Nie jestem „liberałem i prześmiewcą”, w dodatku z całą pewnością nie „znanym”. Nie chcę też na siłę bronić Profesora Sadurskiego, nie sądzę zresztą, żebym się z nim zgadzał w ocenie obecnego kryzysu politycznego. Nie zgadzam się jednak również z moim Klubowym kolegą Markiem Przychodzeniem, stąd impuls do reakcji i niniejszy post. Na samym początku zastrzeżenie: jestem konserwatywnym liberałem, członkiem PO i identyfikuję się z dużą częścią oficjalnego programu tej partii. Jestem jednak również sierotą po PO-PiSie. I socjologiem, staram się chłodno i uczciwie patrzeć na polską rzeczywistość, zaś swoim dystansem i krytycyzmem wobec „mojej” PO wprawiłbym w zawstydzenie niejednego salonowego pisowskiego siepacza.
Platforma jest w dużym kryzysie. Mleko się rozlało, i nie było to parę kropel. Przynajmniej w wypadku afery hazardowej, bez żadnych cudzysłowów, mamy do czynienia z sytuacją skandaliczną. Reakcja premiera nie była adekwatna. Chlebowski, niezależnie od jego wcześniejszej pracowitości, powinien zostać usunięty z PO. Drzewiecki przynajmniej zawieszony. Czuma kolejny raz powiedział rzeczy, których minister sprawiedliwości i (jeszcze) prokurator generalny mówić nie powinien i słusznie podał się do dymisji (choć przypominam sobie i innych ministrów, którzy byli dobrzy w mówieniu słowa za dużo – pamiętacie?). Z drugiej strony, do dziś nie widzę powodu odwołania Schetyny, choć moja wizja polityki jest biegunowo odległa od jego wizji. Ale był dobrym ministrem i z aferą nie miał chyba jednak nic wspólnego – przynajmniej na razie CBA nie przestawiło nawet słabych poszlak. Wkurza mnie, że Małopolska dodatkowo traci dobrego wojewodę. PO się kompletnie pogubiła, miejscami reagując zbyt słabo, a miejscami zbyt mocno, niezrozumiale nawet dla swojego elektoratu. PiS, jak słusznie zauważył zaraz na początku afery Krzysztof Leski, zrobił dużo w celu przegrania pewnego już zwycięstwa, ale jeszcze więcej błędów popełniła Platforma i to ona ostatecznie znalazła się na deskach - mimo całej tej wojennej retoryki, która jest przecież ostatnią rzeczą, jakiej oczekują Polacy. Nie wykluczam zresztą, że na to właśnie grali taktycy PiS, świadomie przerysowując problem. Może chcieli wyprowadzić PO z równowagi. Jeśli tak, to bingo. Udało się.
Zdymisjonowanie Mariusza Kamińskiego było błędem największym i PO zapłaci za niego wysoką cenę. Kamiński robi co prawda obecnie wszystko, żeby udowodnić swoją stronniczość, ale dalej wierzę w jego fundamentalną uczciwość. (Swoją drogą, co to jest, pisowski gen samozagłady?) Nadal uważam, że MK był najlepszym realnie wybieralnym szefem CBA, a jego nadkrytyczność względem rządu była dla PO dobrodziejstwem i jedynym rzeczywistym „bezpiecznikiem”. Partia rządząca wpadła w pułapkę samozadowolenia, wobec 50% sondaży i dwuletniego powyborczego miesiąca miodowego w większości mediów. Istniało duże ryzyko utraty kontroli i tak też się stało. Ale bezpiecznik zadziałał, nawet jeśli z pewnym z opóźnieniem i zgrzytem. To CBA wykryło aferę i chwała jej za to po wsze czasy. Odwołanie w takiej sytuacji Kamińskiego jest postawieniem sensu i sprawiedliwości na głowie (tu się z Markiem w pełni zgadzam). Nawet jeśli MK nie jest idealny (kto jest?), za akcję „Blackjack” powinien dostać nagrodę specjalną Premiera. Serio piszę, nie śmiejcie się.
I mimo tej samobójczej litanii, nie zgadam się z Markiem.
Wiara, że odnowę moralną polskiej polityki przeprowadzi jedno cudowne ugrupowanie, jest po prostu naiwna. Polacy od przynajmniej dwóch lat wiedzą, że partyjnym Mesjaszem nie będzie PiS. Teraz – Bogu dzięki – wiedzą to samo o PO. Stąd stosowanie kategorii „liberały-aferały” ma taki sam sens, jak utożsamianie PiS z oszołomami i radykałami ze zjedzonych już przystawek. Zwolennikom retoryki „zgnilizny moralnej niespotykanych rozmiarów” polecam sięgnięcie pamięcią w przeszłość. Nie tylko do afery Rywina, ale do afer gruntowej czy Tomasza Lipca. Ta zgnilizna nie pojawiła się z Platformą i Platforma nie jest jej jedynym nośnikiem. Na chłodno nikt rozsądny w taką bajkę nie uwierzy. Problem jest głębszy i dużo wody upłynie, zanim zostanie rozwiązany. Smutne zresztą, że w kwestii likwidacji źródeł tego problemu i PiS, i PO zrobiły żałośnie mało: CBA jest warunkiem koniecznym walki z korupcją, ale to przecież jedynie wisienka na torcie.
Obecna ustawa o finansowaniu partii cementuje scenę polityczną. Ma to swoje dobre i złe strony. Dobrą stroną jest stabilność. Ta stabilność daje szansę – jedynie szansę, ale to i tak więcej niż kiedyś – na powstanie systemu politycznego z prawdziwego zdarzenia. Złą stroną jest jak na razie jakość tej stabilności. Teraz widzimy początek procesu poprawy jakości, ale okres „czyszczenia” będzie trwał długo. I będzie bolesny, pewnie bardziej niż teraz i bardziej, niż kiedy PiS tracił władzę. Wieszczenie upadku PO jest więc zdecydowanie przedwczesne. Pozostaje za to mieć nadzieję, że efektem afery nie będą jedynie tony jadu wylane na blogach i forach, a rzeczywisty zimny prysznic dla Platformy. Marsz na wojnę jest równie bezproduktywny, jak dwa lata pustych uśmiechów. PO czując oddech lecących sondaży na plecach ma szansę zakasać rękawy i wziąć się porządnie do roboty, poważnie dyskutując z opozycją na tematy istotne dla Polski. Hańba, niecnota, niesprawiedliwość, zaprzaństwo – tak, te słowa mają sens i wagę. Ale na nich Gdyni nie zbudowano. Dorzućmy więc umiar, zdrowy rozsądek, a także wolny rynek i rozsądek obywateli, w które wszak Marku chyba nie przestałeś wierzyć?
A CBA niech czuwa, niech radzi… po to przecież jest.
Wojciech Przybylski
Wydawca Pressji
Strona Pressji
www.pressje.org.pl
Poglądy wypowiadane przez autorów nie stanowią oficjalnego stanowiska Pressji, stanowisko Pressji nie jest oficjalnym stanowiskiem Klubu Jagiellońskiego, a stanowisko Klubu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stanowisko Uniwersytetu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem autorów.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka