wschood wschood
535
BLOG

Okupacja: fakty i mity [Jeńcy wojenni - wrogowie]

wschood wschood Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Jeńcy wojenni - wrogowie

W najgorszym położeniu po Żydach i Cyganach znajdowali się sowieccy jeńcy. W czasie Blitzkriegu nie interesowano się ich losem. Umierali z głodu, chorób, ginęli podczas egzekucji. Było to całkowicie zgodne z planem Hitlera dotyczącym zmniejszenia liczby ludności słowiańskiej do kilkudziesięciu milionów. Prawie dwie trzecie sowieckich jeńców, czyli około cztery miliony ludzi nie dożyły końca wojny.

Ponieważ Związek Sowiecki nie podpisał Konwencji Genewskiej o Traktowaniu Jeńców Wojennych i po rozpoczęciu Wielkiej Wojny Ojczyźnianej odmówił respektowania jej dwóch bardzo ważnych warunków wymiany list jeńców i prawa do otrzymywania przesyłek z ojczyzny za pośrednictwem Międzynarodowego Czerwonego Krzyża Hitler zdobył dzięki temu doskonały pretekst do nieprzestrzegania zobowiązań Konwencji wobec milionów sowieckich jeńców. Mógł praktycznie legalnie ich głodzić. Naziści chcieli w ten sposób znacząco zmniejszyć liczbę „nie aryjskiej” ludności słowiańskiej. Czerwonoarmiści, którzy trafili do niewoli zostali pozbawieni nie tylko pomocy z Ojczyzny lecz również jakiejkolwiek ochrony prawno-międzynarodowej. Niemcy rozstrzeliwali ich z dowolnego powodu lub zupełnie bez przyczyny licząc na to, że zwycięstwo Rzeszy unieważni ich zbrodnie.

Podkreślę przy tym, że Stalin popierał okrucieństwo wobec jeńców niemieckich. Wizją nieuchronnych represji ze strony Niemiec chciał wzbudzić w czerwonoarmistach nienawiść do wroga i zniechęcić ich do oddawania się do niewoli. Wprost zalecał swoim generałom, aby jeńców rozstrzeliwano. Dowodem na to jest jego rozmowa z dowódcą Frontu Odwodowego Żukowem z 4 września 1941 roku. Żukow zakomunikował: „dzisiaj przeszedł na naszą stronę niemiecki żołnierz, który zeznał, że rozbita 23. Dywizja Piechoty dziś w nocy została zastąpiona 267. Dywizją, tam też zauważył on jednostki SS”. Stalin zareagował na to w zdumiewający sposób: „Nie ufajcie zbytnio jeńcom, wypytacie go szczegółowo, a potem rozstrzelajcie”. Jak widać Wódz Naczelny nakazywał zabijać nie tylko jeńców, lecz nawet uciekinierów, podczas gdy władze niemieckie nie stosowały żadnych represji wobec sowieckich zbiegów.

Przytoczę jeszcze kilka przykładów. Pod koniec lipca 1941 roku pod Mikołajowem żołnierze Wehrmachtu znaleźli kilka ciał Niemców, spalonych żywcem. Członkowie NKWD postarali się, by ofiary cierpiały jak najdłużej: przywiązali nieszczęśników do drzew i oblali benzyną tylko dolną część ciała. W odwecie Niemcy rozstrzelali 400 sowieckich jeńców. W Melitopolu w piwnicy miejscowego NKWD odkryto trupy niemieckich wojskowych, którym w narządy płciowe wetknięto szklane rurki, a następnie rozbito je młotkiem. Żołnierze „Leibstandarte SS Adolf Hitler”, którzy wkroczyli do Taganrogu 17 października 1941 roku odkryli w budynku miejscowego NKWD sześć oszpeconych trupów. W odpowiedzi esesmani rozstrzelali prawie 4 tysiące jeńców.

           Gdy pod koniec grudnia 1941 roku wojska sowieckie wylądowały na Półwyspie Kerczeńskim żołnierze rozprawili się z pojmanymi niemieckimi rannymi. Manstein, dowódca 11. Armii, raportuje: „W Teodozji (którą wojska niemieckie niebawem odbiły – Autor) bolszewicy zabili naszych rannych, znajdujących się w szpitalach wojskowych, natomiast część z nich, leżących w gipsie, zaciągnęli na brzeg morza, oblali wodą i pozostawili na lodowatym wietrze, aby zamarzli”. W Kerczu jednemu niemieckiemu lekarzowi wyciągnięto język i przybito gwoździami do stołu. Barbarzyńskie egzekucje jeńców sankcjonował przedstawiciel Stawki Naczelnego Dowództwa na Froncie Krymskim, zastępca narkoma obrony [ludowego komisarza obrony - przyp.tłum.] i szef GławPURa [Gławnoje Politiczeskoje Uprawlienije Główny Zarząd Polityczny - przyp. tłum.] L. Z. Mechlis, który twierdził, że „w mieście Kercz prawie 7 tysięcy osób cywilnych (z dziećmi włącznie) zostało rozstrzelanych przez potworów faszystów. Krew ścina się w żyłach ze złości i pragnienia zemsty. Jeńców – faszystów rozkazuję zabijać”. 

           Można przytoczyć o wiele więcej równie wiarygodnych zeznań o niemieckich okrucieństwach wobec jeńców sowieckich. Tu nie ważne są cyfry, ale tendencja. Stalin od samego początku wojny traktował jeńców niemieckich tak, jak Hitler sowieckich, tyle tylko, że jeńców sowieckich było znacznie więcej. 16 sierpnia 1941 roku sowiecki wódz wydał rozkaz Nr 270 narkoma obrony. Rozkaz przewidywał rozstrzeliwanie wszystkich podejrzewanych o zamiar poddania się do niewoli, a ich rodziny „pozbawianie pomocy i wsparcia ze strony państwa”. Dowódca Frontu Leningradzkiego G. K. Żukow poszedł jeszcze dalej, kiedy 28 września 1941 roku szyfrogramem Nr 4976 nakazał swoim podwładnym: „Uświadomić wszystkim, że całe rodziny tych, którzy poddadzą się wrogowi będą rozstrzelane, a po powrocie z niewoli oni sami również zostaną straceni”. Przy dosłownym potraktowaniu rozkazu oznaczało to zabijanie także niemowląt! Na rozkaz Nr 270 i rozporządzenia w rodzaju szyfrogramu Żukowa Niemcy zareagowali artykułami propagandowymi w prasie wojskowej. 21 czerwca 1942 roku członek Rady Wojennej Frontu Wołchowskiego A. I. Zaporożec wysłał do Malenkowa, Szczerbakowa, Berii i  Poskriebyszewa przetłumaczony artykuł z niemieckiej gazety „Die Front” z 10 maja 1942 roku pod wymownym tytułem „Jeńcy wojenni wrogowie. Jak Stalin traktuje swoich żołnierzy”. Było tam dosyć słuszne twierdzenie: „Sowieci traktują jeńców jak zdrajców. Zrezygnowali z traktatów międzynarodowych, podpisanych przez wszystkie cywilizowane państwa – nie istnieje wymiana ciężko rannych, nie ma kontaktu pocztowego pomiędzy jeńcami i ich krewnymi. Teraz sowieci poszli jeszcze dalej w tym kierunku zaczęli podejrzewać wszystkich tych, którzy uciekli, lub innymi sposobami wrócili z niewoli (tak zwanych „okrużeńców”, wśród których wielu Niemcy uwolnili. Ukrywali oni fakt przebywania w niewoli – Autor).

           Nie bezpodstawnie władze sowieckie boją się, że każdy, kto znalazł się po tamtej stronie „socjalistycznego raju” pojmie bolszewickie kłamstwo, gdy tylko wróci do ZSRR. W każdej takiej osobie widzą niebezpiecznego antysowieckiego propagandzistę”.

           Mówiono tu też o obozach filtracyjnych dla byłych jeńców: „Na rozkaz ludowego komisarza obrony wszyscy, którzy wrócili z niewoli traktowani są jako „byli” wojskowi i wszystkich pozbawia się stopnia wojskowego bez sądu i śledztwa. Zakładane są dla nich obozy przejściowe i obozy przesłuchań podległe NKO [Narodnyj Komissariat Oborony Ludowy Komisariat Obrony - przyp. tłum.] (…) Podczas deportacji do obozów byłym wojskowym odbiera się broń białą i palną. Rzeczy osobiste, dokumenty i listy pozostają u aresztowanych. Znaki szczególne, numery jednostki a także miejsce i czas zaginięcia wpisywane są do specjalnej książki. Więźniom zabrania się kontaktu pocztowego. Wszystkie listy przychodzące na ich nazwiska przechowywane są w zapieczętowanych kopertach w komendanturze. Aresztowani nie otrzymują ani żołdu, ani odzieży. 

           Przebywanie w obozach przejściowych i przesłuchań ograniczono do 5-7 dni. Po upływie tego czasu zdrowych przenosi się do specjalnych obozów NKWD, a chorych i rannych do szpitali polowych. Deportacja odbywa się pod nadzorem oddziałów NKWD. Po przybyciu do obozu byli wojskowi „podlegają czujnej obserwacji”. Co należy rozumieć pod tą szczególną obserwacją i gdzie ona się kończy – dziś już dobrze wiadomo”.

           Niemiecka gazeta frontowa podkreślała: „W świetle tych rozkazów i dyrektyw nie dziwi fakt, że w jednym z rejonów frontu wschodniego doszło do następującej sytuacji. W bezpośrednim sąsiedztwie pozycji niemieckich znajdował się duży obóz sowieckich jeńców wojennych. Niewielka grupa żołnierzy pilnowała około 10 000 więźniów. Sowieckie samoloty szturmowały pozycje nieprzyjaciela. W tym czasie straż powinna się wycofać i porzucić jeńców, ponieważ niemieckie wojska zajęły nowe pozycje. Pod koniec dnia oficerowie i żołnierze ku swojemu wielkiemu zdziwieniu zobaczyli, że w kierunku ich pozycji przemieszczają się kolumny nieuzbrojonych bolszewików. Grupa wysłanników zwróciła się do komendanta i oświadczyła, że cały obóz postanowił pójść za niemieckim wojskiem i prosić o wzięcie ich pod swoją opiekę w charakterze jeńców wojennych, aby w żadnym wypadku nie dopuścić do przejęcia obozu przez bolszewików.

Dowódca zezwolił im na przejście za niemiecką linię i założenie obozu w innym miejscu (…)

Z niewoli uciekają tylko nieliczni. Nieszczęście znalezienia się znowu podczas walk po stronie pozycji bolszewickich również niewielu spotyka. Z ogromnej masy jeńców wojennych powstaną w przyszłości oddziały zaciekłych i śmiertelnych wrogów Stalina i bolszewizmu.”

           Nie wiem, czy w rzeczywistości były przypadki dobrowolnego powrotu całego obozu jeńców na niemiecką stronę. Trudno uwierzyć w coś podobnego, jeśli oczywiście nie był to specjalny obóz dla dezerterów, gdzie warunki życia były bardziej znośne. Nie ulega jednak wątpliwości, że Niemcy zimą z 1941 na 1942 rok raz na zawsze stracili realną szansę stworzenia antybolszewickich pułków i dywizji z sowieckich jeńców wojennych.

 

 

wschood
O mnie wschood

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura