Kurier z Munster Kurier z Munster
108
BLOG

Komu woda płynie na młyn?

Kurier z Munster Kurier z Munster Polityka Obserwuj notkę 9

 

Powódź jest jedną z najbardziej dramatycznych klęsk żywiołowych. Zabiera ludzi i dobytki całego ich życia. Nad tą katastrofą trzeba się zawsze pochylić, czapki z głowy zdjąć. Jednak naiwnością byłoby oczekiwanie, że powódź nie będzie wykorzystywana politycznie. Bo będzie wykorzystywana politycznie i to w sposób może bardzo brutalny. Werbalnie opozycja może i zjednoczy swe wysiłki z rządzącymi, ale w najbardziej szczerym odruchu zacierać będzie ręce, aby władzy podwinęła się noga. To jest polityka.

Rok 1997, Włodzimierz Cimoszewicz: (…)"to jest kolejny przypadek, kiedy potwierdza się, że trzeba być przezornym i trzeba się ubezpieczać, a ta prawda jest ciągle mało powszechna".

Mało powszechną prawdą jest również i to, że media wypaczyły tę wypowiedź, a słowa ówczesnego premiera zostały wyciągnięte z kontekstu. SLD-owski rząd – co by o nim nie powiedzieć – w jakimś stopniu stanął na wysokości zadania. W budżecie uruchomiona została rezerwa celowa na pomoc dla powodzian, a 27 sierpnia 1997 roku sejm uchwalił ustawę o stosowaniu szczególnych rozwiązań podatkowych w związku z likwidacją skutków powodzi.

Ironia losu tak zrządziła, że mniej więcej w tym samym czasie odbywały się wybory parlamentarne. Tak czy inaczej powódź stała się więc elementem politycznej gry.

Tomasz Szyszko, wiceprezes ZCHN, późniejszy minister łączności w rządzie Jerzego Buzka w rozmowie ze mną, kilka dni po niefortunnej wypowiedzi Cimoszewicza: (…) Mamy szansę wygrać te wybory, jest powódź, a „czerwony” zachowuje się źle. Cytat nie jest precyzyjny, ale w stu procentach oddaje intencje Szyszki. Ten sam człowiek zajął później wysoką pozycję na liście krajowej AWS-u.

Wtedy w 1997 roku woda płynęła na młyn opozycji. Trzeba sobie uczciwie powiedzieć, iż wypowiedź Cimoszewicza została zmanipulowana, w terenie rozpuszczano różnego rodzaju nieprawdziwe informacje na temat poczynań rządzących wobec powodzi, a poza oficjalną pomocą państwa, swoją własną alternatywną pomoc organizowała NSZZ „Solidarność”. Spod zarządów regionów dosłownie tiry wypchane paczkami odjeżdżały na południe.

Jak będzie tym razem? Pokusa wykorzystania tego typu okoliczności jest zawsze ogromna. Są wybory prezydenckie, chwilę potem samorządowe. To bardzo niefortunny zbieg wydarzeń. Trzeba by było się poważnie zastanowić, czy terminów tych skądinąd ważnych politycznych rozstrzygnięć trochę nie przesunąć w czasie, aby nie odbywały się one w tak dramatycznym kontekście i aby nikt tego kontekstu nie próbował wykorzystywać do bieżącej walki politycznej. A dopiero przecież zakończyliśmy płakać po katastrofie w Smoleńsku.

Pytanie: komu woda płynie na młyn (?) jest zasadne. Zazwyczaj polityczny kapitał na klęskach żywiołowych zbijają rządzący. Oni, bowiem posiadają strukturalne instrumenty do działania. Inna sprawa – im trudno zarzucić, że wykorzystują sytuację do poprawiania sondażowych notowań, bo muszą coś robić, od tego są. Opozycja tymczasem musi w tym punkcie uważać… Co by nie powiedziała może zostać odebrane, jako cynizm i wykorzystywanie okazji. Gdy w 2001 roku waliły się w USA wieże „World Trade Center” pozycja polityczna George Busha wyraźnie wzrosła.

Ale trzynaście lat temu w Polsce rządzący popłynęli razem z wodą… Zgubiła ich może nie tyle arogancja władzy, choć to uczucie gdzieś się też przejawiało, co niekontrolowanie zbyt mentorskiego języka. Pouczanie ludzi. Ludzie w takich sytuacjach sobie tego nie życzą, oczekują pomocy. Na dyskusje i wyciąganie wniosków przychodzi czas później. Opozycja umiała to wykorzystać. Struktury związku NSZZ „Solidarność” pokazały swoją siłę.

Kto stanie się beneficjentem dzisiaj? Premier Donald Tusk umie się pr-owo w obliczu takich sytuacji odnaleźć. Wie gdzie jechać i jaką kurteczkę przywdziać, aby zrobiło to na ludziach wrażenie. Jak trzeba jest gotów założyć nawet gumowe buty. Z Komorowskim gorzej. Ten ma skłonność do różnego rodzaju mentorskich enuncjacji i zarozumiałego pouczania innych.

Z drugiej stronie istniej ogromny społeczny potencjał, aby tą sytuację na swoją korzyść zdyskontował PiS. Czasami mam wrażenie, że „wiatr wieje, a woda płynie” dla Jarosława Kaczyńskiego. Kaczyńskiemu ludzie współczują. Kaczyński obdarzony jest ogromną empatią. A powódź przedłuża atmosferę tego wyciszenia, która najwyraźniej (jeżeli nie przesadzi) Kaczyńskiemu służy. Jeżeli Kaczyński pojedzie na obszary dotknięte powodzią, na prowincję, na polską wieś to popłyną szczere łzy. Z obydwu stron. Tuska zaś i Komorowskiego – jak nie pomogą poszkodowanym i będą oszukiwać ludzi – mogą przywitać tam z widłami. Nie życzę tego nikomu, ale znam ludzi.

 

Romano Manka-Wlodarczyk

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka