27 stycznia br. łódzki sąd ogłosił wyrok w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci Tomasza Jochana, poprzez niedopełnienie obowiązków z zakresu bezpieczeństwa i higieny pracy. Pięć osób z dyrekcji, kierownictwa zmiany i sekcji fabryki "Indesit" zostało skazanych na kary od roku do dwóch lat pozbawienia wolności. Wyrok jest łagodniejszy, niż żądała prokuratura - dyrektor fabryki, dyrektor d/s produkcji i kierownik zmiany otrzymali po roku pozbawienia wolności w zawieszeniu, a właśnie dla nich prokuratura domagała się wyższych kar: pozbawienia wolności bez zawieszenia. Jak to zwykle, karani są raczej bezpośredni wykonawcy (dwaj kierownicy sekcji), niż ci, których polecenia realizowali.
Wyrok za zbyt łagodny uznał Konrad Malec z redakcji "Obywatela", zachęcam do przeczytania jego znakomitego tekstu sprzed ponad czterech lat. Tu tylko cytat
Trzy dni po wypadku Indesit zorganizował spotkanie kondolencyjne dla rodziny. Szefowie zapewniali o przyjaźni i szacunku, jakim darzono Tomka, mówiono, że właśnie miał awansować, że był dla nich jak brat. Po spotkaniu, gdy państwo Jochanowie zbierali się do domu, z pokoju obok usłyszeli rozmowę: „Przecież to tylko dwudziestoletnia gówniara, która nic nam nie zrobi. Dać jej trochę pieniędzy, niech się zamknie”.
Ale "dwudziestoletnia gówniara" (wdowa po Tomaszu) się nie zamknęła. Dla wyegzekwowania sprawiedliwości nawet zatrudniła się w fabryce "Indesit", by zbierać dowody dalszego łamania przepisów bezpieczeństwa.
Inne tematy w dziale Polityka