fot. PAP
fot. PAP

Lech pokonał ŁKS po horrorze. Roztrwoniona dwubramkowa przewaga i gol w 90. minucie

Redakcja Redakcja Piłka nożna Obserwuj temat Obserwuj notkę 1
Choć ŁKS i Lecha dzieli przepaść pod względem potencjału kadrowego oraz zajmowanych miejsc w tabeli, do meczu w Łodzi w lepszych nastrojach przystępowali gospodarze. Drużyna trenera Marcina Matysiaka po ostatnim zwycięstwie z Radomiakiem Radom (3:2) po wielu miesiącach opuściła ostatnie miejsce w tabeli ekstraklasy, natomiast walcząca o czołowe miejsca ekipa z Poznania przegrała z Puszczą Niepołomice (1:2) i na kolejną wpadkę z beniaminkiem nie mogła sobie pozwolić.

Lech ruszył do ataku i w końcu zdobył bramkę

Zgodnie z oczekiwaniami od początku spotkania inicjatywę przejęli piłkarze trenera Mariusza Rumaka, ale przez 30 minut w zasadzie nie zagrozili bramce ŁKS. Dużo lepsze okazje na objęcie prowadzenia mieli łodzianie. W siódmej minucie błąd Bartosz Mrozka, który nie złapał piłki po uderzeniu Albańczyka Engjella Hotiego, mógł wykorzysta Kay Tejan, lecz dobitka Holendra trafiła w słupek. Później bramkarz Lecha dobrze zachował się przy strzale Kamila Dankowskiego, a próby Azera Rahila Mammadova i Hotiego były niecelne.

Piłkarze ŁKS sprawiali lepsze wrażenie, jednak to goście otworzyli wynik. W 36. minucie Dawida Arndta po dobrej centrze Szweda Eliasa Anderssona uderzeniem głową pokonał Mikael Ishak.

Po stracie gola łódzka drużyna przeżywała trudne chwile, bo po urazie głowy do szpitala został odwieziony kapitan i reżyser gry ŁKS Hiszpan Dani Ramirez. Do tego tuż przed przerwą gospodarzy przed stratą drugiego gola po mocnym strzale Filipa Marchwińskiego uratował Arndt.


2. połowa zaczęła się pod dyktando Lecha

Początek drugiej połowy znów należał do poznaniaków, którzy w 56. minucie podwyższyli prowadzenie. Ponownie asystował Andersson, a piłkę do bramki ŁKS między nogami bramkarza posłał Marchwiński.

Tym razem jednak łodzianie odpowiedzieli bardzo szybko. Po faulu Szweda Jespera Karlstroema na Austriaku Huseinie Balicu, kontaktowego gola z rzutu karnego zdobył Tejan.

W kolejnej akcji miejscowych przed stratą gola uratował Arndt, broniąc strzał głową z bliskiej odległości Filipa Szymczaka. Później wydawało się, że Lech będzie miał ułatwione zadanie, ponieważ Argentyńczyk Thiago Ceijas w ciągu kilku minut został ukarany dwoma żółtymi karkami i od 68. minuty beniaminek musiał grać w osłabieniu.

Kolejorz roztrwonił prowadzenie i... zdobył bramkę

Piłkarze Lecha nie bardzo chcieli jednak wykorzystać tę przewagę i mogli za to słono zapłacić. Gospodarze wyrównali bowiem w 86. minucie po trafieniu Bośniaka Stipe Jurica.

Dopiero to obudziło zespół gości, który odzyskał prowadzenie w pierwszej minucie doliczonego czasu gry. Ponownie na listę strzelców wpisał się Marchwiński, który ustalił wynik spotkania. Oznacza on, że Lech nadal liczy się w grze o tytuł, za to ŁKS ma już jedynie iluzoryczne szanse na pozostanie w ekstraklasie.


Lech Poznań - ŁKS Łódź. Składy, kartki i bramki

ŁKS Łódź - Lech Poznań 2:3 (0:1).

Bramki: 0:1 Mikael Ishak (36-głową), 0:2 Filip Marchwiński (56), 1:2 Kay Tejan (60-karny), 2:2 Stipe Juric (86), 2:3 Filip Marchwiński (90+1).

Żółta kartka - ŁKS Łódź: Riza Durmisi, Thiago Ceijas, Pirulo. Lech Poznań: Afonso Sousa, Bartosz Salamon. Czerwona kartka za drugą żółtą - ŁKS Łódź: Thiago Ceijas (68).

Sędzia: Damian Sylwestrzak (Wrocław). Widzów: 15 132.

ŁKS Łódź: Dawid Arndt - Kamil Dankowski, Levent Gulen, Rahil Mammadov, Riza Durmisi - Kay Tejan, Michał Mokrzycki, Engjell Hoti (83. Stipe Juric), Dani Ramirez (45+2. Thiago Ceijas), Husein Balic (83. Antoni Młynarczyk) - Piotr Janczukowicz (74. Pirulo).

Lech Poznań: Bartosz Mrozek - Alan Czerwiński (70. Joel Pereira), Bartosz Salamon, Antonio Milic, Elias Andersson - Kristoffer Velde (90+5. Barry Douglas), Radosław Murawski, Filip Marchwiński, Afonso Sousa (53. Jesper Karlstroem), Filip Szymczak - Mikael Ishak.

MB

Fot. Lech Poznań - ŁKS Łódź. Źródło: Patryk Zubrzycki

Czytaj dalej:


Komentarze

Inne tematy w dziale Sport