Abchazja jest formalnie republiką autonomiczną wchodzącą w skład Gruzji. Leży w północno-zachodniej części tego państwa zajmując powierzchnię niespełna 8 tys. km2 i zapewniając zamieszkanie 250 tysiącom osób. W praktyce jednak władze sprawuje tam rząd separatystyczny (od 1992 r.) popierany militarnie politycznie i gospodarczo przez Federację Rosyjska, ale nieuznawany przez żadne państwo na świecie.
Nowy rozdział w historii tego „tworu terytorialnego" zaczął się 17 lutego 2008 r., kiedy to inny lud domagający się oddzielnej państwowości dopiął swego. Chodzi o Kosowarów. Wówczas Siergiej Bagapsz i Eduard Kojkota - samozwańczy przywódcy Abchazji i Osetii Płd. Zwrócili się do Rosji (Rosyjskiego Trybunału Konstytucyjnego), ONZ, WNP i UE o uznanie niepodległości „swoich państw". Na apel odpowiedział Siergiej Ławrow, szef rosyjskiego MSZ, stwierdzając m.in.: „wielokrotnie przestrzegałem przed konsekwencjami jednostronnego proklamowania niepodległości Kosowa. Da to świetny argument innym separatystom, również w pobliżu granic Rosji. Bowiem różne, nieuznawane na arenie międzynarodowej t w o r y z uwagą śledzą jak społeczność międzynarodowa zachowa się w przypadku jednostronnego proklamowania przez to państwo niepodległości". Dodajmy na marginesie, że minister Ławrow w ostatnich dniach zmienił zdanie, zapowiadając „zorganizowanie referendum w gruzińskich republikach separatystycznych pod auspicjami społeczności międzynarodowej co ma zapewnić mieszkańcom tych terytoriów swobodne wypowiedzenie się na temat własnej państwowości". Minister zapewnił, że misja pokojowa Wspólnoty Niepodległych Państw (Rosja, Białoruś, Kazachstan, Tadżykistan), która utrzymuje tam „kontyngent pokojowy", działając w imieniu społeczności międzynarodowej, zapewni uszanowanie woli Abchazów i Osetyńczyków odnośnie ich państwowości.
Abstrahując od manipulacji świata wielkiej polityki, przejdźmy do argumentów prawniczych. W 1993 r. Światowa Konferencja Praw Człowieka ONZ w Wiedniu w Deklaracji Końcowej jednogłośnie uznała prawo do samostanowienia za część międzynarodowego systemu praw człowieka, powołując się m.in. na treść Karty Narodów Zjednoczonych. Stwierdzono, że samostanowienie jest prawem ludów do niepodległości, wyboru własnego systemu politycznego, gospodarczego i społecznego, że istnieje prawo do secesji oraz że nie można interweniować w sprawy drugiego państwa. Lud wybijający się na niepodległość może nawiązywać stosunki z innymi państwami, uczestniczyć w organizacjach międzynarodowych, podpisywać umowy, mianować swoich ambasadorów itd. (patrz: rezolucja zgromadzenia ogólnego ONZ nr 2625 - Deklaracja zasad prawa międzynarodowego z 24.10.1970). Co praktycznego wynika z tych dokumentów? Przede wszystkim to, że uznanie prawa do samostanowienia ludu nie równa się uznaniu prawa do secesji (odłączenia się i stworzenia własnego państwa). Prawo to bowiem może zostać zrealizowane w mniejszym stopniu (zapewnienie autonomii i szerokich gwarancji dla mniejszości etnicznej). W podobnym tonie stanowi Układ z Dayton z 1995 r. który „nie pozwolił" na realizacje aspiracji Bośniackich Chorwatów i Serbów, zapewniając konsolidację we wspólnej Bośni i Hercegowinie. W jakich jednak okolicznościach możemy mówić o pełnej realizacji samostanowienia? Tzn. Jakie kryteria musi spełnić dany lud wybijający się na niepodległość?
Praktyka państw wyznacza trzy kryteria. Możemy je spotkać w różnych dokumentach, o różnej mocy prawnej, m. in. rezolucji ONZ nr 1514 z 1960 r. - o ludach i narodach kolonialnych, ww. Deklaracji z 1970 r., Konwencji ramowej o ochronie praw mniejszości z 1995 r. Po pierwsze roszczenia mogą zgłaszać ludy definiowane na podstawie kryterium etnicznego tzn. zbiorowości posiadające określoną świadomość etniczną, wyrażającą się w poczuciu odrębności od innych i przynależności do własnej grupy oraz w posiadaniu unikalnego interesu narodowego. Przeciwstawia im się ludy w rozumieniu etnograficznym - akcentującym element zamieszkania na danym terytorium pośród innych narodów. I właśnie taki konglomerat tworzy Abchazja. Oczywiście badając historię, nie można odmówić Abchazom odmienności kulturowej i samoświadomości a także nadrzędnego celu, jakim jest dążenie do niepodległości. Spójrzmy jednak na statystyki. W 1989 r. Struktura ludności przedstawiała się następująco: Gruzini 45,7%, Abchazowie 17,8%, Ormianie 14,6 % Rosjanie 14,3 % Grecy 2,3 %. W wyniku wojny abchasko-gruzińskiej w której uczestniczyły oddziały rosyjskie (1992-1993 r.) wyjechali prawie wszyscy Gruzini, połowa Rosjan i połowa Ormian. Obecnie Abchazja jest w miarę jednolita narodowościowo jednak osiągnięto ten stan w następstwie stosowania przemocy, zbrodni wojennych i zbrodni ludobójstwa (w tym masowych wypędzeń) które zmusiły przeważającą ludności Gruzińską do emigracji. Znamienna jest tutaj rezolucja RB ONZ z 13.04.2007 r. która domaga się także od Abchazji umożliwienia powrotu uchodźców oraz ich dzieci, wypędzonych niezgodnie z prawem międzynarodowym. Niezależnie od tego kto zaczął wojnę roku 1992 oraz tego kto popełnił pierwszy zbrodnie, to bezspornym jest fakt, że Abchazowie stanowili w swoim rejonie oczywistą mniejszość etniczną i przysługiwało im co najwyżej prawo do autonomii. Nie zmienia tego argument powtarzany w obecnej wojnie przez Rosję iż chroni ona za pośrednictwem interwencji humanitarnej własnych obywateli mieszkających w sąsiednim państwie. Nasuwają się oczywiste skojarzenia do rozbioru Czechosłowacji przez Hitlera w 1938 r. oraz Polski przez ZSRR we wrześniu 1939 r. Takie postępowanie jest bezwzględnie zakazane w prawie międzynarodowym i równoznaczne ze zbrojną agresją (patrz kontrowersyjna interwencja USA i ich sojuszników w Iraku w 2003r.) Mniejszościom należy za to zapewnić różne gwarancje poprzez układy dwustronne oraz konwencje międzynarodowe np.: wspomnianą europejską Konwencję ramową. A contrario wynika z niej brak prawa do samostanowienia. Rozciągnięcie obywatelstwa rosyjskiego na wszystkich Abchazów ma to znaczenie, że „przekształca" na gruncie prawnym mniejszość etniczną (która nie ma swojego państwa) w mniejszość narodową (która już gdzieś dysponuje swoim państwem macierzystym - tutaj Rosja, albo autonomiczna republika Osetii Północnej w przypadku Osetyńców). Przynosi to efekt odwrotny od zamierzonego ponieważ mniejszości narodowe w powyższym znaczeniu mają bezwzględny zakaz samostanowienia. W przeciwnym wypadku np.: Austriacy mieszkający w północnych Włoszech na granicy z Austrią mogliby zadąć utworzenia własnego państwa. Podobnie Niemcy opolscy. Powyższe wytrąca separatystom argument o względnej jednolitości etnicznej regionu, wymienionej jako niezbędna przesłanka dla samostanowienia.
Interwencja rosyjska i zapowiedzi naruszenia integralności terytorialnej Gruzji poprzez organizacje referendów są bezprawne jeszcze z innej przyczyny. Gruzja pod przywództwem prorosyjskiego Szewarnadze pozostawała od 1992 r. we WNP. Przez te lata Rosjanie utrzymywali w miarę poprawne stosunki ze swoim sąsiadem, akceptując go w określonym kształcie geograficznym. Zawierano wzajemne zobowiązania, które wiązały oba państwa w wyznaczonych granicach. Można zatem mówić o wykształceniu się zwyczaju międzynarodowego dot. Uznawania granicy rosyjsko-gruzinskiej. Norma taka ma charakter erga omnes tzn. jest skuteczna i zasadniczo nie można jej zmienić, a już na pewno nie bez zgody jednej ze stron. Byłoby to niezgodne z zasadą estoppel prawa międzynarodowego tj. niezaprzeczania własnym poprzednim działaniom na arenie międzynarodowej. Co więcej Rosja jako stały członek Rady Bezpieczeństwa wielokrotnie głosowała „za" (poprzez dobitne poparcie albo milczącą zgodę) rezolucjami uznającymi działania i roszczenia separatystów jako bezprawne, a ataki na Gruzinów, jako bandyckie. Pozostaje zadać pytanie: skoro wcześniej uznawała granice to czemu po Rewolucji róż i zbliżeniu Gruzji z Zachodem, zmieniła stanowisko w tej sprawie?
Zgodnie z art. 62 Konwencji wiedeńskiej o prawie traktatów, której Rosja jest stroną, nie można powoływać się na nieważność zobowiązania nawet w wyniku zasadniczej zmiany okoliczności (jaką mogłaby stanowić ofensywa Gruzinów w pierwszy dzień Igrzysk Olimpijskich likwidująca dotychczasową niezależność de facto omawianych terytoriów) jeżeli zobowiązanie dotyczy granic. Złamaniem tego zobowiązania będzie każde działanie pośrednie lub bezpośrednie, np.: lokowanie własnych wojsk na spornym terytorium niezależnie od ich przeznaczenia, bądź pomoc w organizacji plebiscytu dotyczącego secesji, a nawet wypowiedzi najwyższych przedstawicieli państwowych kwestionujące ustalone granice. Zobowiązania bowiem należy wykonywać w dobrej wierze, co wynika z art. 2 KNZ i art. 26 Konwencji wiedeńskiej o prawie traktatów oraz prawa zwyczajowego.
Odnośnie rosyjskich działań militarnych, to art. 2 KNZ zakazuje używania siły zbrojnej wobec drugiego podmiotu prawa międzynarodowego. Interwencje przeprowadzić można jedynie na polecenie Rady Bezpieczeństwa a takiego mandatu nie ma armia rosyjska. W konflikcie zbrojnym znajdują zastosowanie konwencje genewskie z 1949 r. Oraz protokół dodatkowy z 1977 r. Zakazujący m.in. atakowania obiektów niezbędnych do przetrwania ludności (w świetle ostatnich doniesień z frontu, można tutaj wymienić z pewnością mosty, lotniska cywilne i elektrownie).
Drugim warunkiem koniecznym uzasadnionego roszczenia samostanowienia jest naruszanie praw człowieka wobec członków ludu domagającego się secesji, przez państwo sprawujące nad nim władzę. Naruszenia powinny mieć znaczny i trwały charakter i dotyczyć dyskryminujących praw używania języka, kultury, praw politycznych, okrucieństw wojny, praw ekonomicznych. Warunek ten spełniony jest tylko częściowo. Rzeczywiście dochodziło do łamania praw człowieka ale z obu stron. Potwierdza to ostatnia rezolucja RB ONZ potępiająca ostrzał wąwozu Kodori jaki miał miejsce 11-12 marca z użyciem śmigłowców i wyrzutni rakietowych ze strony separatystów. Incydent został określony jako prowokacja, zalecono, aby organizatorzy zostali pociągnięcie do odpowiedzialności. Obecnie stan praw człowieka monitoruje oprócz wspomnianej misji WNP również misja ONZ, która rokrocznie uzyskuje przedłużenie swojego mandatu (patrz: rezolucja RB ONZ z 16.10.2007r.). Należy dodać, że prawa człowieka nie mogą być fizycznie naruszane przez stronę gruzińską z tego względu iż na znacznej większości Abchazji i Osetii Płd. Kontrolę roztacza rząd separatystyczny a nie władze z Tbilisi (wyjątkiem był wąwóz Kodorski).
Trzecim kryterium samostanowienia jest to, by secesja była jedynym efektywnie możliwym sposobem rozwiązania konfliktu. Warunek ten ma charakter wielce subiektywny gdyż pozostawia poszczególnym członkom społeczności międzynarodowej ocenę dotyczącą tego czy już zostały wyczerpane albo czy istnieją jeszcze jakieś inne drogi rozwiązania sporu. Po zakończeniu wojny w 1993 r. swą działalność rozpoczęła czterostronna komisja ds. uregulowania konfliktu, złożona z Abchazji, Gruzji, Rosji, i ONZ.
Podsumowując, można stwierdzić iż Abchazowie nie spełniają pierwszego ani drugiego z wymienionych kryteriów. Ich secesja pozostawałaby zatem w niezgodzie z prawem. Ponieważ jednak nie ma organu, który zapewniałby egzekwowanie prawa w stosunkach międzynarodowych, o wszystkim zdecyduje (jak zwykle) układ sił a zwłaszcza stanowisko wielkich mocarstw. W razie podjęcia zapowiadanej próby „umiędzynarodowienia" Abchazji i Osetii Płd, pozostałe państwa zbadają m.in. czy rządy separatystyczne mają wystarczającą zdolność do utrzymywania stosunków międzypaństwowych oraz czy sprawują efektywną kontrolę nad terytorium i ludnością. Spełnienie tych ostatnich warunków zapewni z pewnością Rosja, dostarczając gaz, ropę oraz pomoc militarna i dyplomatyczną. Rozstrzygającym będzie akt uznania, który jako źródło prawa międzynarodowego ma charakter jednostronny i wybitnie polityczny. W tym zakresie RB ONZ jednoznacznie określa status Abchazji jako część składową Gruzji w rezolucji z 14.04.2007 r. Już wiadomo ze z tego stanowiska wyłamie się stały członek, czyli Rosja oraz jej sojusznicy (b. Republiki zw. Radzieckiego). UE z pewnością nie nawiąże stosunków dyplomatycznych, podobnie państwa Ameryki Południowej, które ostro krytykowały „kazus Kosowa". Wątpliwe pozostaje uznanie Chin borykających się z podobnym problemem u swoich zachodnich granic, a także Afryki w związku z wymieszaniem narodów i świętą zasadą niezmienności granic postkolonialnych zwaną uti possidetis. Bez zgody społeczności międzynarodowej Abchazja i Osetia stałyby się formalnie państewkami satelickimi Rosji, a praktycznie - częściami terytorium rosyjskiego, anektowanymi poprzez przymusową cesję (rezygnacja ze zwierzchnictwa) na podstawie plebiscytu. (Dodajmy, że cesja to dwustronna czynność prawna, wymagająca zgody obu stron konfliktu pod sankcją nieważności). Gdyby doszło do zrealizowania takiego scenariusza, to zgodnie z nieobowiązującą jeszcze konwencją o odpowiedzialności państw, uchwaloną przez oenzetowską Komisję Prawa Międzynarodowego, Rosja popełniłaby dwie zbrodnie międzynarodowe: przeciwko pokojowi i suwerenności terytorialnej. Na innych państwach spoczywałby obowiązek nieuznawania tych naruszeń.
Bibliografia:
1. Janusz-Pawletta Barbara; Raport: Separatystyczne dążenia Naddniestrza, Abchazji i Osetii Południowej a Prawo Międzynarodowe.
2. Czapliński Władysław, Wyrozumska Anna; Prawo Międzynarodowe. Zagadnienia Systemowe; Warszawa wyd. 2 C.H Beck
3. www.un.org/documents
Maciej Jedyński
Inne tematy w dziale Polityka