Takie pytanie nasuwało mi się na myśl już od dawna, ale w innym kontekście niż teraz.
Wcześniej myślałem, że Mateusz Morawiecki to taki polski patriota, który zrezygnował z kariery w międzynarodówce finansowej (o niewyobrażalnych dla mnie zarobkach) dla służby Polsce. Poznał ich tajemnice i teraz wykorzysta to wszystko dla naszego Kraju, zwłaszcza że podobno już od dawna doradzał po cichu Jarosławowi Kaczyńskiemu, a teraz będzie odkupował dla Polski udziały w zagranicznych bankach operujących w Polsce, żeby polepszyć udział kapitału polskiego w sektorze finansowym. No i jeszcze te rodzinne powiązania, myślę o ojcu, który był w Solidarności Walczącej, to przecież zobowiązuje.
Teraz jednak czytam, że bohater mojej notki jest za podpisaniem umowy z CETA, umowy, która daje duże uprawnienia korporacjom międzynarodowym, a sprzeciwia się temu min. Ziobro. Minister Szałamacha został faktycznie zmuszony do dymisji no i teraz na polu gospodarczym panuje niepodzielnie Mateusz Morawiecki, bez praktycznie żadnej kontroli, bo jakoś dziwnie opozycja i media z nimi związane również go zachwalają.
Retoryka bohatera mojej notki cały czas mówi o jego patriotycznym podejściu do gospodarki, o zwiększeniu innowacyjności polskiej gospodarki, o wyjściu z pułapki średniego rozwoju, o zwiększeniu wynagrodzeń najniżej i średnio zarabiających. To wszystko mi się bardzo podoba, ale pojawia się jednak „ale”.
Zastanawiam, się teraz, jakie mogą być ewentualne zagrożenia i czy takie są. Oczywiście, że zagrożenia zawsze są. Pierwszym takim zagrożeniem jest nie utrzymanie budżetu w ryzach i przeszarżowanie w wydatkach. Myślę, że źle się stało, że odszedł min. Szałamacha, bo on był jakimś zabezpieczeniem przed taką groźbą. Inne zagrożenia można oczywiście antycypować i przedstawiać różne spiskowe teorie, na razie nie wiemy, co może przynieść przyszłość w tym zakresie, ale na pewno trzeba bacznie patrzeć na ręce panu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu.
Postawię teraz pytanie: czyim Konradem Wallenrodem jest Mateusz Morawiecki?
