Cytat dnia!

        (...) "To jest troszeczkę taka tęsknota do tego stylu uprawiania polityki, jaki reprezentował mój mąż" (...) - powiedziała Jolanta Kwaśniewska, w wypowiedzi dla telewizyjnych Faktów TVN, komentując w ten sposób swoje sondażowe zwycięstwo, podczas hipotetycznego startu w wyborach prezydenckich nad premierem Donaldem Tuskiem. Nieuchronnie jednak ciśnie się na usta   pytanie - o który dokładnie styl chodzi - ten "wrzesiński",  "ukraiński",  "kaliski",  czy może "filipiński"...?!

        Sensacja! Gdyby wybory prezydenckie odbyły się dziś, to w II turze wygrałaby je była prezydentowa Jolanta Kwaśniewska (57 proc.) przed liderem rządzącej partii Donaldem Tuskiem (43 proc.). Po pierwsze - dla mnie to nie jest żadna sensacja, gdyż o tym, iż obecny premier przegra wybory prezydenckie (niekoniecznie z małżonką eksprezydenta) jestem, co najmniej przekonany. Po drugie zaś - na miejscu Pani Jolanty Kwaśniewskiej - którą skądinąd bardzo lubię i szanuję - do stylu, jaki prezentował podczas swojej prezydentury jej wybranek serca, raczej bym nie nawiązywał.
        Była prezydentowa, nie sprecyzowała, co prawda, w cytowanej wypowiedzi - o jaki dokładnie styl chodzi...?! Czy ten "wrzesiński", gdzie wówczas, jeszcze jako prezydencki pretendent, Kwaśniewski tańczył na scenie w rytm muzyki disco-polo, podczas najsłynniejszych w Polsce prawyborów; czy może o ten "kaliski",  gdzie podżegał Marka Siwca do parodiowania Ojca Świętego; czy może wreszcie o "filipiński", gdzie podczas konwencji wyborczej LiD-u w Szczecinie, bełkotał coś o Jarosławie Kaczyńskim, Zbigniewie Ziobro, Ludwiku "Dorn" i  psie Sabie.
        O stylu "ukraińskim" z szacunku dla polskiej historii oraz bohaterów, wolę już w ogóle nie pisać. Lepiej będzie go całkowicie przemilczeć...
         Tak czy owak - każdy z tych stylów był równie żenujący i wcale nie warto go naśladować, ani też podawać za przykład. Niech, więc Jolanta Kwaśniewska, nie myli swojego męża z mężem stanu, bo jest to  różnica diametralna...!

Romano Manka-Wlodarczyk