tylko zastanawiamy, ile to jeszcze może potrwać lat zanim świat splunie temu człowiekowi prosto w jego oblepione przekupstwem oko i wyśle na Księżyc, lub jeszcze dalej.
     Przy okazji studiowania jednej z tych mnożących się ostatnio relacji, zastanawiałem się nad tym fenomenem i pomyślałem sobie, że właściwie, gdyby ktoś tylko mi chciał za to płacić, a ja byłbym odpowiednio zepsuty, takich popisów, jakie wykręca Korwin-Mikke mógłbym wykonywać kilka dziennie. Proszę spojrzeć.
      Oto, proszę Państwa osobiście uważam, że państwo powinno zalegalizować aborcję do ostatniego miesiąca ciąży, ponieważ jest czymś oczywistym, że jeśli któraś matka prosi o zamordowanie własnego dziecka, to lepiej dla niego, by umarło z ręki wykwalifikowanego lekarza jeszcze przed urodzeniem, niż miało być wychowywane przez jakąś idiotkę, i na przykład zostać socjalistą, albo feministką.
     Inna kwestia. Oto nie ulega dla mnie żadnej wątpliwości, że Jezus Chrystus musiał współżyć seksualnie z Marią Magdaleną, bo jako prawdziwy mężczyzna – a tego, że był prawdziwym mężczyzną, a nie jakimś homosiem, nikt nie kwestionuje – nie po to wyciągał ją z burdelu, by następnie ją tak zlekceważyć, a i ona również nie po to zrezygnowała z dobrze płatnej pracy, by się kręcić z bandą pedałów.
      Adolf Hitler nie był żadnym faszystą, ale Żydem-socjalistą, o czym najlepiej świadczy jego oczywista nienawiść do judaizmu. Jak zbadali najwybitniejsi cybernetycy, największy antysemityzm panuje wśród samych Żydów, prawdziwy faszyzm natomiast był czymś zupełnie innym, niż nam próbują wmówić eurokomuniści z Brukseli.
     To tylko trzy odpowiednio idiotyczne opinie, które udało mi się na szybko wymyślić do tego felietonu. Jeśli po wyborach, które, mam nadzieję, Korwin-Mikke dramatycznie przerżnie, on nadal będzie miał ochotę na robienie z siebie durnia, oddaje mu każdy z nich za darmo. Może je powtarzać do woli.
 

taki sam

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka