"Splot czynników, które złożyły się na wadę ukrytą, był przyczyną zeszłorocznej awarii kolektorów pod dnem Wisły w Warszawie"
– to wniosek z ekspertyzy przeprowadzonej przez naukowców z Politechniki Warszawskiej.
Słuchając wystąpienia prof. Zbigniewa Kledyńskiego, jednego z autorów ekspertyzy, można było odnieść wrazenie, że wyniki tych 9-cio miesięcznych prac przypominają zdanie wypowiedziane przez prezydenta L.Wałęsę: "jestem za, a nawet przeciw”.
Potrzeba było aż 9-ciu miesięcy pracy "wybitnych" specjalistów z najlepszej polskiej uczelni technicznej wg "Rankingu Szkół Wyższych , Perpektywy 2019" , by na 200 stronach opracowania-ekspertyzy zawrzeć konstatację:
- czynników które mogły mieć wpływ na powstanie awarii było bardzo dużo, ale nie można ustalić, które mogły mieć decydujacy wpływ na jej powstanie.
W związku z tym ekspertyza jest typowym "gestem Piłata" umywającego ręce po to, by nie dawać podstawy do ustalenia winnego spośród: projektantów, wykonawców a zwłaszcza eksploatatorów.
Jest to ekspertyza sporzadzona w interesie zlecających czyli eksploatatorów, którymi jest warszawska komunalna spółka MPWiK.
Z komunikatu na temat wystąpienia profesora Zb.Kledyńskiego jaki przeczytałem na:
radiowarszawa.com.pl/mpwik-na-temat-ubieglorocznej-awarii-kolektorow-pod-dnem-wisly/
(...)
Wyniki analizy przedstawił jeden z jej autorów, profesor Zbigniew Kledyński. Naukowiec wśród przyczyn wymienił między innymi „trudności montażowe” na styku materiałów – stali i kompozytu, drobne nierówności powstałe przy docinaniu materiałów na placu budowy. Istotne były też siły hydrauliczne działające na zakolu rurociągu, gdzie ciecz przepływa pod ogromnym ciśnieniem.
(...)
O jakim "ogromnym ciśnieniu" mówi Kledyński?
Instalaja kolektorów pod dnem Wisły jest instalacją grawitacyjną i przepływ ścieków w kolektorach wymuszany jest ciśnieniem grawitacyjnym wynikajacym z różnicy poziomów pomiędzy obydwaoma brzegami Wisły i ta różnica wynosi około 20 m, co oznacza, że podczas postoju w pracy kolektorów wypełnionych sciekami, w ich najniższym punkcie występuje ciśnienie około 3 atmosfer(~3 bar, ~0.3 MPa) i to o takiej wielkości ciśnienia ten "wybitny" ekspert powiada : "pod ogromnym ciśnieniem"!
Pod "ogromnym ciśnieniem" mogłyby się znajdować te elementy "na zakolu rurociągu" tylko wtedy, gdyby w rurociągach dochodziło i to często podczas eksploatacji, do tzw. uderzeń hydraulicznych.
"Zakole rurociągów" nie mogło się znajdować w betonowej obudowie, bo ta była tylko w dolnej części tunelu i skrywała proste odcinki kolektorów.
"Zakola" występują już w komorze "wejściowej"(zakład Farysa), a R.Trzaskowski informował opinię publiczną o konieczności skuwania otuliny betonowej kolektorów, która występuje tylko w tunelu, więc powstaje pytanie kto tu mataczył i mataczy?
No, ale przecież zespół "wybitnych" ekspertów z równie prestiżowej uczelni technicznej w Polsce, wykluczył w swym 200-tu stronicowym opracowaniu możliwość występowania takich zjawisk podczas eksploatacji kolektorów a takie zjawisko mogło powstawać tylko z winy niewłaściwej obsługi instalacji, co obciążałoby MPWiK czyli zleceniodawcę ekspertyzy i płatnika za usługę tych "ekspertów".