Czytam gazety. Czytam blogi i wiadomości na portalach. Słucham TV i radia. Nie wszystko robię w jednym czasie, ale zawsze coś każdego dnia. I przypominają mi się czasy zaraz po tym jak Prezydentem został śp.Lech Kaczyński, a później Premierem J.Kaczyński. Każdy dzień zaczynał się i kończył z Nimi. Każdego dnia można się było dowiedzieć o ich błędach, podłości, zaślepieniu, nienawiści, braku kultury, złej dykcji, itd.itp. Lata upływały. Zmienił się rząd, ale nie codzienne wiadomości. To co dla przeciętnego człowieka było najważniejsze, zawsze było mówione jakby przez pomyłkę, jakby dla uzupełnienia. Zawsze jednak było to traktowane jak temat uboczny. Polska żyła własnym życiem, a politycy i media swoim.
Kiedy zginął Prezydent nastąpiła ekskalacja achów i ochów. Przez moment nawet p.Olejnik pociekły łzy, a p.Palikot jakby przestał istnieć. Później nastąpiła ekscytacja wyborami. Z tą jednak różnicą, że od samego początku podkreślano jakąś zmianę w p.J.Kaczyńskim. Zmianę, której zapewne nikt nie zauważył, po za tą naturalną po takich przeżyciach. Różnica w widzeniu tej zmiany była taka, że przeciętny człowiek widział smutnego, nagle postarzałego p.J.Kaczyńskiego, a media od razu zobaczyły w nim "liska chytruska". Zatem od tej chwili ciągle klu każdej informacji było, żeby nie wierzyć w zmianę. A fałszu dopatrywano się we wszystkim - nie tak spojrzał, nie taki miał garnitur, za mało, albo za dużo poruszał kwestię Smoleńska, zbyt często się uśmiechał, albo źle posadził drzewko. Co nie zrobił, co nie powiedział było złe. Może to naskakiwanie było jeszcze w słabym wydaniu, bo w końcu trwała kampania i lepiej było sobie nie zrażać niezdecydowanych, ale jednak dni znowu rozpoczynały się z p.Kaczyńskim.
Po wyborach można było już na całego dać upust nowinkom typu, jak On śmie wspominać o katastrofie. Nie udało się Mu zostać Prezydentem, to pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Dla przeciętnego człowieka nie było nic niezwykłego, że człowiek, który stracił bliskich, a w tym Prezydenta RP chce poznać wyniki śledztwa, chce wiedzieć dlaczego przebiega ono w ten, a nie inny sposób i chce w końcu usłyszeć - czy to był naprawdę wypadek spowodowany błędem pliota, a może jednak to pilot został wprowadzony w błąd, a może faktycznie śp. Prezydent krzykiem i tym swoim złym wzrokiem sterroryzował wcześniej roześmianych i żartujących śp.pilotów i Ci spowodowali katastrofę niemal jak kamikadze? Każda prawdziwa wiadomość jest lepsza, od domysłów. A to, że są domysły, to chyba naturalne skoro ludzie otrzymywali z każdego niemal kąta niesamowitą ilość informacji nietrzymających się logiki.
O decyzji p.Prezydenta i krzyżu nawet pisać nie będę, ale trzeba by było chyba nie istnieć, żeby każdego dnia nie słyszeć rozważań na temat winy PIS w tej sprawie. Przypomniało mi się takie powiedzenie "kowal zawinił, a Cygana powiesili". Tak właśnie wygląda sprawa krzyża. W ferworze tych codziennych wielokrotnie powtarzanych informacji, jakby zza kulis, jakby od niechcenia p.Tusk rzucił coś o niewielkiej podwyżce podatku VAT. Od razu zaznaczył, że właściwie nikt nic nie odczuje, ale budżet się napełni. Tylko nawet gdyby faktycznie się napełnił, co jest niewiarygodne nawet dla laika, to na co? Na pensje dla armii urzędników? Dla nie wiem po co aż 460 posłów? Na utrzymanie partii? A gdzie jest zaciskanie pasa dla tych, którzy nie potrafią gospodarować naszymi pieniędzmi? Czy czasami nie należało by w końcu rozważyć kwestii postawienia przed Trybunałem Stanu tego i owego za doprowadzenie kraju do takiego zadłużenia? Dlaczego rozmyśla się o sprzedaży ostatniego Banku polskiego? Dlaczego dla PO ważniejszy jest wizerunek p.Tuska, od tego, aby dotrzymał on słowa o tej dawnej Irlandii? Dlaczego ciągle organizowane są jakieś zbiórki - to na chore dzieci, to dla powodzian, to na głodne dzieci, itd. itp? Przecież po to płacimy te podatki, aby w pierwszej kolejności zabezpieczały one sprawy Państwa - Narodu, a nie kogoś tam, kto jest gdzieś daleko i dla niego podwyżka VAT nie ma żadnego znaczenia. Jak ktoś będzie chciał komuś indywidualnie pomóc nie ma sprawy. Ale niech władza przestanie się ciągle oglądać na Naród, bo ten Naród sam ledwo zipie.
Takie tematy jednak nie są interesujące dla naszych dziennikarzy. Oni już nie wiedzą co znaczy być bezstronnymi. Gonią za sensacją, a nieraz sami ją wywołują, maglując na okrągło jeden i ten sam temat. Jakby nie potrafili myśleć. Jakby ich to nasze codzienne życie nie dotyczyło. Takie marionetki w rękach polityków przez siebie uwielbianych.
Jakiś czas temu przeglądałam stare gazety, bardzo stare gazety i gdyby nie różnica wieku, to pomyślałabym, że to ci sami ludzie piszą, prowadzą wywiady, manipulują i dają sobą manipulować, co wówczas. A może to ich dzieci? Nepotyzm w każdej dziedzinie ma takie rozmiary, że może ci dzisiaj szumnie nazywający siebie dziennikarzami, to potomkowie dawnych poprawnie myślących?
Czy przyjdzie znowu taki czas, że to co ważne, istotne dla przeciętnego Polaka będzie tematem dnia? A to co ktoś, kto obojetnie co zechce ukryć, to jednak zobaczy światło dzienne? Czy media przestaną analizować każdy gest p.J.Kaczyńskiego tak jak nie robią tego w stosunku do p.Tuska, czy Prezydenta, a staną się rzetelnym przekaźnikiem sytuacji w jakiej jesteśmy? Czy zaczną w końcu zadawać naszej wspaniałej władzy pytania, na tematy, które oni pomijają? Czy przestaną udawać, że chamstwo nie jest oznaką szczerości, czy też odwagi, a zwykłym chamstwem? Mnożą się te pytania w nadziei na zmianę, ale one chyba są retoryczne. Niestety.
Inne tematy w dziale Polityka