rosemann rosemann
4785
BLOG

Sędziowie sieją zgorszenie

rosemann rosemann Polityka Obserwuj notkę 269

Pewnie niejeden z czytelników uzna, że już w tytule pozwoliłem sobie na rażącą stronniczość wskazując, dla niektórych mocno niesprawiedliwie, głównych sprawców kryzysu, z jakim zmaga się nasze państwo. Zanim wyjaśnię jak to jest z tymi sędziami, zwrócę uwagę, że jeśli chodzi o polityków, czyli drugą ze stron sporu o generalia, zgorszenie sieją oni od zawsze. I to od „zawsze” sięgającego czasów, gdy rodziły się różne „najstarsze zawody świata”. Wśród nich także i sędziowie. To tak nota bene…

Odpuśćmy więc sobie cała resztę siejących zgorszenie lub dających przykład i wróćmy do sędziów.

Nie ukrywam, że na samym początku byłem i miałem prawo być nieco a być może nawet i mocno zdezorientowany. Pierwszymi, którzy zabrali głos w sprawie przeprowadzonej w aurze histerii nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym byli Andrzej Rzepliński i Andrzej Zoll. Osoby mogące legitymować się niemałym dorobkiem na niwie tworzenia i stosowania prawa jako sędziowie i prezesi najwyższych sądów i trybunałów.

Nie zgadzałem się z ich wygłaszanymi publicznie opiniami ale nie miałem powodu sądzić, że za tymi opiniami stoi coś więcej niż ich przekonanie. Mój punkt widzenia na te sądy zmieniał się stopniowo, gdy coraz lepiej widoczne było „drugie dno” zaangażowania sędziów w rzekomą  „obronę niezależności” Trybunału Konstytucyjnego. Najpierw zobaczyłem prezesa Rzeplińskiego, który tak się nakręcił w tym sporze, że zaczął orzekać o konstytucyjności lub jej braku jednoosobowo na antenie TVN. Ale jeszcze większe zdumienie wzbudziła we mnie informacja, że prezes Rzepliński, wraz z dwoma kolegami, czynnymi sędziami Trybunału był współautorem ustawy od której cała awantura się zaczęła. Szczególnie wstrząsająca była archiwalna telewizyjna relacja z Senatu, podczas której, zapytany przez J.M. Jackowskiego czy wyłączy się z ewentualnego orzekania o konstytucyjności tej ustawy zaczął pleść farmazony o tym, że każda ustawa o której on i jego koledzy orzekają w jakimś stopniu ich dotyczy. Jakby nie docierało do niego, że nie chodzi o „dotyczenie” tylko o to, że jest autorem dokumentu, który miał ochotę w przyszłości badać i orzekać o jego zgodności z konstytucją.

W tym momencie prezes Rzepliński stał się dla mnie taką samą ochroną przez naruszeniem konstytucji jak moskitiera przez ugryzieniem wściekłego psa.

Ale pozostał jeszcze Andrzej Zoll, którego smutne oczy spaniela (czy, jak mi już zwrócono uwagę, basseta) zdawały się wyrażać autentyczną troskę o Polskę, Polaków, mnie, ciebie, nas.

I nagle, bach! Niczym obuchem w łeb zostałem ogłuszony znalezioną w sieci informacją, pochodzacą od samego pana Rzeplińskiego, że w tworzeniu wspomnianej wcześniej ustawy uczestniczyli też emerytowani sędziwie a wśród nich… Andrzej Zoll.

Przyznam, że w tym momencie przeżułem w ustach bardzo brzydkie słowo pod adresem pana sędziego co robił za autorytet i „zapomniał” przy tym wprost przyznać, że mówi we własnej sprawie. To jego zapomnienie gwałtownie zmieniło we mnie jakiś rodzaj szacunku dla jego odmiennego od mojego zdania i jego charakteru w obrzydzenie. Nie lubię gości o specyficznych problemach z pamięcią.

Nie wiem czy dokładnie takiego samego problemu nie mamy w związku z ostatnim postanowieniem Trybunału o zabezpieczeniu powództwa w sprawie wyboru sędziów, którego wkrótce ma dokonać Sejm. W sieci krąży inne postanowienie, w którym pełen skład sędziów Trybunału odmawia zabezpieczenia roszczenia, tłumacząc nieadekwatność tego środka określonego w kodeksie postępowania cywilnego jako środka stosowanego przez Trybunał.* Co ciekawe sytuacja jest mocno podobna bo tam grupa posłów chciała w ten sposób zablokować powołanie przez Prezydenta członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. W konkluzji Trybunał napisał: „Trybunał może wydać postanowienie tymczasowe o zawieszeniu lub wstrzymaniu wykonania orzeczenia w sprawie, której skarga dotyczy, jeżeli wykonanie wyroku, decyzji lub innego rozstrzygnięcia mogłoby spowodować skutki nieodwracalne, wiążące się z dużym uszczerbkiem dla skarżącego lub gdy przemawia za tym ważny interes publiczny lub inny interes skarżącego”. Zatem wskazuje co mieści się w jego kompetencjach i nie jest to możliwość wstrzymywania działań jakiegokolwiek organu państwa. Dyskusyjne jest czy może zawieszać skutki prawne tych działań.

Ta dyskusyjność, która wyłania się z niekonsekwencji Trybunału, sprawia, że nagle organ, mający być stabilizatorem ustrojowym jest jego głównym dezintegratorem. Bo, abstrahując od tego, że inni nie są lepsi, sędziowie na bycie „nie lepszymi” pozwolić sobie absolutnie nie mogą. Nie tak dano napisałem, że jedynym warunkiem odbudowania (a nie będzie to ani szybkie ani łatwe) pozycji i autorytetu Trybunału byłaby jednoczesna rezygnacja 8 sędziów. Tych 5 wybranych w ataku łakomstwa PO i tych3, którzy im stworzyli do tego warunki . I przy tym ciągle obstaję.

http://niezalezna.pl/uploads/zalacznik2015/734891114801449043095.pdf

rosemann
O mnie rosemann

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (269)

Inne tematy w dziale Polityka