pokolenie89.pl pokolenie89.pl
61
BLOG

Refleksje reemigracyjne.

pokolenie89.pl pokolenie89.pl Polityka Obserwuj notkę 26

        Przed kilkoma dniami wróciłem z Wielkiej Brytanii. Tym razem były to wakacje, emigrację zarobkową mam już za sobą. Pracując od Kornwalii po Szkocję spędziłem w GB niemal dwa lata, początek był w „ciekawych" czasach, bo przed wejściem Polski do Wspólnoty Europejskiej. Młodzi rodacy obecnie pracujący na „Wyspie" nie wiedzą co to znaczy obawa przed Home Office-em i deportacją. I słusznie!

        Przygoda z Wielką Brytanią zaczęła się dosyć banalnie. Po skończeniu studiów nie mogłem podjąć pracy tam gdzie chciałem z „przyczyn obiektywnych". Zadzwoniłem do kolegi z pytaniem - co robi? Odpowiedział, że za dwa tygodnie jedzie do Anglii, zapytałem czy mogę z nim jechać? I tak znalazłem się w autobusie pełnym turystów z kielniami i młotkami murarskimi w bagażu podręcznym. Moje doświadczenia i obserwacje pozwalają mi odnieść się do niektórych opinii wygłaszanych w mediach na temat pracy w Wielkiej Brytanii i podzielić własnymi spostrzeżeniami.

        Pierwszą kwestią jest lansowanie w mediach twierdzenia, że otwarcie rynku pracy krajów WE to dla nas wielkie dobrodziejstwo. Jest to podejście bardzo relatywne. Jeżeli ktoś widzi dobrodziejstwo w tym, że pozwala się Polakom pracować na zmywaku w Anglii, zmieniać pieluchy „dziadkom" we Włoszech lub sprzątać w Belgii, to mówi to chyba z pozycji człowieka, który nie zaznał w życiu braku czegokolwiek? I stawia nas w sytuacji narodu, który powinien być zadowolony z „ochłapów rzuconych z pańskiego stołu". Często bywa tak, że Polacy wykonują prace, których nikt inny nie decyduje się podjąć. Jesteśmy w stanie szybko przekwalifikować się i pracować wydajnie.

Wśród moich znajomych zdecydowana większość to absolwenci studiów wyższych, na razie nieliczni z nich pracują na emigracji w zawodzie. Polski magister filozofii jako pomocnik kucharza w londyńskiej restauracji lub magister historii jako traktorzysta Marshall's Bros stali się elementami angielskiego krajobrazu. Wyjechali ponieważ zmusiła ich rzeczywistość - masowa produkcja „bezrobotnych absolwentów".

Na „Wyspie" praca i awans są uzależnione od tego co umiesz robić, a nie od tego kogo znasz. Poza tym istnieje jeszcze taka możliwość - jeżeli nie odpowiada pracodawca w Manchesterze, za tydzień jest inny w Londynie (nieco upraszczam oczywiście), w kraju przedstawia się to trochę inaczej.

Korzyści odnosi raczej Wielka Brytania, jak i inne kraje WE, zatrudniając nursery assistant czy interior designer znad Wisły, ponieważ nie zapłacili za ich wykształcenie. Anglicy to rozumieją, jak również wiele innych rzeczy. Mój angielski pracodawca z niecierpliwością oczekiwał 1 maja 2004 roku, mówił - jesteście biali i nie jesteście muzułmanami. To bardzo dobrze, że możecie tutaj pracować! Z uśmiechem od razu dodawał, że jest bardzo tolerancyjny i pytał czy widzieliśmy Murzyna pracującego na farmie?

        Czy wyjechała najzdolniejsza część polskiego społeczeństwa, głównie młodego pokolenia? Myślę, że proporcje zostały zachowane względem tych, którzy pozostali. Zastanawiające i zarazem niepokojące jest natomiast co innego. Życie na emigracji wyzwala wiele zachowań, do których ludzie nie są zdolni w normalnych warunkach w kraju. Emigracja nie sprzyja trwałości związków i rodzin. Wiele z nich rozpadło się po wyjeździe. Charakterystyczne stało się posiadanie „żon" i „mężów" emigracyjnych, równolegle z tymi prawdziwymi - oszukiwanymi w kraju. To nie nowość, że Polacy piją, ale na emigracji alkoholizm przybiera jeszcze większe rozmiary niż te, które są uznane za „polską normę". Inne narodowości na obczyźnie trzymają się razem, Polacy raczej odwrotnie, jeżeli można liczyć na sporo przykrości to właśnie od rodaka. Skrajnością stały się obozy pracy w okolicach włoskiego Bari, jak i podobne miejsca w Wielkiej Brytanii.

        Każdego emigranta dopada pytanie - co dalej? Zostać czy wracać? Ja odpowiedziałem sobie - jak zostanę dłużej w Wielkiej Brytanii, to nie będę miał do czego wracać. W takim sensie, że znajomości nie podtrzymywane przez kilka lat stracą swoją aktualność. Poza tym w jakimś celu skończyłem studia, na pewno nie po to żeby pracować fizycznie w Anglii. Przygoda była, ale nadszedł jej kres. O podobne dylematy podejrzewam większość emigrantów młodego pokolenia.

        Przy okazji wyborów parlamentarnych na jesieni ubiegłego roku usłyszeliśmy od polityków zapewnienia, że zmienią polską rzeczywistość i nastąpi fala reemigracji. Przodowała tutaj Platforma Obywatelska z obecnym premierem Donaldem Tuskiem. Co takiego zrobili, że warto wrócić do Polski? Posłużę się lekturą Czasu wrzeszczących staruszków Rafała Ziemkiewicza: jak przekonać ludzi żeby wrócili do „pływania w basenie napełnionym kisielem" skoro zasmakowali pływania w napełnionym czystą wodą?

                                                                        Jarosław Joniec

 

 

Publicyści są członkami Ruchu Młodego Pokolenia - POKOLENIE'89

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka