Jeden z konstruktorów reaktora 3 znajdującego się w uszkodzonej elektrowni jądrowej Fukushima Daiichi to Uehara Haruo. Jest to były rektor Uniwersytetu Saga, osoba powszechnie szanowana i wybitny specjalista w branży.
W wywiadzie stwierdził on, że tak zwany "chiński syndrom" jest po prostu nieunikniony. Powiedział, że biorąc pod uwagę osiem miesięcy, jakie minęły od 11 marca nie widać tam jakiejś poprawy sytuacji i wydaje się oczywiste, że topiące się paliwo stopiło betonowy fundament reaktora. W takiej sytuacji następstwem może być zagłębienie się reaktora w ziemię.
Nazwa "chiński syndrom" upowszechniła się w 1979 roku, kiedy na ekrany wszedł film na temat awarii w elektrowni jądrowej, która mogłaby hipotetycznie spowodować przejście reaktora aż do Chin. Wydaje się, że jest to fizycznie nie możliwe, ale ze względu na to, że zaledwie dwa tygodnie po premierze filmu doszło do awarii zasilania w amerykańskiej elektrowni atomowej Three Miles Island, zwrot "chiński syndrom" upowszechnił się dla zobrazowania skutków roztopienia fundamentów reaktora.
Profesor Haruo dodaje, że przenikający warstwy ziemi reaktor oraz topiące się paliwo skazi wody gruntowe oraz samą glebę. Oczywiście pogłębi to skażenie środowiska morskiego.
Co więcej, jeśli wody gruntowe będą podgrzewane przez długi czas może dojść do potężnej eksplozji hydrowulkanicznej. Naukowiec na zakończenie ostrzegł, że bardzo wiele radioaktywnych szczątków rozprzestrzenia się po oceanie. Tony szczątków docierają już do Wysp Marshalla.
(Źródło:zmianynaziemi.pl)
Inne tematy w dziale Rozmaitości