Mimo, tego co miało miejsce w piątek, a może trafniej to ujmując określając jako "wydarzenia piątkowe", wciąż wiele osób nie wyciągnęło wniosku bądź nie zauważa problemu. Zanim przejdę do meritum dla tych znających historię PRL-u, bardziej lub mniej utarły się pewne pojęcia, które bezpośrednio odwołują się do pewnych faktów historycznych. Nie bez znaczenia użyłem stwierdzenia "wydarzenia piątkowe". Tego typu nomenklatura istniała i z powodzeniem stosowana była 50, 40 i 30 lat temu i niestety wciąż w zastosowaniu pozostaje, często nieświadomie. Tzw. wydarzenia na wybrzeżu w roku 1970 to nic innego jak strak robotniczy przeciwko podwyżkom i znienawidzonej władzy komunistycznej. Innym przykładem są tzw. ziemie odzyskane, itd...
Do sedna, ów błędem z którym nijak sie mogę pogodzić jest używanie zwrotu "antyfaszysta" lub "niemiecki antyfaszysta", w odniesieniu do uczestników Marszu Niepodległości, a także zwrot użyty przeze mnie "wydarzenia piątkowe". "Antyfaszyści" nagminnie przewijają się wśród dziennikarzy tvn, polsat, tvp, onet, wp itp. To mnie wcale nie dziwi, bo chyba jasne, że atakowano tam faszystów! Nie mogę zrozumieć dlaczego używają tego zwrotu ci, ktorym zależy na prawdzie. Ktoś kto zaplanował, aby to się utarło, uciera zaciera ręce. To nadużycie, podobnie jak w przypadku stwierdzenia: "polskie obozy".
Nie "antyfaszyści", ale przeciwnicy polskiej manifestacji patriotycznej, lewacy. Czarne na Biało-Czerwonym.
