Rybitzky Rybitzky
51
BLOG

Polityka katyńska

Rybitzky Rybitzky Polityka Obserwuj notkę 34

Szczególny tragizm zbrodni katyńskiej polega na tym, że przez siedem kolejnych dekad nieustannie służy ona do doraźnych celów politycznych.

Sam mord był elementem chłodno zaplanowanej polityki Stalina wobec Polski. Jak się miało okazać, wyeliminowanie ważnej części polskiej elity było jego doskonałym posunięciem. Wcześniej jednak zwłoki polskich oficerów wykorzystali w 1943 roku Niemcy pragnąc doprowadzić do rozpadu bloku Aliantów. Lecz nie docenili cynizmu zachodnich przywódców, których w tym momencie los Polaków mało już obchodził. Za to Sowieci wykorzystali okoliczności i zerwali kontakty z rządem RP zarzucając mu dodatkowo współpracę z nazistami. Otworzyło to komunistom drogę do sformowania własnego rządu dla Polski.

Po wojnie, gdy w naszym kraju panowało niepodzielnie kłamstwo katyńskie, tematem zbrodni zajęli się Amerykanie. W 1943 roku Katyń ich zbytnio nie interesował – w 1952 owszem, bo przez USA przetaczała się właśnie fala antykomunizmu. Specjalna komisja senacka badała sprawę sowieckiego ludobójstwa na Polakach. Lecz gdy tylko okazało się, iż to McCarthy jest w Ameryce tym złym, o sprawie zapomniano.

Wydawać by się mogło, że koniec komunizmu i upadek ZSRS pozwoli odpocząć duchom katyńskich ofiar, ale nie. Z jednej strony Polacy przez lata robili niewiele by upamiętnić swoich wymordowanych oficerów, a z drugiej – Rosjanie nadal wykorzystywali zbrodnię do celów politycznych.

W zależności od kierunki polityki wewnętrznej i zagranicznej Moskwa do mordu się przyznawała, a raz nie. Przez ostatnie dwadzieścia lat zmieniała swoje stanowisko kilkukrotnie. Gdy pod panowaniem Putina Rosja urosła w siłę zaczęto nawet powracać do starych kłamstw.

I oto nagle prezydent Putin stwierdził łaskawie, iż „Katyń jest zbrodnią stalinowską”. Już pomijam fakt, że takie sformułowanie jest rosyjskim odpowiednikiem niemieckiego „w Auschwitz zabijali naziści”. Rzecz w tym, że Putin nie powiedział tego w świetle kamer i przed tysiącem dziennikarzy (jak wiemy, lubi tak przemawiać). Nie, on to szepnął na ucho premierowi Tuskowi, gdy ten był kilka dni temu w Moskwie. I Radek Sikorski każe się nam z tego cieszyć.

A ja mam wrażenie, że ofiary Katynia znów są wykorzystywane polityczne. Co najbardziej haniebne – nawet nie przez Rosjan, a przez samych Polaków. Rząd popadł w kłopoty z powodu swojego niezdecydowania (czy raczej zbytniego zdecydowania) w sprawie Kosowa, więc rzuca na żer dziennikarzom to, co akurat ma pod ręką: zwłoki z katyńskich grobów.

Rybitzky
O mnie Rybitzky

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka