globalsolidarity globalsolidarity
262
BLOG

Hasta siempre comandante Che Guevara

globalsolidarity globalsolidarity Polityka Obserwuj notkę 28
Wieloznaczny, kontrowersyjny. Nie ma o nim jednej prawdy. Z tym przypadkiem jest jak z głową(bądź inną częścią ciała)-każdy ma swoją. Proponuję małą „burzę mózgów” na temat człowieka o nazwisku: Ernesto Rafael Guevara de la Serna (da się wypowiedzieć na jednym wydechu).

 Jak to się stało, że osoba, która przyczyniła się w mniejszym bądź większym stopniu do śmierci tak wielu osób( ofiary jego przywiązania do rewolucji liczone są w dziesiątkach tysięcy-liczby zbliżone do „osiągnięć” wielkich zbrodniarzy politycznych tego świata; mowa zarówno o osobach zakatowanych przez samego BOHATERA jak i na jego polecenie, no i oczywiście tych którzy zostali „skazani”, bo farsę jaką stworzono z sądzenia nie można nazwać ani sprawiedliwością, ani sądownictwem jedyna określenie które oddaje charakter sytuacji to brutalna do granic wyobraźni fuszerka) jest teraz na równi –a właściwie to nie on a reprodukcje jego zdjęcia z 1960 zrobionego przez Alberto Kordę - z takimi - możemy je już śmiało nazwać ikonami-jak obraz „Pocałunek” czy pop-artową Maryli Monroe. Jak przeniknął do zbiorowej (nie)świadomości?...Znany jest jako rewolucjonista-jeżeli już ktoś jest świadom czyją podobiznę nosi na koszulce, czapce czy butach(!) to właśnie tyle o nim wie.

‘El Comandante’(przydomek ten pojawił się najprawdopodobniej w czasie walk w Sierra Maestra będących jednym z etapów rewolucji kubańskiej) wspomógł bardzo czynnie Fidela Castro w realizacji, w latach 1956-59 ubiegłego wieku, jego planu przejęcia władzy na Kubie. Ich podobne pochodzenie(obaj to tak zwani „chłopcy z dobrego domu”- najlepiej chyba świadczą zawody w jakich mieli zaistnieć - Fidel to z wykształcenia prawnik, a Ernesto - lekarz – wybrali jednak inną drogę) uczyniło ich wielkimi rozumiejącymi się dobrze przyjaciółmi. Wybór ten nie dokonał się aksamitnie jak czechosłowacka rewolucja, w wypadku Che był to wybór dokonany w czasie walk, przemierzania lasów, w trudzie, głodzie, chłodzie czyli w warunkach godnych wielkiego rewolucjonisty, i bardzo dogodnych aby stać się później wzorem cnót, wyrzeczeń oraz waleczności. Otóż zdarzyło się tak, że musiał podjąć iście dramatyczną decyzję czy zabrać ze sobą torbę lekarską czy karabin i wybrał to drugie. I jak nie mają opiewać takiego człowieka masy rewolucyjne manipulowane przez propagandę, kogoś kto poświęcił swoje powołanie, swoje studia, misję której miał wielkie poczucie, dla ratowania wolności i ideałów rewolucji- czyli summa summarum swojej kolejnej ważnej misji. Misjonarz nad misjonarze! Decyzji swojej wcale nie żałował, dał tego dowód w jednym z porewolucyjnych już przemówień do kubańskich lekarzy wygłoszonych w jednym z pierwszych miesięcy 1959 roku[2].Wygłosił wtedy takie słowa: „Jeśli mam być szczery to odzwyczaiłem się trochę, a ściślej rzecz biorąc jestem całkowicie nieprzyzwyczajony do prowadzenia spotkań tego typu z grupą tzn. fachowców w mojej dziedzinie, ale uważam że gdyby ścieżki mojego życia pobiegły torami kariery naukowej nigdy nie dotarłbym tak daleko, nigdy nie dotarłbym tutaj”(tłum. aut. ). Jasna deklaracja kogoś kto wie czego chce w życiu i jest w tym konsekwentny-te właśnie cechy są podkreślane przez prawdziwych wielbicieli Che i czy przeciętnych zwolenników takich jak np. Benicio del Toro który zagra Guevarę w nowej Hollywoodzkiej produkcji - mówi: Che jest jednym z tych kolesi, którzy robili to, co trzeba i mówili to, co trzeba. Jest coś cool w takich ludziach. Im więcej poznaje Che, tym więcej go szanuję.” [3]

A zatem czemu nie widać na każdym kroku koszulek z Hitlerem? Albo z Leninem czy Stalinem z której strony by nie patrzeć również dokonali rewolucji - większych i na pewno (czy na pewno?) okrutniejszych. Zdobycie władzy siłą, zakorzenienie swych wzorców myślowych, postępowania, charyzma, ludzie-legendy, tylko dlaczego jedni są bardziej medialni a inni mniej...Może chodzi o urodę? Che jakby nie było do maszkar nie należał...

A poważnie mówiąc wydaje mi się, że odpowiedź leży w naturze narodów, które wydały tych bądź, co bądź wielkich ludzi. Tak to jakoś jest, że Latynosi mają skłonność do szczególnego idealizowania, mitologizowania wręcz swoich bohaterów-świetne przykłady to José Martí, Simón Bolívar czy ostatnio właśnie Guevara.

I tutaj pozwolę sobie na małą dygresję, która aż ciśnie się na usta po napisaniu powyższych zdań. Odnoszę wrażenie, że u nas w Polsce jest tendencja wręcz odwrotna –do „podkopywania” naszych bohaterów, szukania „haczyków” czy od jakiegoś czasu modnych teczek(wstydliwa, żenująca, ośmieszająca sprawa Lecha Wałęsy). Co jest gorsze, a co lepsze? Życie w błogim zakłamaniu wielbiącym bohaterów, czy też kąpanie się w bagnie, ciesząc się każdym „odkłamaniem” w naszej historii, nie mając tak nieskazitelnych herosów jak ci z odległej Ameryki?

Idąc dalej, nie do końca zgadzam się z osobami które postrzegają takie osobistości (co byśmy o nim nie myśleli wciąż nią pozostaje)jednoznacznie. To znaczy na hasło Che mówią –okrutnik i zbrodniarz-nie ulega to wątpliwości- ktoś kto bez wahania skazał na śmierć tysiące osób jak najbardziej zasługuje na takie miano i wydawałoby się, że nie może być utożsamiany niemalże z bóstwem, a jednak demokratyczne zasady i wolność słowa pozwalają hucznie obchodzić 40 rocznicę śmierci Che nigdzie indziej jak we Wrocławiu(październik ub.r. Uniwersytet Wrocławski-sic!). Bądź co bądź choć czasami ciężko w to uwierzyć Ci ludzie też są ludźmi(odkrywcze!) Też kiedyś byli młodzi dokonywali wyborów, potykali się, buntowali, szukali swojej drogi życiowej. I nie jest moim celem bynajmniej szukać argumentów na obronę Che czy usprawiedliwianie jego działań trudnym dzieciństwem(choć wcale takie nie było- urodził się w arystokratycznej rodzinie, miał „świetny start” jakbyśmy to dziś określili). Jest taki wiersz Wisławy Szymborskiej, który świetnie obrazuje to co chcę powiedzieć ma tytuł „Pierwsza fotografia Hitlera”.

Może zacytuję go tutaj aby nie narzucać swojej interpretacji. Choć już i tak w dużej części to zrobiłam...

A któż to jest ten dzidziuś w kaftaniku?

Toż to mały Adolfek, syn państwa Hitlerów!

Może wyrośnie na doktora praw?

Albo będzie tenorem w operze wiedeńskiej?

Czyja to rączka, czyja, uszko, oczko, nosek?

Czyj brzuszek pełen mleka, nie wiadomo jeszcze:

drukarza , konsyliarza, kupca, księdza?

Dokąd te śmieszne nóżki zawędrują, dokąd?

Do ogródka, do szkoły,  do biura, na ślub

może z córką burmistrza?

 

Bobo, aniołek, kruszyna, promyczek,

kiedy rok temu przychodził na świat,

nie brakło znaków na niebie i ziemi:

wiosenne słońce, w oknach pelargonie,

muzyka katarynki na podwórku,

pomyślna wróżba w bibułce różowej,

tuż przed porodem proroczy sen matki:

gołąbka we śnie widzieć – radosna nowina,

tegoż schwytać – przybędzie gość długo czekany.

Puk puk, kto tam, to stuka serduszko Adolfka.

 

Smoczek, pieluszka, śliniaczek, grzechotka,

chłopczyna, chwalić Boga i odpukać, zdrów,

podobny do rodziców, do kotka w koszyku,

do dzieci z wszystkich innych rodzinnych albumów.

No, nie będziemy chyba teraz płakać,

pan fotograf pod czarną płachtą zrobi pstryk.

 

Atelier Klinger, Grabenstrasse Braunau

a Braunau to niewielkie, ale godne miasto,

solidne firmy, poczciwi sąsiedzi,

woń ciasta drożdżowego i szarego mydła.

Nie słychać wycia psów i kroków przeznaczenia.

Nauczyciel historii rozluźnia kołnierzyk

I ziewa nad zeszytami.

 

Czy spodobałoby się samemu Che to co dzieje się teraz jego wizerunkiem i postacią?

 Myślę że spełnieniem jego marzeń byłoby radykalne postawienie sprawy. Bo trzeba wiedzieć, że ‘El Comandante’ nie lubił „letniości” dla niego coś było albo ciepłe albo zimne-nic pośredniego. Wypowiedział kiedyś takie słowa: „Umiarkowanie jest jednym z ulubionych słów kolonialistów. Powściągliwość jest cechą tych wszystkich, którzy albo się boją albo zamierzają w jakiś sposób zdradzić. Naród nie jest umiarkowany pod żadnym względem”[4]. Miał ogromne mniemanie o sobie i chyba trochę byłby rozczarowany, słysząc jak postrzega go rozumna część społeczeństwa. Jedne z jego ostatnich słów miały brzmieć: „Nie strzelajcie! Jestem Che! Jestem dla was więcej wart żywy niż martwy!”. Tak właśnie bronił się bohater i przyczyna wielu filmów, piosenek, napisów na murach, gier komputerowych...Cóż najważniejsze to mieć asa w rękawie i wyciągnąć go w odpowiednim momencie...

MnDab

 Wykorzystane i polecane źródła:

pod red. Bankowicz Marek „Historia polityczna świata 1945-2000”, Kraków 2004

Szymborska Wisława „Widok z ziarnkiem piasku”, Poznań1997

Tokarczyk Roman, „Niektóre aspekty doktryny politycznej Fidela Castro i Ernesto Guevary”, Lublin 1972

http://www.sancristobal.cult.cu/sitios/che/index.htm

http://www.miasik.net/articles/fontova2.html

http://www.polonica.net/El_commendante_zbrodniarz_Che.htm

http://www.ithink.pl/

http://www.el.che.prv.pl/



[1] Tytuł z piosenki Buena Vista Social Club o tym tytule; w wolnym tłumaczeniu ‘Na zawsze Ci wierni Komendancie Che Guevara’(tłum.aut.)

[2] dokładniej z 13 lutego tego roku, przemówienie w Colegio Médico Nacional (Państwowa Szkoła Medyczna)

[3] za: Humberto Fontova , polskie tłumaczenie Maciej Miąsik ‘Hec Guevara: 39 lat medialnego nadmuchania’-polecam!

[4] Przesłanie do młodych z 28 lipca 1960

 

 

 

 

Dostrzegliśmy konieczność powołania stowarzyszenia, które pozwoli skuteczniej pomagać osobom z tak zwanych krajów Trzeciego Świata, oraz zwiększy świadomość polskiego społeczeństwa z zakresu szeroko rozumianej tematyki misyjnej i rozwojowej. W kręgu naszych zainteresowań są głównie kraje Ameryki Łacińskiej, Afryki, Europy Wschodniej i Azji. Zapraszamy na stronę stowarzyszenia: SOLIDARNOŚĆ   GLOBALNA

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (28)

Inne tematy w dziale Polityka