Pewnie nigdy nie zapomnę tego sobotniego poranka z 10 kwietnia 2010 roku. Przerwany program radiowy krótką lakoniczną informacją o katastrofie prezydenckiego samolotu. Potem znowu muzyka. Włączam TVP INFO, tam jak gdyby nigdy nic, mówią o Katyniu- tym sprzed 70 lat. Nawet na pasku żadnych informacji o żadnej katastrofie. Myślę że się przesłuchałem. Jednak po chwili przerywają rozmowę i podają tą tragiczną informację. Jeszcze wtedy nie wiedziałem jak bardzo tragiczna. Wróciłem do swoich zajęć. Myślałem, że może znowu jakaś usterka, tak bywało przecież wielokrotnie w przeszłości. Potem dopiero ktoś w domu mówi że wszyscy zginęli. Nie tylko prezydent i Jego żona, zginęło prawie stu wybitnych postaci naszego kraju.
To był jak jakiś film, a nie rzeczywistość. W radio czytają listę pasażerów. Kolejne nazwiska. Znane nazwiska, nie zawsze lubiane ale bez wątpienia wybitne. Ogrom tragedii nie mieści się w głowie, wtedy i chyba jeszcze dzisiaj. Odpalam komputer. Nie można wejść na Onet. Piszę parę słów na blogu, choć słów wtedy znaleźć nie potrafiłem. Bo olbrzymia katastrofa… bo Polska straciła polityczną, instytucjonalną i intelektualną elitę… Zbieżność miejsca dodatkowo buduje dramaturgię wydarzenia. To wszystko aż za bardzo przesączone jest symboliką.
Na liście pasażerów odnajduję dwie osoby, które kiedyś miałem okazję spotkać na żywo. Poznać. Osoby, które tylko na moment kilkakrotnie pojawiły się w moim życiu, ale które przez to były dla mnie nie postaciami medialnymi, pojawiającymi się w moim życiu często ale tylko w okienku telewizora, ale autentycznymi postaciami, z krwi i kości. Zresztą te postaci nie były akurat gwiazdami telewizji. Skromni, nie zadufani w sobie mimo pełnionych funkcji. Pojawiający się w mediach tylko od czasu do czasu z konieczności. Ich już nie ma. Nigdy już ich nie spotkam. Wtedy dopiero dotarło do mnie, że w tej katastrofie nie tylko zginęli wybitni Polacy- pełniący ważne funkcję, ale przede wszystkim ludzie. Ludzie którzy pozostawili tutaj bliskich znajomych, przyjaciół.
Patrząc dopiero z tej perspektywy ta ogólnonarodowa tragedia nabiera swojego prawdziwego, gigantycznego rozmiaru. Polska płacze, ale Polska pozbiera się szybciej niż jesteśmy sobie wstanie dziś to wyobrazić (choć pewnie skutki tej katastrofy odczuwać będzie długo) Lada dzień życie wróci do normy, a w miejsce płaczu wrócą przepychanki polityczne. Tymczasem dla tych kilkuset osób w Polsce którzy stracili w tym wypadku kogoś bliskiego dramat dopiero się zacznie. Skończą się uroczystości pogrzebowe, wszyscy zajmą się swoimi sprawami, a w ich życiu pozostanie pustka, okrutna i straszna, którą nikt i nic na długo nie będzie mógł zapełnić.
Chciałbym bardzo by to wydarzenie pozostawiło w nas jakieś dobro, byśmy ponownie otwarli się na wartości, nie dawali się tak łatwo omamić płytkimi tekstami polityków mających być tylko zasłoną dymną do ich nic nie robienia, by ta polityka stała się choćby odrobinę bardziej merytoryczna… byśmy krytykowali poglądy a nie ludzi. Czy tak będzie? Wątpię, ale pomarzyć można.
Na koniec wiersz autorstwa ks. Romana Indrzejczyka, także ofiary katastrofy spod Smoleńska. Warto się nad tymi słowami zastanowić:
„Może jest potrzebna
ta smutna świadomość…
Klęska poniesiona
Żeby coś ocalić…
Może świat ma ujrzeć
Tę „sprawę honoru” -
Ofiarę złożoną
Przez ludzi i … Bogu
Więc się nie załamuj.
Dumnie podnieś głowę -
Młodzieńczą ofiarę
Docenią … po latach”
NAPISZ DO MNIE
punktwidzenia@op.pl
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"POLITYKA TO NIE ZABAWA, TO CAŁKIEM DOCHODOWY INTERES"
W.Churchill
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka