Płońsk.Redakcja-plonszczanin.pl Płońsk.Redakcja-plonszczanin.pl
179
BLOG

Stan wojenny z II piętra Wolności

Płońsk.Redakcja-plonszczanin.pl Płońsk.Redakcja-plonszczanin.pl Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Stan wojenny zastał mnie 13 grudnia 1981 roku w dziwnym miejscu i okolicznościach. Rano poszedłem kupić od płońskiego spekulanta, obecnie handlowca, magnetofon szpulowy Aria, polski sprzęt HiFi. Taszczyłem go do domu pełen szczęścia, którego nie mogła wówczas wzruszyć informacja o wojnie. Dreptałem wolniutko, gdyż na mej klacie opierała się wymarzona Aria. Było ślisko i mroźnie. Na ten magnetofon ciułałem miesiącami, wreszcie był mój. Doczłapałem się na II piętro mojego bloku i wszedłem do mieszkania. Delikatnie postawiłem Arię i zobaczyłem, że nie tylko ja taszczę elektronikę. Patrzę a oto moja mama dźwiga telewizor. Mieliśmy dwa doskonałe odbiorniki i do tego niekolorowe, tzn. czarno- białe. Rodzicielka oznajmiła mi, że ten nowy się popsuł i zmienia na stary w pełni lampowy, ponieważ moja ukochana siostra nie może obejrzeć „Teleranka”, takiego tam programu dla dzieci, który zaczynał się każdej niedzieli o godzinie 9.00. Oznajmiłem mamie, że się wcale nie popsuł, tylko jest wojna i puszczają co jakiś czas jakiegoś generała. Sam udałem się do swojego pokoju, by uruchomić moją wymarzoną Arię. Nie obchodziło mnie to do wieczora.

 

Gdy zapadł zmrok spojrzałem na ośnieżoną ulicę i zobaczyłem coś dziwnego. Czterech pancernych i psa, czyli patrol w czasie godziny policyjnej. To wzbudziło we mnie po raz pierwszy irytację. Nie mogłem wyjść na dwór, bo jakiś pajac w mundurze uznał mnie za zagrożenie dla państwa. Byłem zły, jak to 16- latek. No, ale rekompensował to zamknięty ogólniak na Płockiej. Aria w domu, w radiowej Trójce leciało mnóstwo dyskografii do nagrywania, taśmy miałem. Teraz nazywa się to piractwem, wtedy było na legalu. Czas mijał, a pies z czterema ZOMO- wcami spacerował systematycznie przed moim oknem na II piętrze. Zwierzę w końcu polubiłem, bo cóż ono winne, ale tamte zbiry mnie coraz bardziej złościły.

 

Do stanu wojennego nie byłem zwolennikiem „Solidarności”. Nie pasowało mi coś w tym wszystkim. Ot taka intuicja młokosa.

 

Pierwsza bibuła

 

Dostałem ją od kolegi. Jego brat studiował na KUL-u. Wchłaniałem ją jak tonący powietrze. Jeziorańskiego czytałem, Katyń poznałem, czytając o Węgrzech po raz pierwszy płakałem nad książką. Pamiętam ten fragment jak sowieckie samoloty bombardowały Budapeszt, co za różnica z Warszawą w 1939- pomyślałem.

 

Powrót do szkoły

 

Zarząd był komisaryczny. Płońskim ogólniakiem dowodził jakiś podpułkownik. Ponieważ był najczęściej gdzie indziej zstępował go wspaniały człowiek, dyrektor Karulak. Wszedłem ze znaczkiem Solidarności w klapie. Był piękny i estetyczny oraz symbolizował mój wewnętrzny bunt przeciwko generałom z WRON. Nie byłem za Wałęsą, co to, to nie.

 

Moja wychowawczyni jak zobaczyła, co noszę w klapie, prawie padła trupem ze strachu. Rozkazała, żebym to zdjął. Wyjaśniłem jej, że nie ona mi go wpinała, to wypinać też nie ma prawa. Zbladła, ale co mnie to tam. Jej sprawa, niech sobie żyje w strachu- pomyślałem. Po jakimś czasie podszedł do mnie dyrektor Karulak i zwyczajnie poprosił. No to zmieniłem front. Znaczek Solidarności ucałowałem i zdjąłem, ale na teczce pojawiło się EA (Element Antykomunistyczny). Klapa szkolnego mundurka pozostawała jednak samotna. Wziąłem znaczek Matki Bożej, na jego niewidocznej stronie lakierem do paznokci namalowałem „Solidarność”. I tak ruszyłem ponownie po wiedzę na poziomie średnim. Moja wychowawczyni nie lubiła chyba nawet Matki Bożej na biało- czerwonym tle. Może chodziło jej o owo tło jedynie? Kazała mi ściągać i to w obecności kolegi, który nosił swój ulubiony zespół Scorpions. Powiedziałem kobiecie, że jak on może zespół, to ja Maryję tym bardziej. Darzony przeze mnie dyrektor Karulak jej nie wsparł w kwestii Maryi, to wreszcie zamilkła. Do komisarza wojennego, tego podpułkownika nie miała szans dotarcia, gdyż w LO im. Sienkiewicza za często go nie widywano. Żeby było jasne, w tamtym czasie nie wiedziałem, że Boluś, czyli Wałęsa nosi Matkę Bożą w klapie. Miałem tylko Info o Eilffla- długopisie i o styropianie.

 

Czerwona szmata

 

30 kwietnia pachniało wiosną, Wyjrzałem z otwartego okna na II piętrze i zobaczyłem ją, czerwoną szmatę. Flagę na 1 maja. Nie no przesada- pomyślałem. Nie usnę. Na pewno ten ideologiczny smród sprawi bezsenność tej nocy. A że lubiłem się byczyć podjąłem decyzję. Szmata powinna być tam, gdzie jej miejsce. Zszedłem na dół, złamałem kij i szmatę wrzuciłem do śmietnika. Smród znalazł swą korzystną lokalizację z innymi odpadkami. Jak się pojawią gwiazdki na niebieskim tle, ich los także jest przesądzony.

 

 

 

Pikasiak

 

Po ukaraniu czerwonego sukna, ma odwaga wzrosła. Miałem farbę białą i czarną, jakby na owe czasy była w kolorach czysto telewizyjnych. Jak malowałem na alejka w parku, nikt nie zwracał uwagi. Postanowiłem zmienić taktykę. Przy mostku są garaże. Nocą na ich boku namalowałem czarną farbą napis „Solidarność”. Rano kolega z klasy w podnieceniu powiedział mi o tym na lekcji niemieckiego na ucho.

- Niemożliwe- odparłem.

Niestety zamalowali napis, a bok garaży był cały czarny. Ta estetyka mi nie odpowiadała.

- Zamalowali- ze smutkiem oznajmił mi ten sam kolega z ławki, na lekcji ojczystego języka Angelki Merkelowej.

 

 Hm… mam białą- od razu skojarzyłem. Nocą machnąłem ponownie napis „Solidarność”, tyle, że biało na czarnym.

- Znowu jest „Solidarność”- jak zwykle rano oznajmił mi Waldek, bo tak miał na imię.

Jednak i to zamalowali oraz poczęli pilnować boku garaży, strategicznego obiektu w Płońsku.

 

Ulotki

 

Rozzuchwalony poprzednimi wyczynami, postanowiłem z okazji 17 września, czyli napaści Sowietów na Polskę, oplakatowałem z kolegami Płońsk. Miała być pokojowa demonstracja w Rynku. I była. Przyjechały dwa Osinobusy ZOMO z Ciechanowa i dreptali w te i nazad po central Placu w Płońsku. Mieszkańcy zbojkotowali lub polegli w strachu przed własną odwagą. Myślałem, że kwestia się zakończyła, ale gdzie tam. Zostałem wezwany na milicję. W stanie wojennym byłem na niej zarejestrowany, gdyż zajmowałem się karate. Poszedłem, czekałem ze 40 minut. Wszedł major SB i oznajmił mi, że jak nie pójdę na współpracę to nie zostanę dopuszczony do matury. Proponował mi kolaborację. Wstałem z zza stolika i chciałem mu dopier.. wiadomo co. Opozycja opozycją, ale byłem wychowany wśród gitów, a tez zapluty karzeł mi proponował pozycję „sprzedawczyka?! Zapewne moje Yoko Geri Keage wbiłoby mu szczękę mózg, gdyby go miał. Major SB kazał mi podpisać papier, że dnia tego a tego o godzinie o tej a o tej nie było rozmowy.

- Jeśli nie było rozmowy, to, po co to podpisuję- zapytałem głupola? Nie odpowiedział.

Ucieszona Rada Pedagogiczna z moją wychowawczynią na czele wyrzuciła mnie z ogólniaka. Byli dziwnie tym faktem szczęśliwi. Niestety zarząd był komisaryczny i pod ustawiczną nieobecność podpułkownika, Karulak decyzję rady olał, a mnie zostawił. Dzięki niemu zdałem maturę

 

Konkluzja

 

Pewnego razu będąc na Dworcu Centralny w Warszawie przeczytałem:

 

„Generale, może naród ci wybaczy, ale u mnie i tak masz przeje…ne”.

U mnie też- dodane po latach.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości