Minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski złożył rezygnację (został zdymisjonowany?). Przed chwilą zakończyła się konferencja byłego ministra, podczas której powiedział m. in., że to wszystko wina… rodziny Olewników.
Tak właśnie Ćwiąkalski powiedział – porwanie miało miejsce wiele lat temu, więc Olewnikowie mieli czas robić w tej sprawie hałas wiele lat temu, a nie akurat teraz. Jakby problemem nie było właśnie to, iż rodzina porwanego i zamordowanego Krzysztofa Olewnika przez lata trafiała ma mur niechęci. Zwłaszcza w czasach SLD.
Dziennikarze, rzecz jasna, nie zwrócili uwagi na zaskakujące słowa Ćwiąkalskiego. Zamiast tego woleli się go dopytywać, czy do dymisji został skłoniony przez ataki opozycji. Tak jest, drodzy reporterzy, PiS rządzi nadal. Przynajmniej według was.
Zresztą, zdaniem byłego ministra PiS chyba też nadal rządzi, a przynajmniej Zbigniew Ziobro. Ćwiąkalski poświecił swemu poprzednikowi przynajmniej połowę czasu konferencji. Ziobro to, Ziobro tamto… Ten człowiek ma obsesję. W kontekście dzisiejszej konferencji „afera laptopowi” nie dziwi.
A podsumowując słowa Ćwiąkalskiego krótko: jego zdaniem nic się nie stało. Nie widzę w tym swojej winy, powiedział.Więźniowie się wieszają, a wszelkie procedury zostały zachowane. Premier go zwolnił z powodów wizerunkowych (więc to jednak nie była rezygnacja?).
Można by się cieszyć, że tak nieudolny i zaślepiony minister odszedł z rządu. Tylko z radością trzeba poczekać do czasu nominacji jego następcy. Bo tam, na horyzoncie, widać już… Julię Piterę?
Inne tematy w dziale Polityka
