Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
144
BLOG

Pocztówka z Korei czyli wojny nie będzie

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Nie uważam siebie za żadnego proroka, ale po pobycie w Korei Południowej dwa miesiące temu napisałem artykuł do „Nowego Państwa”: Pocztówka z Korei czyli wojny nie będzie, w którym postawiłem tezę, że na pewno nie będzie ani III wojny światowej, ani wojny w ogóle. Po ostatnim spotkaniu Donalda Johna Trumpa z północnokoreańskim dyktatorem jest pewne, że wychodzi na moje.

Oto tekst artykułu opublikowanego w majowym numerze „Nowego Państwa”:

Na rządowym budynku na granicy obu Korei, po stronie Zachodu- czyli Południa- napis, który mówi wszystko: „End of separations. Begining of unifications”. Tak, celem Seulu jest zjednoczenie obu państw koreańskich, tyle że ma to być kraj wolności, a nie komunistycznej dyktatury. Reżim Kim Dzong Una w Pjongczangu zaniechał już chyba tego, co stało u podstaw agresji zbrojnej w 1953 roku czyli okupacji południowej części Półwyspu Koreańskiego. Północ walczy o przetrwanie, a Kim Dzong Un chyba wyciągnął wnioski z upadku Muammara Kadafiego w Libii czy Saddama Husajna w Iraku. Tamci jednak nie mieli broni atomowej i nie mogli nią straszyć „światowego żandarma” jak europejska lewica często określa USA. Co prawda Kadafi miał nawet dość zaawansowany program nuklearny, ale w wyniku negocjacji z Zachodem wszystko zniszczył lub oddał i dostał za to olbrzymie środki finansowe – tyle,ze pozbawił się jednocześnie  parasola. Dyktator komunistycznej Korei, który już  zgładził  stryja i przyrodniego brata pokazuje, że nie ma skrupułów, gdy chodzi o utrzymanie władzy.

Stacja kolejowa Dorasan jest ostatnią na terytorium Korei Południowej przed granicą z KRLD to najbardziej na północ wysunięty dworzec południowokoreański. Tuż za granicą, już po „złej stronie mocy” jest wioska Kijung Dong. Domków nie ma tam w nadmiarze. Za to znajdują się one w cieniu gigantycznej flagi Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej. Ponoć jest to czwarta co do wielkości flaga państwowa na świecie . Mieszkańcy z komunistycznej Północy mają sztandar na olbrzymim masztem , ale nie za bardzo mają co jeść. Za to ci z najdalej wysuniętej w kierunku granicy obu Korei  południowokoreańskiej wioseczki Daesung Dong liczącej ledwie 200 mieszkańców nie płacą podatków, zatem starcza i na jedzenie, i na godne życie.

Jestem w strefie zdemilitaryzowanej. Byłem tu już raz, przed rokiem, ale dziś pokazują mi więcej. W środku jest tu też, o czym mało kto wie, strefa demarkacyjna. Góry Churduuk i Dukmul są tuż przy granicy między kapitalistyczną Koreą Południową a komunistyczną Koreą Północną. Między krajem, gdzie ludzie umierają w obozach koncentracyjnych, zwanych obozami pracy, ale też po prostu z głodu oraz wolnym krajem wolnych ludzi, gdzie największym problemem jest korupcja, za którą skazuje się nawet prezydentów.

Ląduję z Tokio w Seulu, na lotnisku Gimpo. Do stolicy Korei są połączenia z Warszawy, co z dumą eksponuję w rozmowach z moimi zachodnimi kolegami. Nie wszyscy z nas wiedzą, że to nie wielkie Chiny i nie zindustrializowana i bogata Japonia, ale właśnie 50-milionowa Korea Południowa jest największym inwestorem z Azji w naszej ojczyźnie. Spotykam się z ministrem obrony „ROK” (angielski skrót od „Republiki Korei”) ‒ z racji oczywistych (zagrożenie ze strony komunistycznego sąsiada) to jeden z najważniejszych ludzi w rządzie Sung Yung Mo. Ministrowie obrony często są bardziej konkretni niż szefowie parlamentu – i tak jest w tym przypadku. Za to, jak od każdego sejmowego marszałka, od przewodniczącego Zgromadzenia Narodowego Korei Czung Sje-Kjuna bije majestat władzy.

Rozmawiam tez  z ministrem „do spraw zjednoczenia” Czo Njun Kjin. W tym resorcie pracuje od 40 lat, piął się po wszystkich szczeblach kariery i mam na końcu języka pytanie czy jego wnuki też będą żyły w kraju, w którym ten resort funkcjonuje? Oznaczałoby to, że Korea wciąż będzie podzielona. Z badań wynika, że zwłaszcza młodzi Koreańczycy wolą pokojową koegzystencję niż walkę o jedność, która może skończyć się militarną konfrontacją. „Better red than dead”?

Czy Warszawa będzie miejscem spotkania, które rzekomo ma ocalić świat przed III wojną światową? Chodzi o szczyt Donald Trump - Kim Dzong Un? Cóż, stolica Polski ma już pewne tradycje, skoro wylewała oliwę na wzburzone wody konfliktu między bratnimi ZSRS  a ChRL (1956). Dodatkowo jako jeden z niewielu krajów Zachodu mamy u siebie ambasadę KRL-D, a Rzeczpospolita wysyła oficerów na stałą misję w Korei Południowej, gdzie jesteśmy obecni od zakończenia wojny koreańsko-koreańskiej razem ze Szwecją i Szwajcarią. Taki klucz, bo miałyby to być państwa, które nie brały udziału w wojnie obu Korei po żadnej ze stron...



historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka