W Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie dochodziło do nadużyć.
W Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie dochodziło do nadużyć.

Afera z mobbingiem w Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie. Są zgłoszenia

Redakcja Redakcja Teatr Obserwuj temat Obserwuj notkę 26

Do rzeczników ds. etyki Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie wpłynęły cztery zgłoszenia, dotyczące różnego rodzaju nadużyć, w tym mobbingu. Zakończono sprawdzać trzy sprawy, jedna jest w toku. 

Rektor Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie i aktorka Dorota Segda potwierdziła, że rzecznicy ds. etyki, do których wpłynęły oficjalne zgłoszenia, działają tam od kwietnia 2020 roku. 

Wyjaśniają oni też sprawę opisaną w mediach społecznościowych przez jednego ze studentów uczelni ws. zatrudnionego pedagoga.

PAP zapytała Segdę, czy pod specjalny adres mailowy, zamieszczony w niedawnym oświadczeniu władz działającego w strukturach AST Wydziału Reżyserii Dramatu zgłosiły się osoby, które doświadczyły przemocy. Rektor odparła, iż do czwartku wpłynęło jedno zgłoszenie.

Uczelnia nie złożyła jakichkolwiek doniesień do organów ścigania. - Same sygnały nie podlegają przekazywaniu policji czy prokuraturze, natomiast złożenie zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa wymaga od podmiotu zgłaszającego posiadania uzasadnionego podejrzenia co do możliwości jego popełnienia - wskazała Segda.

Znana aktorka przypomniała także, że w ub. r. powołana została zewnętrzna rzeczniczka ds. etyki. Będzie ona "przyjmowała zgłoszenia od osób poszkodowanych, które wolałyby je powierzyć osobie zaufanej, ale niezwiązanej z żaden sposób ze strukturami uczelni".

Akademia planuje także m.in. cykliczne warsztaty antymobbingowe. Podobne zajęcia, skierowane do pedagogów i studentów AST, odbyły się już w 2020 r. W tym czasie powołani zostali także rzecznicy ds. etyki oraz ich zastępcy, działający w Krakowie, Wrocławiu i Bytomiu (w dwóch ostatnich miastach mieszczą się filie krakowskiej AST). Wtedy też wprowadzony został kodeks etyki i zatwierdzony przez samorząd studencki regulamin funkcjonowania rzeczników. Z kolei w roku 2019 powołany został zespół ds. opracowania dokumentacji dotyczącej przeciwdziałania dyskryminacji i mobbingowi, w którego skład weszli m.in. nauczyciele akademiccy i studenci.

W połowie marca br. absolwentka łódzkiej Szkoły Filmowej Anna Paliga upubliczniła oskarżenia o nadużycia i przemoc stosowaną wobec studentów tej uczelni. Z nazwiska wymieniła pedagogów, w tym byłego rektora, którzy podczas pracy z przyszłymi aktorami mieli dopuszczać się aktów przemocy słownej i fizycznej.

Po wpisie młodej aktorki w mediach społecznościowych i przestrzeni publicznej zamieszczono dziesiątki wpisów absolwentów szkół teatralnych. Dzielili się oni swoimi doświadczeniami, niejednokrotnie wskazując przy tym na konkretne sytuacje, w których miało dochodzić do nadużyć, a także osoby z imienia i nazwiska. Poszkodowani byli studenci zwracali uwagę nie tylko na słowne i fizyczne ataki, ale także na to, że niejednokrotnie fakt stosowania przemocy miał być ukrywany. Głos zabrali zarówno młodzi aktorzy, którzy szkoły skończyli niedawno, jak i ci, którzy ich mury opuścili już lata temu.

- Znam ten strach i znam ten wstyd, znam to upokorzenie i poczucie bezwartościowości! Wszyscy się baliśmy i tylko niektórzy uciekli; byłem jednym z nich! - napisał Dawid Ogrodnik. - Byłam świadkiem ataków słownych i fizycznych na studentów. Dotyczyły nie tylko oceny wykonywanych zadań aktorskich, ale też wyglądu, orientacji seksualnej, czy nawet znaku zodiaku - relacjonowała z kolei Wiktoria Wolańska. Oba wpisy odnoszą się do zachowania tej samej pedagog. Nadużycia, których miała się ona dopuszczać, opisała też Magdalena Osińska. To pod jej adresem wykładowczyni miała wykrzykiwać: "przez takich jak wy było Auschwitz", a następnie mówić: "płacz, płacz, lubię jak małe dziewczynki płaczą".

Z kolei Zofia Wichłacz, która - jak sama napisała - w warszawskiej Akademii Teatralnej "wytrzymała" tylko jeden semestr, ujawniła, że w tym czasie była świadkiem "wielu sytuacji poniżania, nękania, a nawet molestowania studentów". - Czułam, że z każdym tygodniem, miesiącem spędzonym w tej instytucji zamykam się bardziej, staje się bardziej lękliwa, wycofana, przerażona - przekazała aktorka.

Traumatyczną dla siebie sytuację opisała także Joanna Koroniewska, która wspomniała o tym, jak zmuszono ją do uczestniczenia w przygotowaniach do spektaklu dyplomowego, kiedy opiekowała się ciężko chorą matką. - Oczywiście tego samego dnia, którego wyjechałam na próbę do Łodzi, moja mama umarła. W hospicjum. W samotności - napisała. - Takich traumatycznych historii są dziesiątki. Ale niech lepiej opowiedzą o nich inni - podkreśliła.

GW

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura