RobertR RobertR
534
BLOG

Przekraczanie kolejnych granic - "95 procentowy agent SB" Macierewicz

RobertR RobertR Polityka Obserwuj notkę 12

Osobnik którego nazwiska nie warto wymieniać, niezasłużenie przez niektórych pochlebnie nazywany "cynglem", popełnił był "dzieło" w którym udowadnia, iż Antoni Macierewicz "na 95 % " był agentem SB. A w sumie patrząc po tej supertajnej jednostce jaką było Biuro Studiów MSW to wprost Moskwy...
"Dzieło" zostało rozreklamowane przez główne polskojęzyczne portale internetowe, a grillowanie Antoniego, coby było bardziej perwersyjnie, przez kilkadziesiąt minut odbyło się w Polsacie, telewizji będącej w posiadaniu tym razem potwierdzonego TW ps. "Zeg" z zasobów b. Dep. I MSW, bez udzielenia głosu komukolwiek znającemu się na materii.
Moim zdaniem granice wolności wypowiedzi zostały przekroczone, jest to typowa akcja defamacyjna, na co była zwracana uwaga przy poprzedniej publikacji tegoż samego "literata" na temat Macierewicza.
Oprócz zoologicznej nienawiści jaką darzy Macierewicza środowisko tzw. "Staliniąt" złośliwie nazywanych przez niektórych "Żydokomuną", a przeze mnie Eurokomunistami, moim zdaniem dochodzi w tej sprawie przedwyborcza kampania propagandowa nieco zmieniająca dotychczasową narrację przedwyborczą ośrodków tzw. "antyPIS-u".
Już nie tylko afera KNF, gdzie sugeruje się wprost "zobaczcie oni też kradną" niezależnie od barw partyjnych, teraz mówi się
"wszyscy współpracowali z SB", wszyscy są umoczeni. Ten socjotechniczny zabieg ma na celu wzmocnienie bojowej postawy "żelaznego elektoratu", oraz zasianie niepewności w obozie przeciwnika.
Dobrze rzucone g... zawsze się gdzieś przylepi.
Nie zadbano nawet o zachowanie jakichkolwiek proporcji.
Zarzuty o agenturalność wysuwane przez tzw. zwolenników lustracji jeśli dobrze pamiętam zawsze miały jakieś podparcie w dokumentacji SB, czy to była tylko rejestracja i dokumenty ewidencyjne, czy też zachowana dokumentacja aktowa.
W przypadku Wałęsy przed ujawnieniem "polisy" Czesława K. było sporo dokumentów świadczących o agenturalnej przeszłości b. prezydenta, a jednak chór obrońców śpiewał nakręcany przez media z wielu kluczy: fałszywki, nieprawda, może rozmawiał ale dzięki niemu mamy wolność. Nawet po ujawnieniu kompletnych akt TW "Bolek" twierdzono że sfałszowane, a nawet jak był to co z tego, i tak bohater "naszej wolności".  
Oni jednakże uważają, jak powiedział klasyk :"nam wolno więcej".
Dla "ciemnego ludu" można wymyślić wszystko, tak jak Kurski wciska swojemu ludowi momentami łopatologiczny i męczący przekaz propagandowy prawie w stylu KRLD, tak KOD-owcy i Lemingi dowiedzą się z wyżej wymienionego "dzieła" że Macierewicz w latach 80-tych był agentem SB.
Bez wdawania się w szczegóły metodologiczne coby nie znających się na materii nie zanudzać kilka pytań:
 
- gdzie jest zapis z dziennika rejestracyjnego o rejestracji Macierewicza jako TW, numer rejestracyjny, pseudonim, data, jednostka rejestrująca ?
- gdzie jest ewentualny zapis z dziennika archiwalnego o złożeniu akt TW do archiwum ?
- co się stało z ewentualnymi aktami - protokoły brakowania, gdzie zniszczono ?
- gdzie są wpisy z dzienników koordynacyjnych MSW o ewentualnej rejestracji ?
- czy po rejestracji przez Biuro Studiów MSW rzeczywiście nie prowadzono dalszego rozpracowania i był "pod ochroną" tej instytucji ?

Pytań mam oczywiście więcej.
Odpowiedź można znaleźć w katalogu "R" IPN : https://katalog.bip.ipn.gov.pl/informacje/13695?katalog=2
taką biografią w dokumentacji SB może się w Polsce pochwalić bardzo niewiele osób.

Na marginesie; po to niektórym jest potrzebna likwidacja IPN, będzie można rzucać oskarżenia na przeciwników politycznych i ich gnoić, nikt nie sprawdzi. A niektórzy "nasi" działacze i funkcjonariusze SB zostaną okrzyknięci w nowej historiografii "Konradami Wallenrodami PRL-u" mimo "niekorzystnej" dokumentacji, pełny "ekumenizm" w zależności od aktualnych potrzeb, pomieszanie z poplątaniem, kat z ofiarą w nowych rolach.

W dużym skrócie: wszystko co ten osobnik napisał jest kłamstwem, nawet nie insynuacją. Nie zadbał o pozory, nawet się o to nie starał. Odpowiadając na powyższe pytania takich dokumentów nie ma, a Macierewicz w ramach SOS/SOR/KE krypt. "Macek" był rozpracowywany od lat 70-tych do końca istnienia PRL-u. Akta się zachowały w 6 tomach.
Nie ma też żadnych cudownie odnalezionych nowych dokumentów, których nikt nie chciał zbadać.
Niemal każdy działacz czołówki opozycji był w latach 80-tych rejestrowany i kontrolowany operacyjnie przez Biuro Studiów MSW i podległe mu Inspektoraty w terenie. Dla przykładu w Zakopanem nawet osoba mająca sporadyczne kontakty z Wałęsą i Mietkiem Wachowskim, udzielająca mu noclegu  wakacyjnego była rejestrowana przez Inspektorat II. Miało to na celu kontrolę operacyjną głównych działaczy w ramach jednej jednostki SB, oraz nadzór nad jednostkami prowadzącymi rozpracowanie poszczególnych osób w terenie. Nie bez znaczenia była też po 1984 sprawa funkcjonariusza SB Adama Hodysza, zakonspirowanie przed terenowymi jednostkami SB zainteresowań operacyjnych w ramach wydzielonej struktury typu Inspektoraty dot. operacyjnie ważnych osób miało na celu ograniczenie ryzyka kolejnej tego typu "wpadki".
Przykładowe rejestracje w kategorii "zabezpieczenie" przez Biuro Studiów i Inspektoraty: Frasyniuk, bracia Kaczyńscy, Borusewicz, Komorowski.
Ten ostatni jest wręcz wzorcowym przykładem zabezpieczenia Biura Studiów, gdyż wszelkie inne rozpracowania tego aktywnego działacza opozycji antykomunistycznej kończą się w 1983, od tego momentu do końca PRL-u zostaje tylko "zab." Więc co mam napisać książkę że Komorowski był w latach 80-tych agentem SB bo miał teściów z SB i rejestrację typu "zab." Biura Studiów MSW?
Niezależnie od mojego stosunku do b. prezydenta reakcja na tego typu paszkwil, jeśli by dotyczyła jego osoby, byłaby identyczna jak w przypadku Macierewicza. Można się z nim nie zgadzać, snuć różne opinie na temat jego teściów, na ile pomagali, ale nazywanie go agentem SB czy wręcz Moskwy uznałbym na podstawie tego co się zachowało w archiwach po b. SB za najzwyklejszą karygodną hucpę.
Dalsze przesuwanie granic pogardy doprowadzi do tego że pojęcie prawdy stanie się w bieżącej walce politycznej i opluwaniu przeciwnika zupełnie bezużyteczne (chyba już się staje).
Mam tylko na koniec pytanie co robi IPN i jego dobrze płatne stanowiska kierownicze dla tzw. "komunikacji" skoro publicznie osoba wpisana do katalogu "R" zostaje nazwana agentem SB, a zgodnie z zapisami art. 52a pkt. 7 ustawy taka osoba w katalogu absolutnie być nie może. Gdzie stanowisko. Rozumiem lepiej otworzyć nową placówkę za budżetowe pieniądze w USA, proponuję jeszcze w Australii, albo w Nowej Zelandii coby można darmowo niemal całemu kierownictwu polatać na kilka tygodni w egzotycznych kierunkach, wysłać tam paru znajomych na dobrze płatne diety, odebrać wysokie premie za ciężką pracę, dalej udawać że wszystko działa jak należy, a potem można olać nadzór nad zrobieniem dobrej analizy dot. komunistycznych patronów ulic w Warszawie, żeby z kretesem  się skompromitować przed sądem który tylko czekał na taki prezent.
Dziwię się też postawie samego zainteresowanego, wydaje mu się że przemilczenie prowokatora załatwi sprawę, ale przy masowości kolportażu skali insynuacji i kłamstw gdzie nie tylko coś typu "GW" lub "Oko press" publikuje, każdy normalny sąd powinien zasądzić od pomawiającego spore odszkodowania. Wystarczy popatrzeć na niedawne perypetie W. Gadowskiego z Kulczykami, w dość prostej sprawie, gdzie sąd nie miał żadnej litości dla pozwanego na kwotę która musiała zaboleć    



RobertR
O mnie RobertR

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka