Spór kreacjonistów z ewolucjonistami dotyczy podstawowej kwestii - w jaki sposób i dlaczego znaleźliśmy się na tym świecie. Czy jesteśmy efektem celowego działania Boga, czy też po prostu kolejnym etapem procesu ewolucji?
Niektórzy próbują łączyć te obie koncepcje - tak powstała teoria „inteligentnego projektu". Według jej zwolenników proces ewolucji jest kierowany przez Boga. Pozostaje jednak pytanie - jaki cel miał Bóg w tworzeniu np. dinozaurów? Czy to był jakiś eksperyment? Ale po co Bóg miałby eksperymentować? Przecież jest wszechmogący i nieomylny.
Fakt istnienia procesów ewolucyjnych, jakby tego nie próbowali tłumaczyć duchowni, jest dla wierzących dużym problemem. To człowiek jest tym obrazem Wszechmogącego, czy też raczej kuzynem małpy? Nawet gdy nie spędzamy całych dni na filozoficznych rozważaniach, to jednak sama znajomość teorii Darwina (jak i innych naukowych odkryć) zasiewa w głębi naszych dusz ziarno zwątpienia.
Trudno bowiem to wszystko tak gładko połączyć. Jeśli nie było kreacji, a jedynie ewolucja - to równie dobrze może nie być Boga. Żadna część Biblii nie odbiega od rzeczywistości tak bardzo, jak jej pierwsze słowa - a przecież równocześnie to one właśnie stanowią o fundamencie wiary.
Osobiście uważam, iż to by było zbyt proste - gdybyśmy mieli pewność Kreacji. Nasze życie jest rodzajem próby, a kości dinozaurów to jeden z jej elementów.
Inne tematy w dziale Polityka
