tad9 tad9
179
BLOG

elita ze skazą

tad9 tad9 Polityka Obserwuj notkę 1
    III RP odziedziczyła elity po PRL i ma to swoje konsekwencje. Wielorakie, ale - dziś - zajmijmy się tymi najmodniejszymi, czyli związanymi z lustracją. Jacek Żakowski pisał przy jakiejś okazji, że celem "rewolucji konserwatywno -republikańskiej", której narzędziami są lustracja i dekomunizacja jest "wykluczenie dużej części elit" i "zerwanie ewolucyjnej ciągłości sięgającej lat PRL-u". Wygląda na to, że i Żakowski miewa rację: realna lustracja oznacza rzeź postPRL-owskiej elity (choć nie wiem, czy jest to "na zimno" zakładany cel jakichś rewolucjonistów). I to z bardzo prostego powodu: postPRLowska elita, to elita ze skazą. A rzecz wygląda tak:

    PRL żądała od swoich obywateli lojalności w stopniu wprost proporcjonalnym do pozycji zajmowanych przez nich na drabinie społecznej, w myśl zasady świetnie wyrażonej niegdyś przez Andrzeja Werblana (wtedy członka KC PZPR): "Komu wiele dano, od tego trzeba wiele wymagać". Rzecz prosta, zasada ta funkcjonuje w takiej, czy innej postaci bodaj w każdym państwie, tyle, że w przypadku państw realnego socjalizmu trzeba brać poprawkę na ich charakter, a był to charakter paskudny. Państwa "obozu socjalistycznego" były bowiem aparatami zorganizowanej demoralizacji, i to na skalę większą, niż - w stosunku do swoich obywateli - była takim aparatem III Rzesza. Dość powiedzieć, że w liczących około 70 milionów Niemczech Hitlera funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa było kilkanaście tysięcy, podczas gdy w zamieszkałej przez ok. 17 milionów osób NRD oficerów i szeregowych funkcjonariuszy STASI było ok. 91 tysięcy (współdziałało z nimi ok. 260 tysięcy TW). PRL uchodzi co prawda - zwłaszcza na tle NRD - za "najweselszy barak w obozie", ale nie przesadzajmy z tą wesołością, zwłaszcza w latach 80-tych, gdy nastąpiła ekspansja służb specjalnych...

    Przytoczona powyżej "zasada Werblana" dawała prosty efekt: im wyżej w ramach systemu usadowiona była dana grupa społeczna, tym czulszą opieką otaczali ją władcy PRL, i tym głębszej współpracy od niej wymagali. Co odbijało się - chociażby - w strukturze agentury. I tak - według Antoniego Dudka - w czasie gdy odsetek osób z wyższym wykształceniem wynosił około 4 procent ogółu mieszkańców PRL, wśród agentury wskaźnik ten sięgał 37 procent. Dodajmy, że do obsługi inteligencji wysyłano doborową kadrę, na przykład, w latach 80-tych XX w stojący na czele zajmującego się inteligencją wydziału III-1 krakowskiej SB Wiesław H. mógł się poszczycić, między innymi, świadectwem ukończenia 9 miesięcznego kursu organizowanego przez moskiewską szkołę KGB im. Feliksa Dzierżyńskiego. Wiele się dziś mówi o "łamaniu ludzi", ale chyba najpopularniejszy sposób nacisku był brutalnie prosty: partia - i jej narzędzia, takie jak SB - rozdawały konfitury. Wszelkiego rodzaju, na przykład - zapewniała wiernym karierę. Oczywiście - można się takiej pokusie oprzeć. Ale nie wszystkich stać na to wyrzeczenie. I mamy gotowy mechanizm "selekcji negatywnej" - niezłomni odpadali, w górę szli wierni. Świat akademicki nie był tu wyjątkiem (a pewnie nawet - wręcz przeciwnie). Dziennikarze "Wprost", którzy rozmawiali z SB-kiem werbującym i nadzorującym agentów "w jednym z miast na północy Polski" usłyszeli od swojego rozmówcy, że "wielu naukowców łatwo, bez szantażu godziło się na współpracę. Młodzi pracownicy nauki uważali bowiem, że dzięki temu szybciej zrobią karierę naukową" (Tomasz Butkiewicz, Jarosław Jakimczyk, Profesor z SB, Wprost, 6.03.2005). Nietrudno spostrzec, że ci, którzy w latach 80-tych ubiegłego wieku byli "młodymi pracownikami nauki", dziś są pracownikami nauki zasiadającymi na wysokich stolcach, lub właśnie po nie sięgającymi. Jaka była skala werbownictwa? Tego się - oczywiście - bez badań nie dowiemy. Tak czy owak, w Toruniu, na przykład, niezbyt długo działająca komisja doliczyła się wśród tamtejszych wykładowców akademickich 25 TW (nawiasem mówiąc, jeden z nich był w latach 90-tych sędzią Trybunału Konstytucyjnego). Były to jednak tylko "ustalenia wstępne". Wygląda więc na to, że słynne słowa Leona Kieresa (wtedy - szefa IPN) o "trądzie", którym w szczególny sposób dotknięte były szkoły wyższe oddają smutny stan faktyczny...

    Rzecz jednak w tym, że współpraca w charakterze TW - to jeszcze nie wszystko. "System" wciągał w swoje tryby i na inne sposoby. Oto Marcin Gugulski dotarł do zapisów telekonferencji (lata 1975-1978) generała SB Adama Krzysztoporskiego, generał konferował z funkcjonariuszami szczebla wojewódzkiego, zastanawiano się w jaki sposób nie dopuścić na studia osób, które podpadły władzy (i - dzieci takich osób). Na potrzeby tej akcji sporządzano imienne listy kandydatów na studia, czy "Wykaz studentów UW zaangażowanych w organizowanie akcji petycyjnej", rzecz prosta współpracowano też z urzędnikami odpowiedzialnymi za szkolnictwo, w tym z Sylwestrem Kaliskim, ministrem Nauki, Szkolnictwa Wyższego i Techniki. A urzędnicy działali "po swojej linii". W lipcu 1975 Kaliski pisał o wspomnianej akcji "koszenia" niepokornych do wiceministrów Janusza Górskiego i Romana Neya: "Zrealizować po egzaminach (część odpadnie automatycznie) przez ustalenie taktyki w bezpoś(rednich) rozmowach z Rektorami", albo - innym razem - w czerwcu 1976 roku Kaliski do Górskiego: "Pilne - wszystko dotyczy Twojego pionu. Zadziałaj operacyjnie z Rektorami - postaw to jako bezwzględny wymóg" (Marcin Gugulski, Uczelnia i rektorzy w łapach SB, Głos 1167/1171). Jakby nie patrzeć - owi Rektorzy wykorzystywani byli w dość paskudnej sprawie, a - przypuszczać można - dotyczyło to nie tylko Rektorów (minister "pchnął" sprawę do Rektorów, Rektorzy - niżej). Lata 70-te, wydają się dość odległe, ale - zwróćmy uwagę - że w życiu intelektualnym po dziś dzień czynne są osoby aktywne już w latach 60-tych (a nawet - 50-tych). Zresztą, można zakładać, że podobne akcje prowadzone były i w latach 80-tych, choć - przyznaję - o takich nic mi nie wiadomo (co może świadczyć wyłącznie o marnym stanie mojej wiedzy)...    

    Wciąganie do współpracy przy okazji różnych ponurych operacji dotyczyło, oczywiście nie tylko świata akademickiego, ale - elit w ogóle, mamy tu do czynienia z całym systemem. Henryk Głębocki w ciekawym artykule poświęconym działaniom SB skierowanym przeciw środowisku "Nowej Fali" wydrukowanym przez krakowskie "Arcana", opisuje to tak: "...dokumenty PRL-owskich służb specjalnych zachowane w archiwach IPN pokazują całą gamę najróżnieszych metod, narzędzi nacisku, jego stopniowanie, manewrowanie, a szczególnie współpracę między różnymi segmentami państwa komunistycznego wzajemnie się uzupełniającymi. Można tu mówić wręcz o funkcjonowaniu całkowicie domkniętego systemu, poza który nie można było uciec". Cytowane przez Głębockiego raporty SB ilustrują funkcjonowanie tego systemu. I tak, w meldunku operacyjnym wydziału III SB w Krakowie, z 1976 r, można przeczytać: "W wyniku naszej sugestii w KK PZPR odbyła się narada redaktorów naczelnych pism krakowskich i Wydawnictwa Literackiego poświęcona (nieczytelne) faktu podpisania petycji przez krakowskich literatów i przyjęcia wobec nich odpowiedniej taktyki. Uznano, że nie należy stosować wobec nich restrykcji, które mogłyby sygnotariuszom przysporzyć jedynie reklamy politycznej i stworzyć z nich męczenników. Przyjęto natomiast, że w odniesieniu do sygnotariuszy każdy z redaktorów naczelnych we własnym zakresie będzie decydował o dopuszczeniu ich materiałów do publikacji, stosując ustalone ograniczenia, nie jak w dotychczasowym trybie - drogą ingerencji cenzorskich. Zatrzymano także wydawanie pozycji jakie zostały złożone do druku w Wydawnictwie Literackim oraz podpisanie z sygnatariuszami umów wydawniczych". Inny fragment raportu mówi o inspirowanych przez "bezpiekę" rozmowach toczonych z "figurantem" przez redaktora naczelnego pisma "Student". Mamy tu zatem do czynienia ze współdziałaniem z SB, nie tylko Komitetu Miejskiego PZPR (co zresztą należało do obowiązków jego członków), ale też współdziałanie redaktorów pism krakowskich, kierownictwa "Wydawnictwa Literackiego" i redaktora naczelnego "Studenta". O podobnych działaniach prowadzonych w stosunku do Zbigniewa Herberta pisał niegdyś na łamach "Rzeczypospolitej" historyk Grzegorz Majchrzak. Z dokumentów "bezpieki" wynika, że w rozgrywkach SB z Herbertem uczestniczyli ludzie z Zarządu Kinematografii, kierownictwa Zespołów Filmowych i Ministerstwa Kultury i Sztuki. Nie musieli być formalnymi "Tajnymi Współpracownikami". Po prostu - byli częścią "systemu". Przykłady, które podałem dotyczyły - znów -  lat 70-tych, w przypadku Herberta bodaj jeszcze 60-tych, ale w latach 80-tych, z których weszliśmy w III RP nie było lepiej. System pozostał ten sam. Agenturę jeszcze mocniej rozbudowano...

    Ci ludzie, owi wszyscy rektorzy, dyrektorzy wydawnictw, sekretarze redakcji, redaktorzy naczelni, kierownicy produkcji,  kadra akademicka, itd., itd., którzy współuczestniczyli w tworzeniu i podtrzymywaniu "systemu" nie zniknęli w 1989 roku. Wielu z nich zachowało pozycję w mediach, w świecie nauki, czy  kultury. O polityce nie wspominając. Ostatnią rzeczą jakiej mogliby sobie życzyć jest otworzenie esbeckich archiwów. Z teczek  może się bowiem wyłonić obraz elit  PRL-u źle przystający do obrazka "elita narodu kontestuje systemem komunistyczny".  Zobaczylibyśmy  - już widzimy - nie tylko  "heroizm", czy ewentualnie " brutalne łamanie" i "zmuszanie do współpracy", ale też szereg uwikłań, przejawów współpracy, załatwianie takich czy innych  spraw przy pomocy kolegów z aparatu partyjnego, czy "bezpieki", drobnych i mniej drobnych ustępstw, świadczenie sobie wzajemnych usług w zamian za talon na samochód, paszport, załatwienie działki na Mazurach, zgodę na stypendium, czy usunięcie konkurenta to katedry, wyłoniłyby się z akt  środowiskowe rozgrywki, gra ambicji i zawiści -  słowem otrzymalibyśmy ilustrację demoralizacji jaką niósł ze sobą  realny socjalizm. I dlatego postPRLowska elita będzie się przed lustracją, czy przed szerokim otworzeniem archiwów IPN bronić zębami i pazurami ...  Do końca - pod możliwie wzniosłymi hasłami... I będzie bić czołem przed każdym, kto podtrzyma program - jak to nazywał bodaj Herling-Grudziński - Wielkiego Zamazania...

tad9
O mnie tad9

href="http://radiopl.pl">

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka