Rozpoczęła się kampania przed II turą wyborów. Jak na razie za dużo się nie dowiedzieliśmy o aktywności i o tym, co zamierzają robić podczas tych 2 tygodni. Ale jedno jest wiadomo: będzie walka o głosy tych, co odpadli.
Uważam, że samo przekazanie poparcia, nie ma większego znaczenia dla motywacji wyborców. Nikt przecież slepo nie idzie za politykiem tylko podejmuje decyzje zgodnie ze swoimi poglądami. Tak więc nie można z góry zakładać, jak zachowają się wyborcy wszystkich, którzy odpadli. A tak dzieję się już w internecie i w mediach komentując zachowania choćby Mentzena, Brauna czy Zandberga.
Aktualnie głównym wątkiem jest walka o głosy Konfederacji i Konfederacji Korony Polskiej. Jest rzeczą jasną, że od czasów rządów PIS, nikt z prawicy bez warunków im nie zaufa. I walczą, choć Trzaskowski widać jakby chciał by to poparcie mieć z góry, nie angażując się w to za bardzo. Mówi, że jest normalny i mu się to należy. Nawrocki z kolei mówi spokojnie, ale chce o nie zabiegać w normalny sposób.
Wydawało się, że mimo różnic, łatwiej poparcie Mentzena czy Brauna będzie pozyskać Nawrockiemu. Ci jednak wybrnęli z tego w sposób fajny, kreatywny, nie można im tego odmówić. Trochę w stylu Stanowskiego. Wysunęli propozycję deklaracji programowej do zaakceptowania przez obu kandydatów i ich realizacji w przypadku ich wygranej 1 czerwca. Czy jednak przyniesie to zamierzony efekt.? Nie do końca tak uważam.
Z całą pewnością na plus można Mentzenowi czy Braunowi oddać, że wykorzystują swoje pięć minut. Przyciągają uwagę mediów i wyborców z myślą o kolejnych kampaniach. To widać. Poza tym przedstawili swoje propozycje merytoryczne, które jednak mają haczyk: mogą się zmieniać z czasem. Ale to normalne. Ponadto Mentzen zaprosił obu do rozmowy na YT, tak jak Stanowski. Czyli znowu piękny ruch PR. Z początku uważałem, że to dla Nawrockiego woda na młyn; postulaty prawicowe, centrowe gospodarczo, nie przesadzające z liberalizmem. Pod jego poglądy. Ale tutaj zaczyna się cos, co może paradoksalnie pomóc Trzaskowskiemu.
Po pierwsze: samo podpisanie postulatów Mentzena może nie sprawić, że przekaże on swoje poparcie. Podobnie Braun. To może być początek coraz większej liczby warunków do spełnienia teraz i po wyborach, ale także na przyszłość w przypadku ewentualnej koalicji. To kłopot dla Nawrockiego od którego nie wszystko będzie przecież zależało.
Po drugie: Mentzen może zgrillować Nawrockiego. W swoim kanale będzie czuł się pewniej niż w studiu telewizyjnym, a nawet spokój Nawrockiego, może sprawić, że zacznie się gubić. A cala postawia sprawi, że widzowie znowu stracą do niego szacunek i zaufanie.
Po trzecie: uważam, że ruch Trzaskowskiego, aby niczego na razie nie podpisywać: bardzo trafny. Nie zobowiązująca rozmowa, z której może wyniknąć parę konkretów, które sprawią, że Trzaskowskiemu w kwestiach liberalnych gospodarczo, będzie łatwiej być elastycznym; zawsze będzie mógł wrócić do swoich starych poglądów.
Po czwarte: Mentzenowi może być bliżej do wygranej prezydenta Warszawy, bo to sprawi, że osłabi się PIS. A to politycznie zechciałaby wykorzystać Konfederacja.
Po piąte: nawet godzina emisji sprawi, że Trzaskowski może mieć lepszą oglądalnosc. Wydaje się jakby to było wszystko ustawione. Mógł przecież Mentzen zrobić tak jak Stanowski i emitować tą rozmowę o 20. To jakby PR-owy ukłon w stronę Trzaskowskiego.
Podsumowując: sądzę, że ta rozmowa, te postulaty i Brauna i Mentzena, zrobią wodę z mózgu wyborcom. To nie pomaga jak to Mentzen okreslil, a mąci. Ponadto źle, że ci politycy, zamiast spokojnie, cicho dogadywać się, chcą przysłonić całą kampanię, zwłaszcza Nawrockiemu. A to sprawi, że nie będzie miał czasu i być może pomysłu na przedstawienie czegoś nowego.
Inne tematy w dziale Polityka
