Czuję się trochę zakłopotany, główny amant kraju pan Donald wyznał dzisiaj publicznie swą miłość do mnie. Przyznam się, że jestem zdeprymowany, bo miłość polegająca na wybebeszaniu, dożynaniu i patroszeniu jest mi cokolwiek obca. Nie tam, żebym nie lubiał POeksperymentować, ale iść na całość i szczeznąć w miłosnym uniesieniu pod scyzorykiem PO, to trochę jak dla mnie za dużo uniesień. Tak na serio, to te amory jednostronne mogę tylko tak spuentować, stawiają wszystko na jedną kartę, nie ma zmiłuj się, to być albo nie być okrągłego stolika i spasionej kreski. W związku z zaistaniałą sytuacją, czując się wilczkiem, którego otacza naganka, proszę o pomoc pozostałych członków watahy, obstawiajcie wszystkie lokale wyborcze i patrzcie im na łapy. I jeszcze jedno, tak na marginesie, głosując na Komorowskiego robisz przykrość PO, całkiem możliwy finisz będzie z wariantem geniusza Karpat i mówię to pół żartem, pół serio, albo i nie. By żyło się lepiej, gdy będzie lepiej.
Inne tematy w dziale Polityka
