Piotr Wołejko Piotr Wołejko
120
BLOG

Hamas, Palestyna, Izrael - historia, warunki porozumienia i przy

Piotr Wołejko Piotr Wołejko Polityka Obserwuj notkę 10

grafikaHezbollah przejmuje Liban, o czym pisałem niedawno, a Hamas już przejął Strefę Gazy. Tym samym kontynuujemy rozważania o państwach upadłych, terytoriach idealnych dla wszelkiej maści radykałów oraz ugrupowaniach, które przejmują, zawłaszczają terytorium i wykorzystują je dla własnych potrzeb. Na końcu wspomnianego artykułu pada pytanie: „jak określić Strefę Gazy, rządzoną i administrowaną przez inne ugrupowanie terrorystyczne – Hamas?”.

O ile Liban jest państwem, sytuacja Palestinian Authority (jak powinno się mówić poprawnie, a nie Autonomia Palestyńska) jest o wiele bardziej zagmatwana. PA nie jest państwem, a coś takiego jak państwo palestyńskie nie istnieje. Trudno uzasadnić także tezę, iż PA jest rządem. Nazywanie więc Ismaila Hanije premierem, a Mahmuda Abbasa prezydentem jest więc kurtuazją światowych przywódców.

Palestinian Authority, czy – po polsku – Palestyńskie Władze Narodowe to organizm powołany do życia na podstawie porozumień pokojowych z Oslo z 1994 roku. PA to twór prawny stworzony do administrowania terytoriami palestyńskimi, nie posiadający uznania międzynarodowego, które posiada natomiast Organizacja Wyzwolenia Palestyny. Używanie formy Autonomia Palestyńska w poważny sposób zaciemnia obraz i jest nielogiczne.

Do śmierci to Jaser Arafat pociągał za wszystkie sznurki i był niepodważalnym przywódcą ruchu dążącego do stworzenia niepodległej Palestyny. Po jego śmierci w 2004 roku prezydentem został wybrany Mahmud Abbas, były premier i współpracownik Arafata. Brak postępu w negocjacjah pokojowych z Izraelem, kolejne zamachy palestyńskich terrorystów i akcje odwetowe armii izraelskiej, wszechobecna korupcja i sobiepaństwo polityków Fatahu (i osób z ugrupowaniem powiązanych) sprawiło, że w wyborach parlamentarnych w 2006 roku Fatah utracił władzę na rzecz Hamasu. Radykalna organizacja zdobyła 76 spośród 132 mandatów i samodzielnie mogła stworzyć rząd.

Czym jest Fatah? Założoną przez Jasera Arafata pod koniec lat 50. organizacją polityczno-wojskową, która stała się największą frakcją Organizacji Wyzwolenia Palestyny. OWP powstało w 1964 roku, skupiając różne organizacje i ugrupowania, których celem była walka o niepodległe państwo palestyńskie. Liga Arabska uznała OWP za jedynego reprezentanta „sprawy palestyńskiej”. Wracając do Fatahu, jego dominująca rola w Palestyńskich Władzach Narodowych była oczywista, skoro ugrupowanie założył sam Arafat. „Rządy” Fatahu nie przyniosły wiele dobrego Palestyńczykom. Nieustanne frakcyjne walki i wojenki podjazdowe, brak pomysłu oraz politycznej woli i odwagi, a także osoba samego Arafata stały na przeszkodzie osiągnięciu postępu w kwestii najważniejszej – utworzeniu niepodległej Palestyny.

Kolejne intifady, czyli zbrojne powstania przeciwko Izraelowi, nie przyniosły żadnych efektów poza śmiercią oraz zniszczeniem. Po śmierci Arafata pokładano duże nadzieje w Mahmudzie Abbasie (lub, jak go zwą, Abu Mazenie). Nowy przywódca jest jednak człowiekiem chwiejnym i niezdecydowanym, pozbawionym charyzmy. Brak mu autorytetu i posłuchu nie tylko wśród obywateli, ale nawet własnych podwładnych. Władza Abbasa i Fatahu i rozsypała się jak domek z kart w 2006 roku, kiedy Hamas odniósł wspaniałe zwycięstwo w wyborach do legislatywy Palestyńskich Władz Narodowych. Zdruzgotany Fatah nie wiedział jak odnaleźć się w nowej rzeczywistości.

Klęska wyborcza Fatahu a zarazem ogromny sukces Hamasu poddały w wątpliwość możliwość porozumienia z Izraelem. Radykalny Hamas, założony w 1987 r. przez szejka Ahmeda Jassina oraz Mohameda Tahę, członków Bractwa Muzułmańskiego, miał jasne przesłanie – Izrael należy zniszczyć, Żydów wypędzić, a na terytorium Palestyny stworzyć republikę islamską. Hamas to organizacja bardzo podobna do Hezbollahu. Hamas, czy też w tłumaczeniu z arabskiego – Ruch Oporu Muzułmańskiego (Islamskiego) to nie tylko organizacja terrorystyczna. Oprócz skrzydła militarnego istnieje skrzydło polityczne oraz socjalne (społeczne), zajmujące się świadczeniem usług i zapewnianiem opieki obywatelom. Hamas prowadzi i organizuje więc szkoły, biblioteki, szpitale, a także rozwinął programy opieki społecznej. Główna różnica między Hamasem a Hezbollahem to afiliacja religijna – Hezbollah jest szyicki, a Hamas sunnicki.

Dualizm władzy wykonawczej – prezydent Abbas z Fatahu i premier Hanije z Hamasu – nie wróżył niczego innego poza chaosem. Stanowisko Hamasu – żadnych negocjacji z Izraelem, brak uznania Izraela jako państwa i walka z Żydami było nie do pogodzenia z ugodową postawą Fatahu – zgoda na istnienie dwóch państw, popieranie negocjacji pokojowych. Swoją cegiełkę do wzrostu napięcia pomiędzy największymi palestyńskimi ugrupowaniami dołożył Izrael, który wywierał nieustanny nacisk na władze palestyńskie, aby potwierdziły wolę kontynuowania procesu pokojowego.

Dla wszystkich było oczywiste, że wcześniej czy później dualizm władzy wykonawczej dopowadzi do starć. Przy wsparciu Stanów Zjednoczonych Fatah zamierzał pozbawić władzy Hamas, przejmując kontrolę nad Strefą Gazy – gdzie znajduje się baza polityczna i matecznik Hamasu. Radykałowie są o wiele słabsi na Zachodnim Brzegu Jordanu, który kontroluje Fatah. Siepacze i bojówki lojalne wobec Mohameda Dahlana (z Fatahu) zamierzały siłą odbić Gazę. Hamas uprzedził jednak atak ludzi Dahlana i w błyskawicznym tempie przejął kontrolę nad Strefą Gazy. Flagę PA nad pałacem prezydenckim w Ramallah zastąpiła zielona flaga Hamasu.

Od czerwca 2007 roku administrowane przez władze palestyńskie terytorium zostało podzielone na dwie części (choć geograficznie i tak jest podzielone). Na Zachodnim Brzegu rządził prezydent Abbas, w Strefie Gazy premier Hanije. W odpowiedzi na przejęcie władzy nad Gazą przez terrorystów Izrael wprowadził praktycznie całkowitą blokadę tego terytorium, wstrzymując eksport i import towarów oraz ograniczając dostawy wody, prądu i elektryczności. Zadowoleni, w większości, mieszkańcy Gazy – z powodu zaprowadzenia porządku i poskromienia lokalnych watażków przez siły Hamasu – zostali odcięci od świata. Izrael warunkował zdjęcie blokady od uznania swego istnienia, wykreślenia z karty Hamasu zapisu o dążeniu do zniszczenia Izraela oraz porzuceniem przez ugrupowanie przemocy. Hamas nie zamierzał spełnić żadnego z tych warunków.

Do dziś sytuacja jest patowa. Ze Strefy Gazy trwa ostrzał rakietowy izraelskich miast, z którym Hamas teoretycznie nie może sobie poradzić. W odwecie, co jakiś czas, Izrael przeprowadza naloty, w których oprócz terrorystów giną palestyńscy cywile. Kilka tygodni temu zawarto nawet rozejm, zakładający odstąpienie od blokady w zamian za wstrzymanie ostrzału, ale nie ostał się on chyba zbyt długo, gdyż już następnego dnia rakiety uderzyły w izraelskie osady. Nadal pat i brak widoków na jakikolwiek postęp.

Co musi nastąpić, aby powstało wreszcie niepodległe państwo palestyńskie? Wszyscy, po obu stronach, dobrze wiedzą, co. Po pierwsze, Izrael wycofa się do granic z 1967 roku, z drobnymi korektami („wymuszonymi” przez izraelskie osadnictwo na Zachodnim Brzegu). Po drugie, Jerozolima zostanie podzielona albo przyznany zostanie jej specjalny status, gdyż zarówno Izrael, jak i Palestyńczycy nie wyobrażają sobie, aby jakiekolwiek inne miasto było stolicą ich państwa. Po trzecie wreszcie, nie ma mowy o powrocie palestyńskich uchodźców ani tym bardziej ich potomków do Izraela. W tej materii możliwe są co najwyżej odszkodowania, a i to raczej symboliczne.

Przywódcy izraelscy i palestyńscy, liderzy Ligi Arabskiej, Amerykanie, Europejczycy – wszyscy zdają sobie sprawę, że tak właśnie należy rozwiązać najbardziej sporne sprawy. Palestyńczykom i Izraelczykom brak jednak odwagi, aby powiedzieć swoim obywatelom, że tak właśnie musi być, że nie da się inaczej. Ile jeszcze osób musi zginąć, aby porozumienie, które jest na wyciągnięcie ręki, zostało zawarte?

Bardzo żałuję, że poważne kłopoty zdrowotne uniemożliwiły premierowi Arielowi Szaronowi dokończenie dzieła, czyli niejako wymuszenie pokoju. Szaron, bohater wojenny, znany z twardej ręki i zdecydowanych poglądów wobec Palestyńczyków był najlepszą osobą do zakończenia procesu pokojowego. Mimo masowych protestów osadników, doprowadził do usunięcia izraelskich osad z Gazy. Niestety, Szaron od kilkunastu miesięcy znajduje się w stanie śpiączki i nie ma dla niego powrotu nie tylko do władzy, ale nawet do normalnego życia.

Rządzący w Gazie Hamas nie może być obwiniany jako wyłączna przyczyna braku postępu w negocjacjach pokojowych. Brak woli po obu stronach. Brak wsparcia obywateli. Panuje ogromne rozczarowanie, do głosu dochodzą radykalne głosy i radykalni politycy. Jednak nie da się ukryć, że dopóki Hamas nie stanie się bardziej elastyczny i nie zmieni choć częściowo swego stanowiska, marzenie o niepodległej Palestynie się nie ziści. Przy wsparciu Ameryki Izrael będzie trwał, a los kolejnych pokoleń Palestyńczyków się nie poprawi.

Brak odważnych, charyzmatycznych polityków, którzy potrafiliby przekonać obywateli do swoich racji – i to po obu stronach – a także brak zaangażowania ze strony Ameryki (obecna administracja stoi po stronie Izraela i zmarnowała osiem lat) sprawia, że brakuje wszystkich elementów układanki niezbędnych do rozwiązania problemu. Już nawet Liga Arabska zaproponowała Izraelowi powrót do formuły „ziemia za pokój” oraz uznanie dyplomatyczne Izraela przez kraje arabskie.

W dającej się przewidzieć przyszłości nie widzę szans na przełom. Wśród Palestyńczyków chaos, w Izraelu słaby premier, borykający się z oskarżeniami o korupcję (a w perspektywie przejęcie władzy przez prawicowy Likud, który nie jest skłonny do ustępstw), a także nowa administracja w Stanach Zjednoczonych. Żaden z dwóch kandydatów nie pozwala mieć nadziei na zmianę stanowiska Ameryki – obaj zdają się zdecydowanie trzymać stronę Izraela (pozostaje mieć nadzieję, że to tylko gra mająca na celu zdobycie poparcia żydowskich wyborców w Stanach).

Na koniec zaś banał – bez rozwiązania problemu palestyńsko-izraelskiego nie ma mowy o ustabilizowaniu Bliskiego Wschodu. Załatwienie tej sprawy pozwala liczyć na rozwiązanie innych problemów – Wzgórz Golan, Libanu, Iraku itd. Diabeł tkwi nawet nie w szczegółach a w tym, że kilku graczy dzierży klucze do rozwiązania problemu. Drzwi pozostaną zamknięte, dopóki wszyscy klucznicy nie stawią się jednocześnie i nie otworzą odpowiadającego kluczowi zamka. Nic nie wskazuje na to, aby udało się nakłonić wszystkich kluczników do użycia swojego klucza.

Piotr Wołejko

Więcej: Prawo międzynarodowe a konflikt izraelsko-palestyński (Wikipedia), Hamas (Council on Foreign Relations)

Poprzednie wpisy o Bliskim Wschodzie:

grafika: jewishvirtuallibrary.org

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Polityka