Kamil Stoch podczas skoku na igrzyskach w Zhangijakou (źródło: PAP)
Kamil Stoch podczas skoku na igrzyskach w Zhangijakou (źródło: PAP)

Polscy skoczkowie bez medalu. Czy to ostatnie igrzyska Stocha?

Redakcja Redakcja Skoki narciarskie Obserwuj temat Obserwuj notkę 10
Kamil Stoch uważa, że na igrzyskach olimpijskich w Chinach zrobił wszystko na co było go stać, żałuje jednak, że nie dało to lepszych efektów. — Chciałem wywieźć z tych igrzysk coś więcej, coś namacalnego – powiedział. Polacy w składzie: Piotr Żyła, Paweł Wąsek, Dawid Kubacki i Kamil Stoch zajęli szóste miejsce w drużynowym konkursie igrzysk olimpijskich w Pekinie. Złoty medal zdobyli skoczkowie z Austrii, srebrny Słoweńcy, a brązowy Niemcy.

Na skoczni w Zhangjiakou polska reprezentacja skoczków narciarskich uzyskała w sumie 880,1 pkt. Do podium zabrakło niespełna 43 punktów. 

Piotr Żyła skoczył 118 i 125,5 m, Paweł Wąsek - 131,5 i 120 m, Dawid Kubacki 122 i 126 m, zaś Kamil Stoch - 137 i 127,5 m.

Złe warunki pogodowe były sporym utrudnieniem

Konkurs odbywał się w bardzo trudnych warunkach pogodowych. Sportowcy mieli do czynienia ze zmiennym wiatrem, który niejednokrotnie prowadził do przerw oraz silnym mrozem, który sięgał nawet 30 stopni poniżej zera. Obserwując całą rywalizację – raczej nie było drużyny, która skorzystałaby na tej loterii.

— Tam na górze nie było jakoś bardzo zimno. Jest system grzewczy, choć przy tych temperaturach on się za bardzo nie sprawdza, ale podniesie temperaturę o te dwa, trzy stopnie - dobre i to. Dało się odczuć mróz, po wylądowaniu w ogóle nie miałem czucia od połowy palców — opisywał Stoch.

Po pierwszej serii i niezbyt udanym skoku Żyły, Polska znalazła się na siódmym miejscu, co z góry postawiło skoczków w trudnej sytuacji. 

Część strat odrobił Wąsek, jednak najlepiej spisał się Kamil Stoch, który wylądował na 137. metrze.

Po wszystkich skokach Polaków w pierwszej próbie, drużyna uplasowała się na szóstym miejscu. W drugiej serii powiew optymizmu przyniósł występ Piotra Żyły, który skoczył 125,5 metra, co okazało się być bardzo dobrym wynikiem w tej grupie i zapewniło biało-czerwonym awans na czwarte miejsce, z niezbyt dużą stratą do podium.

Zobacz też:

Druga seria jednak bez przełomu

Po optymistycznym wyniku Żyły, radość Polaków nie trwała zbyt długo, bowiem po występie Pawła Wąska nasi reprezentanci spadli na piąte miejsce. Pozycja ta utrzymana została aż do skoku Stocha, który przegrał w bezpośrednim starciu z Ryoyu Kobayashim, co w efekcie przyczyniło się do kolejnego spadku – na szóste miejsce.

Stoch: chciałem wywieźć z tych igrzysk coś więcej

Stoch, który posiada w swoim dorobku trzy złote i jeden brązowy medal olimpijski, z igrzysk w Pekinie wróci bez nagrody. W konkursach indywidualnych zajął szóste miejsce na normalnej skoczni oraz czwarte na dużej. W poniedziałek wraz z Piotrem Żyłą, Pawłem Wąskiem i Dawidem Kubackim zajął szóste miejsce w zawodach drużynowych.

— Szkoda, że stać nas było tylko na to szóste miejsce. Mając w drużynie trzech mistrzów świata i Pawła (Wąska - PAP), który jest na dobrej drodze do tego, żeby być jednym z najlepszych w tej dyscyplinie, mogliśmy walczyć o ten medal. Coś w tym sezonie idzie nie tak i dzieje się wiele rzeczy niezależnych od nas, które mają wpływ na to, jak skaczemy — mówił Stoch.

Powtórka z rozrywki

Skoczek powiedział, że w poniedziałek oddał praktycznie takie same skoki jak dwa dni wcześniej podczas konkursu indywidualnego.

— Dzisiaj praktycznie powtórka z rozrywki - identyczny dzień, identyczne skoki, wszystko to samo. W drugiej serii też drobny błąd, ale wycisnąłem z tego wszystko, co się dało — oznajmił.

W sobotę do brązowego medalu zabrakło mu niewiele ponad czterech punktów. Podczas rozmów z dziennikarzami widoczne były emocje i łzy w oczach.

— Trochę mi było głupio na drugi dzień, że tak mi puściły emocje przy ludziach, w takim momencie, gdy wszyscy to widzieli. Widocznie tak musiało być. Uzbierało się tego wszystkiego aż nadto i musiało gdzieś ujść. Dobrze się stało, bo wczoraj mogłem odpocząć, zebrać się. Absolutnie nie umniejszyło to mojej miłości, mojego zapału do skakania — zaznaczył Stoch.

"Pekin to pod każdym względem najtrudniejsze igrzyska"

Stoch opowiadał o wielu problemach technicznych oraz przeciwnościach, z jakimi mierzył się podczas treningów. Zaznaczył też, że najlepsze skoki wychodziły podczas zawodów.

— To pod każdym względem najtrudniejsze igrzyska. Sporo problemów technicznych, musiałem się zmagać z przeciwnościami na treningach, najlepsze skoki wychodziły w zawodach. Warto było się męczyć. Nie mam sobie nic do zarzucenia, ale chciałem wywieźć z tych igrzysk coś więcej, coś namacalnego. Wywożę dużo doświadczenia i pełne przekonanie, że zrobiłem wszystko, co się dało. Wykonałem tutaj robotę taką, że nie dało się lepiej — mówił.

Czy dla Stocha to ostatnie igrzyska?

34-letni skoczek unikał odpowiedzi na pytanie o występ w trakcie przyszłych igrzysk w Mediolanie i Crotinie d’Ampezzo.

— Nie chcę o tym mówić. Przede mną są jeszcze wyzwania w tym sezonie, o tym tylko myślę teraz. Nie chcę mówić, czy coś się skończyło, czy nie" — odpowiadał.

Poniedziałkowy konkurs zakończył zmagania na olimpijskiej skoczni w Zhangjiakou. Igrzyska potrwają do niedzieli.

RB

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport