rosiasz rosiasz
167
BLOG

Wykluczenie cyfrowe - temat na sezon ogórkowy czy realny problem

rosiasz rosiasz Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Media wszelakie trąbią głosno - 13 milionów Polaków dorosłych nie ma albo nie chce mieć dostepu do sieci.

Pierwszy odruch jest prosty - jakim prawem blokujemy i ograniczamy mozliwości rozwoju zawodowego, dostepu do edukacji, mozliwości bycia aktywnym na rynku pracy, dostępu do komunikacji, rozrywek niezależnie od poziomu ale jednak, a tańsze sposoby komunikacji przez Skype, a tanie linie lotnicze które tylko w necie są obecne, a informacje najróżniejsze od programu tv przez godziny otwarcia urzędu po info o korkach na mieście, że o dobrodziejstwie budowania miasta na FB i radości jaką daje wejście na level 60 nie wspomnę.

Ministrowie się nad tym pochylają, filozofowie i socjologowie rozwazaja i próbują definować, gwiazdy twarzy w kampaniach społecznych poświęconych problematyce wykluczenia twarzy udzielają, dziennikarze piszą, marketerzy biadają ze gdyby ten problem rozwiązać to sprzedaliby setki tysięcy komputerów, ruterów, drukarek, kilometrów kabli.

Nikt tylko do tej pory nie postawil tezy o braku wykluczenia lub dobrowolności wykluczenia, bo jednak osoby które dziś nie są w internecie a uzywając terminologii fachowej, konsumują inne media np telewizję i to nawet kablowo/talerzową co wymaga umiejętności kompatybilnej obsługi kilku pilotów z malutkimi przyciskami, prasę bardzo kolorową  ale jednak, radio oraz wszechobecną telefonię stacjonarno-mobilną. Jakby zestawić ich w mądre tabele i porównać to sie zapewne zobaczy ciekawostki rodzaju takiego - nie używają tacy co maja środki na kablówke i są w zasięgu technicznym czyli mają dostep do potencjalnego gniazdka. Czyli pojawia się pytanie ilu nie uzywa bo nie chce, bo nie widzi atrakcyjnych treści albo nie widzi atrakcyjności w treściach oferowanych a ile nie używa bo się boi dziecięcej pornografii i kradziezy tozsamości wraz z numerem karty kredytowej nie bojąc się jednoczesnie raka spowodowanego naduzywaniem komórki.

Jezeli popatrzymy na internet pisany z małej litery jako narzedzie do komunikacji i informacji i porównamy z liczbą aktywnych kart w telefonii komórkowej to wychodzi jakiś paradoks, marketerom z sieci komórkowych się udało a marketerom z sieci internetowych nie? To często są te same osoby.

Wszak jak podzielimy liczbe dziś nieobecnych przez średnią wielkość gospodarstwa domowego i załozymy że tylko 20% z nich po usunięciu barier finansowych, ekonomicznych, braku atrakcyjnych treści etc, etc podejmie decyzje na tak, to mamy okazję otwarcia rynku sprzedazy 500.000 komputerów plus równie wielką liczbę systemow operacyjnych, pakietów biurowych co oznacza ze mówimy o setkach milionów złotych.

Pozostaje jeszcze taki banał jak skok cywilizacyjny dzisiejszych wykluczonych, spowodowany dostępem do rynku pracy, edukacji, informacji, kultury to jak popatrzymy na liczbę potencjalnie zainteresowanych to szybko przestaje się to robić banalne bo to jest potencjalny elektorat.

Czyli mamy problem czy alternatywę dla hiszpanskich ogórków?

 

rosiasz
O mnie rosiasz

Jaki jestem? Zawsze czegoś szukam i najgorsze jest to że często znajduję. Przestałem planować zacząłem marzyć i dostrzegam znaczącą zmianę na lepsze.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości