W 1997 roku Polskę nawiedziła wielka woda, określa ją się mianem „powodzi tysiąclecia”. W lipcu od tego momentu upłynie trzynaście lat. Nasi zachodni sąsiedzi Niemcy zbudowali w tym czasie nowoczesny system infrastruktury przeciwpowodziowej. Co zrobiły polskie rządy? NIC! Poza jedną nieudaną próbą…
Mikołaj Wójcik, Dziennik.PL: (…) „Dopiero w sierpniu 2007 r., już jako minister rządu mniejszościowego, ówczesna szefowa resortu rozwoju regionalnego Grażyna Gęsicka przedstawiła listę strategicznych inwestycji, które miały być finansowane ze środków unijnych. Wśród nich znalazły się i programy przeciwpowodziowe na łączną sumę kilkuset milionów euro. Największy dotyczył zbiornika wodnego przy zlewni rzek Wisły i Wisłoki. Ale też międzywojewódzki program poprawy bezpieczeństwa przeciwpowodziowego obejmujący pięć województw, w tym małopolskie i świętokrzyskie, a więc najbardziej dotknięte dzisiaj powodzią. Propozycje minister Gęsickiej nie wzięły się znikąd. Były wyciągnięciem z kolejnej powodzi. Niestety, zostały przygotowane na koniec przygody z rządzeniem.
Gdy do władzy doszła Platforma, program Gęsickiej został poddany krytyce. Zdaniem nowego rządu było w nim wiele inwestycji wpisanych tylko na użytek kampanii wyborczej. Większość została więc wycięta. A wraz z nimi te przeciwpowodziowe. W ich miejsce nie zaproponowano nowych.
Aby nie być gołosłownym i zejść trochę, na dół, na poziom tak zwanej polski powiatowej. Jest gorzej niż nam się wydaje. Rozmawiałem dzisiaj z człowiekiem odpowiedzialnym miedzy innymi za gospodarkę wodną, w jednym z niewielkich wielkopolskich miast. Tam trudno mówić o największym zagrożeniu powodziowym, biorąc pod uwagę pozostałe regiony Polski, gdzie jest pod tym względem znacznie dramatyczniej.
W opinii tego człowieka sytuacja zabezpieczenia przeciwpowodziowego wygląda fatalnie. Nikt się tymi sprawami nie interesuje. Z lekcji, jakiej los udzielił nam w 1997 roku nie wyciągnięto żadnych wniosków. Władze samorządowe są absolutnie nieprzygotowane.
(…) „Zbiornik retencyjny w Jeziorsku zrzuca większe ilości wody niż w 1997 roku i większe będzie przyjmował. Wały mogą tego nie wytrzymać. Rzeka Warta meandruje (zmienia bieg swojego koryta). Most, który jest na obwodnicy w wyniku takiego procesu może się zawalić. Ale nikt się tym nie interesuje”.
Obiecałem mu, że o tym napiszę, że spróbuję tym faktem zainteresować blogerów i dziennikarzy. Mój rozmówca wolał pozostać anonimowy.
Romano Manka-Wlodarczyk
Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka