Pressje Pressje
367
BLOG

"Rewers" na cenzurowanym.

Pressje Pressje Polityka Obserwuj notkę 20
Jakiś czas temu red. Terlikowski podczas prywatnej rozmowy wspomniał,
że katolicy są "na wojnie". Na początku pomyślałem, że przesadza,
przecież nie może być tak źle. Niemniej jednak po zastanowieniu
doszedłem do wniosku, że moje pierwsze wrażenie wywołane było
przyzwyczajeniem do codziennego, banalnego zła, które poprzez swe
częste występowanie przestało mnie już niepokoić. Czy jednak słusznie?

Prawo służyć ma moralności. Idealnie jest postacią moralności wcieloną
w literę prawa. Dzisiaj z kolegami przeprowadzaliśmy Klub Jagielloński
do nowej siedziby na Rynku Głównym. Straż miejska nie chciała pozwolić
nam zaparkować, ponieważ obok stały głupio, bezładnie zaparkowane
pojazdy, które uniemożliwiały bezpieczny ruch. Niestety, za głupotę
nie ma mandatów, mandat jest tylko dla tych, którzy ponoszą
konsekwencję głupoty innych. Straż miejska nie jest zaś od myślenia
nad celem prawa, wykonują jedynie to, co zlecił im prawodawca (jak
miałem okazję się przekonać, bez większego zastanowienia).

Podobnie jest z filmami. Nie zastanawiamy się już nad intencjami i
motywacją twórców. Po prostu idziemy do kina, tak jak strażnicy
miejscy po prostu stosują prawo. Pamiętajmy, dawniej twórczośc
artystyczna podlegała jednak pewnej kontroli, śmiem powiedzieć,
kontroli rozumu. Służyła do tego instytucja cenzury, która w swej
właściwej funkcji przetrwała tylko w formie cenzury wewnętrznej,
ewentualnie cenzury stosowanej w niektórych instytucjach religijnych.

Oczywiścię cenzurę zdyskredytowały rozmaite despocje, kiedy tyrani
zamiast pomagać słabszym bliźnim w prowadzeniu moralnego życia,
używali jej do niecnych celów. Czy jednak połamanie krzesła na głowie
drugiego, dyskredytuje krzesło jako przedmiot użytku domowego?

Obecnie idea autonomii, przekonanie, że możemy wystawiać się na
wszelkie pokusy, a jednocześnie zachować wewnętrzną integralność
spowodowała, że idąc do kina możemy być niemal pewni że natrafimy na
jakąś ekstra scenę erotyczną czy zupełnie nieuzasadnioną tokiem
narracji scenę przemocy. Sex sells, nawet w stadzie indywidualistów.

Mimo złego przykładu współobywateli, mamy jednak obowiązek korzystać z
naszego rozumu. Z mojego myślenia bierze się pytanie, dlaczego twórcy
filmu "Rewers" wpakowali tam dość realistyczną scenę gwałtu. Czy
rzeczywiście postać SB-eka wydawać się nam będzie adekwatnie
odrażająca, gdy zrozumiemy, że może "to" robić z kobietą przy użyciu
przemocy, popijając przy tym nalewkę?

Według relacji znajomego, który oglądał pokaz filmu w krakowskim
Muzeum PRL-u, jego reżyser zapytany przez widza, dlaczego dziecko
SB-eka okazuje się być homosekualistą, stwierdził, iż chciał pokazać w
ten sposób, że nawet potomek złoczyńcy może stać się kimś dobrym. Jako
przykład ludzkiej dobroci wybrał zatem homoseksualizm? ]

Marek Przychodzeń
Pressje
O mnie Pressje

Wydawca Pressji Strona Pressji www.pressje.org.pl Poglądy wypowiadane przez autorów nie stanowią oficjalnego stanowiska Pressji, stanowisko Pressji nie jest oficjalnym stanowiskiem Klubu Jagiellońskiego, a stanowisko Klubu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stanowisko Uniwersytetu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem autorów.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (20)

Inne tematy w dziale Polityka