Nic dziwnego i nowego w tym, że wspólnota euroatlantycka nie chce umierać za Krym, podobnie jak państwa zachodnie przed wojną nie chciały umierać za Gdańsk.
Również nie dziwi, że większość społeczeństwa rosyjskiego na czele ze znanymi osobistościami kultury popiera działania Putina.
Gorzej, że Putin znajduje licznych popleczników poza granicami Rosji.
W krajach takich jak Indie czy Brazylia, ale i w Europie. Znani Francuzi, byli kanclerze niemieccy Schroeder i Schmidt.
No cóż, możnaby postawę Francuzów skwitować; oni zawsze byli zafascynowani Rosją, a za Związku Radzieckiego zbrodniarz Stalin miał bodaj czy nie największą klakę wśród zaślepionych i naiwnych intelektualistów francuskich.
Schroeder jest na garnuszku Rosjan, Schmidt ma, być może, jakieś podskórne powiązania, jesli nie gra tu roli zwapnienie stetryczałego umysłu.
Niezależnie, czy takie związki rosyjsko-nierosyjskie opierają się na sentymentach, resentymentachm albo czymś innym, nie wróżą one Polsce niczego dobrego.
Inne tematy w dziale Polityka
