Polityka w sensie funkcjonalnym powinna być kompletna, w sensie prakseologicznym maksymalnie skuteczna. Zresztą, każda formę polityki powinna cechować skuteczność. Polityka to gra wielopłaszczyznowych, krzyżujących się interesów, kto tego nie akceptuje, lepiej niech się o polityce nie wypowiada, a już niech go Wielki Architekt broni przed czynnym w niej udziałem.
W polityce zagranicznej, jak w żadnej innej, liczy się, a przynajmniej powinno się liczyć. Chłodna kalkulacja, pragmatyczność, dyplomacja i wspólne interesy. Są to fundamenty skutecznej polityki międzynarodowej, czyli polskiej polityki zagranicznej. Ta polityka jak żadna inna wymaga ciszy. Państwa ostentacyjnie prężące muskuły na międzynarodowej scenie, których faktyczny potencjał nie pozawala im aspirować do statusu mocarstwa, muszą i są postrzegane jako impotenci w edenie nagich piękności łasych na nieskrępowane figle. Poważni gracze nie muszą przy każdej okazji podkreślać wielkości reprezentowanego państwa, epatując wielkimi słowami i wielowiekową historią. Takie zabiegi czynione są wyłącznie dla doraźnych wewnętrznych celów politycznych, nie mają jednak nic wspólnego ze skuteczną polityką zagraniczną.
Skuteczna polityka zagraniczna to budowanie wspólnych interesów: bilateralnych i wielostronnych. Tylko wspólne interesy podmiotów stanowią względnie trwały – ponieważ o trwałych mówić mógłby niepoprawny optymista lub dyletant – budulec ich poprawnych relacji. Wprzód jednak należy kontrahenta zrozumieć, określić jego cele i instrumenty do ich osiągnięcia. Te warunki musza zostać spełnione, by móc mówić o jakiejkolwiek polityce zagranicznej. Tak musimy podchodzić do Rosji, Niemiec, Stanów Zjednoczonych, Francji itd. Brak wspólnych interesów oznacza brak podmiotowości. Z iloma państwami i o jakim potencjale Rosja posiada wspólne interesy, a z iloma nasze Państwo? Jeżeli oczywistych interesów brak, należy podejmować działania, które te interesy wykreują. Muszą to być działania permanentne, podejmowane w oparciu o nadrzędną strategię moderowaną taktyką wrażliwą na bieżące wydarzenia. Wydarzenia bieżące, nie mogą negatywnie wpływać na cele strategiczne, gdyż ich wartość jest zwykle niższa. Dlatego w aktualnej sytuacji w stosunkach z Białorusią nie powinniśmy – jak sugerowano – podejmować działań ostatecznych, jak rozumiem, ostatecznych w szczególności medialnie. Państwo posiada rozmaite narzędzia by skutecznie poinformować partnera o niedoskonałości jego poczynań. Nie są to zwykle działania spektakularne, wielokroć ich skutek przychodzi wiele miesięcy po emocjonującym działaniu, ale tak być musi. Wystarczy prześledzić działania zbrojne w Pakistanie, które miały miejsce kilka miesięcy po dekapitacji Polaka. Czy była to riposta zasługująca na szacunek? Jeśli te wydarzenia można jakkolwiek łączyć, to odpowiedź była nad wyraz wymowna.
Dlatego nim zaczniemy głośno krzyczeć: hańba, zastanówmy się raz jeszcze. Weźmy przykład z dyplomatów i czasem – jak mawiał klasyk – zastanówmy się dwa razy zanim nic nie powiemy.
Pozdrawiam.
Inne tematy w dziale Polityka